Niemcy: 50 lat po zamachu na Dutschke
11 kwietnia 201811 kwietnia 1968, ulica Kurfürstendamm w centrum Berlina Zachodniego. Rudi Dutschke stoi przed apteką, kiedy strzela do niego prawicowy ekstremista Josef Bachmann. Lider młodej niemieckiej lewicy przeżywa zamach, ale jedenaście lat później zabijają go powikłania po postrzale. Sprawca zostaje ujęty. W lutym 1970 popełnia w celi samobójstwo.
Dutschke był najbardziej znanym przedstawicielem Niemieckiego Socjalistycznego Związku Studentów (SDS) i symbolem nowych form protestu. Koncentrowała się na nim nienawiść konserwy i skrajnej prawicy. Mimo to nigdy nie stał się w Niemczech ikoną studenckiej rewolty. Wprawdzie jego imieniem została nazwana ulica na berlińskim Kreuzbergu, ale też niewiele więcej.
T-shirt z Ché Guevarą
Zważywszy, jak bardzo rok 1968 i studenckie protesty zmieniły Niemcy Zachodnie, właściwie zdumiewające, że niemiecka lewica nie nosi T-shirtów z wizerunkiem Dutschke, tylko zabitego w 1967 r. w Boliwii Ché Guevary. Może powodem są trudno przyswajalne, tasiemcowe zdania preferowane przez Dutschke, które nie nadawały się na rewolucyjne slogany. A może nie był wystarczająco malowniczą postacią, by pamiątki po nim zawojowały rynek. Inaczej Ché Guevara, który w swoim berecie, pogniecionej koszuli i z cygarem w zębach ucieleśniał nie tylko lewicową ideologię, ale też swoistą przygodę i męskość. – Ché był przystojny i miał w sobie coś dzikiego – mówi berliński politolog Hajo Funke, w latach 60-tych także członek SDS.
Nie chodzi jednak tylko o powierzchowność. Funke jest przekonany, że spuściznę Dutschke „przyćmiła dyskusja wokół RAF”. Przeciwnicy ruchu '68 zarzucali często studentom, że ich protesty umożliwiły w ogóle terroryzm Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Zdaniem Funke jest to niesprawiedliwa interpretacja. Akurat Dutschke był przeciwnikiem przemocy, „był bardzo ciepłym, serdecznym człowiekiem, powinno się go bardziej godnie honorować” – stwierdza politolog.
„Długi marsz przez instytucje”
Andreas Baader i Gudrun Ensslin, późniejsi współzałożyciele RAF dokonali swego pierwszego zamachu tydzień przed atakiem na Dutschke. Razem z Thorwaldem Prollem i Horstem Söhnleinem podpalili we Frankfurcie nad Menem dwa domy towarowe. Im bardziej radykalizowali się członkowie RAF, im więcej ofiar pociągała za sobą ich działalność, tym bardziej tracili poparcie w społeczeństwie.
Teoria Dutschke o „długim marszu przez instytucje" okazała się natomiast praktyczną receptą polityczną. Wielu z ówczesnych, wychodzących na ulice młodych gniewnych, wyrosło na ministrów i profesorów.
Ricardy Lang jest rzeczniczką młodzieżówki Zielonych. Jeszcze nie było jej na świecie, kiedy Dutschke zmarł. – Ruch 1968 r. w ogromnym stopniu przyczynił się do modernizacji i demokratyzacji Republiki Federalnej, nawet, jeżeli musiało minąć wiele czasu, by zostały usłyszane także kobiety – mówi Lang. Nazwisko Dutschke zna od dzieciństwa. Jak mówi, był „charyzmatyczny i przekonujący, ale dla mnie osobiście żadnym idolem”.
Wobec Ché Guevary jest krytyczna, „ze względu na jego stosunek do homoseksualizmu, ze względu na tolerowaną przez niego przemoc wobec inaczej myślących i jego bardzo autorytarnego sposobu prowadzenia grupy”.
Zapomniany, ważny epizod niemieckiej historii
Syn Rudiego i Gretchen Dutschke, najstarszy z trojga ich dzieci, ma na imię Hosea-Ché. Hosea (Ozeasz), to prorok Starego Testamentu. „Ché”, to dla ówczesnej, niemieckiej lewicy symbol ruchów wolnościowych w krajach rozwijających się. Kto wymyślił to imię? – Myślę, że Rudi. Zaakceptowałam je, chociaż miałam problemy z postacią Ché Guevary – wspomina Gretchen Dutschke. Nie mogła się zgodzić na doktrynę „skutecznej nienawiści”, którą kierował się Ché.
Niedawno zobaczyła w Berlinie lampę z wizerunkiem męża. Bardzo ją to ucieszyło. – Przez młodych, poniżej trzydziestki, Rudi został raczej zapomniany. Uważam, że to źle, bo jest to ważna część niemieckiej historii – argumentuje wdowa po Rudim Dutschke.
Elżbieta Stasik / dpa