Donosiciele w krótkich spodenkach
15 marca 2012Ocenia się, że w okresie poprzedzającym upadek NRD, z Ministerstwem Bezpieczeństwa Państwowego (MfS) współpracowało około 10 tysięcy dzieci i młodzieży. Rekrutowano ich w klubach młodzieżowych, w kościołach i szkołach. Bezpieka chciała wiedzieć, co myślą dzieci i młodzież i co czują. W końcu od nich zależeć miała "przyszłość socjalizmu".
Szef MfS Erich Mielke już w 1966 roku wydał rozkaz werbowania nieletnich do współpracy ze Stasi; do szpiclowania i donoszenia. W Wyższej Szkole Prawniczej (Juristische Hochschule) w Poczdamie, gdzie szkolono funkcjonariuszy Stasi, oficerowie prowadzący uczyli się na zajęciach z psychologii operacyjnej jak się do tego zabrać i jacy młodzi ludzie szczególnie nadawali się do tego typu zadań.
Zgoda na współpracę z różnych pobudek
Psycholog Klaus Behnke, który otworzył w Berlinie Poradnię dla ofiar dyktatury NRD, pracował zarówno z młodymi ofiarami dyktatury jak i sprawcami. Behnke rozróżnia kilka typów młodych ludzi, którzy współpracowali ze Stasi: jedni robili to z pobudek ideologicznych, inni byli szantażowani, jeszcze inni kooperowali z bezpieką dla osobistych korzyści. Największą grupę stanowili jednak według Behnke młodociani z zaniedbanych rodzin o poważnych deficytach w sferze duchowej.
Rozpracowywanie potencjalnych wrogów państwa
Resort Ericha Mielke włączył do współpracy szkoły i przedszkola. Wychowawcy składali regularnie meldunki. Dzieci musiały od najmłodszych lat wypełniać karty samooceny, które ujawniały wiele cech ich charakteru; również słabości. Gdy Stasi interesowała się określonym uczniem, zapoznawała się wnikliwie z jego aktami; w tym z jego samooceną.
Każda informacja może się przydać
Stasi zbierała wszystko, co opowiadali młodzi donosiciele. Szpiclowali głównie rówieśników, wypytywali ich przyjaciół. MfS interesowało się szczególnie informacjami na temat rodziców uczniów, żeby móc ich w razie czego szantażować. Drobiazgowo protokołowano rozmowy na boisku szkolnym i zapisywano nazwiska.
Jeden z przykładów współpracy
Autorka filmu, Annette Baumeister, zapoznaje w nim z przypadkiem Elwiry Heinecke. 11-letnia dziewczynka została w 1975 roku przyjęta do internatu w Wickersdorfie, do tak zwanej "kuźni socjalistycznych kadr". Po ucieczce jej matki z NRD w 1977 roku, wezwano ją do gabinetu dyrektora. Dwóch oficerów Stasi zobligowało ją do współpracy. Miała przekazywać bezpiece informacje o swojej rodzinie i rówieśnikach. Ponieważ meldunki uznano za zbyt powierzchowne, kazano jej zerwać wszelkie kontakty z matką. W aktach oceniono ją ostatecznie jako kogoś na kim nie można polegać. Kilka lat później złożyła wniosek o wyjazd do matki. Została wykupiona przez RFN.
MDR/ Iwona D. Metzner
red. odp. Bartosz Dudek