Bauhaus na polsko-niemieckim pograniczu. Nieznany modernizm
1 grudnia 2019W 2008 r. Osiedle Podkowy (Hufeisensiedlung) w Berlinie-Britz zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Powstałe w latach 1925-30 modernistyczne osiedle zaprojektowali architekci nowego nurtu (Neues Bauen), Martin Wagner i Bruno Taut, który chciał tworzyć „wielką architekturę dla małych ludzi”. Swoją cegiełkę dołożył urodzony w Gdańsku architekt krajobrazu, Leberecht Migge.
Twórcy osiedla podołali zadaniu. Dziś do Britz pielgrzymują tysiące turystów, żeby podziwiać tonące w zieleni barwne domy.
Wielu z nich wybrałoby się może też do Zielonej Góry, gdyby wiedzieli, że także tam istnieje takie osiedle-ogród, tzw. Techniczne Osiedle Vorwerk powstałe kilka lat wcześniej (1922-25). Zaprojektował je właśnie Leberecht Migge.
Ale chyba najbardziej znanym przykładem architektury Bauhausu jest budynek, który nie istnieje – willa Wolfa w Gubinie. Położona na skarpie Nysy była pierwszym modernistycznym projektem ostatniego dyrektora Bauhausu, Ludwika Miesa van der Rohe. Uchodząca za kamień milowy modernizmu, istniała tylko 18 lat. Dziś dyskutowana jest jej rekonstrukcja.
Takich śladów wcielania idei Bauhausu na polsko-niemieckim pograniczu jest więcej. Na tzw. prowincji, z dala od centralnych metropolii architekci stawiali pierwsze kroki, ważąc się na coraz to nowe eksperymenty.
– Mówiąc o Bauhausie myśli się o Weimarze, Dessau, Berlinie, o Gropiusie, Ludwiku Mies van der Rohe, o „białej architekturze”, klarownych formach. O Brandenburgii raczej się nie myśli – podkreśla dyrektorka Brandenburskiego Muzeum Sztuki Współczesnej (BLMK), Ulrike Kremeier.
Właśnie te mniej popularne lub wręcz nieznane oblicza Bauhausu prezentuje pięć wystaw szeroko zakrojonego projektu „Nieznany modernizm”, przygotowanego przez BLMK a pokazywanego we Frankfurcie nad Odrą i w Chociebużu (Cottbus).
Nadzieja na nowe społeczeństwo
Dwudziestolecie międzywojenne było czasem odnowy. Wojna i rewolucja zniszczyły stary porządek, ludzie chcieli postępu, nowego. Bauhaus znalazł formy dla tych lat przełomu, w architekturze, wzornictwie przemysłowym. Sztuka i rzemiosło miały stopić się w jedno.
Twórczość dla elit miała zastąpić masowa produkcja, o wartości przedmiotów dostępnych dla wszystkich miała decydować ich funkcjonalność, zawsze w myśl hasła „forma wynika z funkcji”. Nadrzędnym celem edukacji miało być rozwijanie kreatywności, bo tylko kreatywny człowiek jest naprawdę wolny i jest w stanie rozumieć i praktykować demokrację. Idee Bauhausu przeniknęły bez mała wszystkie dziedziny życia i tak też pokazują go wystawy „Nieznanego modernizmu”, jako dialog z różnymi aspektami modernizmu.
Jest wśród nich na przykład prezentowane we Frankfurcie nad Odrą „Miasto”, cykl drzeworytów z 1925 r. belgijskiego malarza i grafika Fransa Masereela. Obraz powojennego, wielkomiejskiego molocha z funkcjonującymi obok siebie warstwami społeczeństwa, wędrówka między nędzą i luksusem, masą a jednostką. Ale – w myśl idei Bauhausu – nawet w masie indywiduum nigdy nie traci swojej wyjątkowości.
Równowagi między estetyczno-reformatorskimi utopiami lat międzywojennych a krytycznym spojrzeniem na społeczno-polityczną rzeczywistość szuka wystawa w Chociebużu „Obraz miasta / miasta w obrazie” z pracami kilkudziesięciu artystów, w tym takich jak Gerd Arntz, Ludwig Hirschfeld-Mack, László Moholy-Nagy, Otto Nagel czy Hans Richter. W centrum zainteresowania jest wkład dadaizmu czy Bauhausu w powstawanie humanitarnego, egalitarnego społeczeństwa albo też całkowicie nowe spojrzenie na kobietę.
Na zapleczu modernizmu
Pokazywana w Chociebużu wystawa o nazwie „Bauhaus w Brandenburgii" i podtytułem „Wzornictwo przemysłowe i rzemiosło pod znakiem nowoczesności” odkrywa bogate ślady Bauhausu w Brandenburgii, z dala od jego znanych centrów. Ujmujące prostotą szkło użytkowe z Białej Wody (Weisswasser) na Łużycach pochodzi z lat, kiedy dyrektorem artystycznym tamtejszych zakładów produkcji szkła był uczeń Bauhausu, Wilhelm Wagenfeld.
Do historii Bauhausu przeszła zastawa stołowa Theodora Boglera zaprojektowana do znajdującego się dziś na liście światowego dziedzictwa UNESCO, modelowego domu „Haus am Horn” w Weimarze. Zastaw pochodził z fabryki fajansu w brandenburskim Velten, pierwotnie osiadłej w dzisiejszym Drezdenku.
Takich śladów Bauhausu na polsko-niemieckim pograniczu szukali przez pięć lat polscy i niemieccy fotografowie. Znane i prawie kompletnie zapomniane odnaleźli w Chociebużu, Forst czy Burgu w Szprewaldzie, ale też w Zielonej Górze, Zbąszynku, Trzebiechowie, Gubinie czy Lubsku.
Oprócz wystawy fotograficznej prezentowanej także w Chociebużu, powstał dwujęzyczny, polsko-niemiecki przewodnik po „prowincji modernizmu” z 30 perełkami Bauhausu.
Wystawy we Frankfurcie nad Odrą i Chociebużu „Nieznany modernizm” można oglądać do 12 stycznia 2020.