Bruksela. Szanse na KPO w ciągu półtora miesiąca?
29 września 2021Bruksela wyczekuje decyzji polskiego Trybunału Konstytucyjnego co do nadrzędności polskiej konstytucji nad unijnymi traktatami (wyrok może, choć nie musi zapaść po czwartkowej rozprawie), ale wedle naszych rozmówców w instytucjach UE już teraz prowadzone są „bardzo zaawansowane” rokowania z rządem Mateusza Morawieckiego co do projektu polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Niektórzy z naszych rozmówców w Brukseli przyznają, że – skoro nie można liczyć na wycofanie wniosku Morawieckiego z TK – to teraz lepszy od tykającej miesiącami „bomby zegarowej” byłby szybki wyrok TK, ale sformułowany tak, że wprost nie blokowałby wdrożenia zmian w sądownictwie wymaganych przez TSUE. A intensywne rokowania Bruksela-Warszawa obecnie opierają się na założeniu, że wyrok TK można będzie „ominąć”.
KPO w sześć tygodni?
Polska wedle obecnych przymiarek do ugody w kwestii KPO ma zobowiązać się do wypełnienia lipcowych orzeczeń TSUE co do systemu dyscyplinarnego dla sędziów, a przede wszystkim likwidacji Izby Dyscyplinarnej (wraz z usunięciem skutków jej dotychczasowych decyzji) poprzez zmiany ustawowe, które weszłyby w życie najpóźniej do czerwca 2022 r. Taka data ma widnieć przy „kamieniu milowym” w polskim KPO, którego osiągnięcie byłoby warunkiem rozliczenia pierwszej zaliczkowej transzy z KPO (3,1 mld euro, czyli z 13 proc. z należnych 23,9 mld dotacji dla Polski) oraz do wypłaty kolejnych rat z KPO. Plany odbudowy dla wszystkich państw UE opierają się na systemie – rozpisanych na sześć lat – „kamieni milowych” m.in. w polityce klimatycznej albo cyfryzacji, czyli wskaźników sprawdzanych przez Komisję Europejską przy udziale 27 krajów UE.
Twarde, zapisane w treści KPO zobowiązania Polski co do wypełnienia lipcowych decyzji TSUE oraz jednoczesna gwarancja, że Izba Dyscyplinarna już teraz przestanie nękać sędziów (to po części wymóg z zabezpieczenia nałożonego przez TSUE, który za parę tygodniu może nałożyć karę za jego łamanie) pozwoliłoby – jak przekonuje jeden z naszych rozmówców w instytucjach UE – na zatwierdzenie KPO przez Komisję Europejską w ciągu najbliższych sześciu tygodni. Następnie swej zgody musiałaby udzielić Rada UE (ministrowie krajów Unii) zgodnie ze zwykłymi regułami Funduszu Odbudowy, a to otworzyłby drogę dla wypłaty pierwszej transzy dla Polski może nawet w grudniu.
Najpierw „pieniądze za praworządność”?
Polski rząd już w swoim sierpniowym piśmie do Komisji Europejskiej zapowiedział likwidację Izby Dyscyplinarnej, ale – wedle ocen Brukseli – było to zbyt ogólnikowe, niejasne i pozbawione harmonogramu. Dlatego Komisja wszczęła 7 września kolejne postępowanie dyscyplinarne wobec Polski oraz zdecydowała o złożeniu do TSUE wniosku o karę finansową za niezamrożenie Izby Dyscyplinarnej.
Również nad obecnymi rokowaniami między Komisją Europejską oraz Warszawą wisi niepewność, czy ostatecznie w obozie rządzącym w tej kwestii „przeważy głos Morawieckiego czy Ziobry”. Gdyby górę wziął minister sprawiedliwości, Komisja nie będzie mogła zatwierdzić KPO, bo zignorowanie lipcowych orzeczeń TSUE uchodzi teraz w Brukseli – jak tłumaczy nam także dyplomata jednego z bardziej liczących się krajów Unii – za przekroczenie czerwonej linii, za którą „Polska musi się teraz wycofać, jeśli chce funduszy z KPO”.
Ursula von der Leyen, szefowa Komisji, była długo krytykowana za zbytnią ustępliwość wobec władz Polski, co tłumaczono m.in. zbytnim trzymaniem się linii niemieckiej chadecji. Jednak wymóg finalnego zatwierdzenia KPO w głosowaniu większościowym przez 27 ministrów finansów w Radzie UE uniemożliwia Komisji Europejskiej pójście na skróty w sprawie Polski czy Węgier. Jednak fundusze z KPO, które zgodnie z zaleceniami Rady UE dla Polski mają przyczynić się m.in. do „poprawy klimatu inwestycyjnego, w szczególności przez ochronę niezależności sądów”, są wykorzystywane do odkręcania zmian w systemie dyscyplinarnym dla sędziów. A Bruksela w odrębnych, bezpośrednie niezwiązanych z KPO, rokowaniach namawia do naprawy sytuacji z Krajową Radą Sądownictwa np. przy okazji końca kadencji jej członków z 2022 r.
Ponadto w Brukseli bardzo poważnie rozważany jest teraz pomysł, by zatwierdzenie polskiego i ewentualnie węgierskiego KPO (także Budapeszt rozmawia z Brukselą o swych ustępstwach) zostało poprzedzone uruchomieniem przepisów „pieniądze za praworządność”. Wprawdzie Komisja Europejska – zgodnie z obietnicą daną Mateuszowi Morawieckiemu i Viktorowi Orbanowi – nie zamierza wnioskować o kary, czyli zamrażanie funduszy przed wyrokiem TSUE co do zgodności reguły „pieniędzy za praworządność” z traktatami UE. Jednak już w najbliższych tygodniach zamierza do kilku krajów, w tym Węgier i być może do Polski, skierować pisma wskazujące na wady systemy sprawiedliwości grożące nadużyciami z funduszami UE.