FAZ: Gorączka złota nad Wisłą
18 marca 2021Niemiecka gazeta odnotowuje w czwartkowym wydaniu (18.03.21) plany dokupienia przez Narodowy Bank Polski dodatkowych 100 ton złota. Prezes NBP Adam Głapiński zapowiedział, że złoto ma być trzymane w Polsce, a cały zabieg ma znaczenie dla postrzegania Polski jako siły gospodarczej.
FAZ zauważa, że sztabki złota, w które zaopatrują się banki centralne, są większe niż te dla inwestorów indywidualnych i ważą około 12,5 kilograma. Robi się z tego 8 tysięcy sztabek. „Czy Polskę czekają teraz podobnie wymagające i kosztowne transporty do tych, które jakiś czas temu musiały organizować Niemcy? I czy banki centralne na świecie wracają mocniej do gry jako kupcy złota?”
Uciążliwa logistyka
Gazeta zauważa, że modyfikacje rezerw złota mogą być poważnym wyzwaniem logistycznym, o czym przekonały się Niemcy. Cztery lata temu niemiecki Bank Federalny sprowadził do swojej siedziby we Frankfurcie nad Menem 300 ton złota z Nowego Jorku i 374 tony z Paryża, gdzie były przechowywane jeszcze od czasów systemu walutowego z Bretton Woods.
„Środki bezpieczeństwa były ogromne. Aby nie zwabić najznakomitszych złodziei Europy transporty odbywały się w mniejszych partiach, samolotem. Potem sprawdzano autentyczność każdej sztabki. Poza tym szef Banku Federalnego Jens Weidmann musiał posprzątać piwnicę. Rzędy posiadanych już sztabek zostały ułożone w skarbcu węziej, a na skład złota przerobiono też byłą serwerownię. Wyraźnie zwiększono ponadto obecność ciężko uzbrojonych policjantów chroniących centralę banku” - czytamy.
Gazeta tłumaczy, że zakup złota przez banki centralne nie zawsze oznacza fizyczne przeniesienie sztabek do skarbca danego kraju. Często pozostają one w bankach złota, na przykład w Londynie. „Gdyby Polska zdecydowała się na taką drogę, oszczędziłaby sobie wielkich międzynarodowych transportów”. FAZ cytuje jednak eksperta ds. handlu złotem z Commerzbanku Eugena Weinberga, który zauważa, że fizyczne składowanie złota z rezerw banku centralnego stało się w ostatnich latach sprawą polityczną.
Zakupy w kryzysie?
Jak czytamy, od początku koronakryzysu banki centralne dość zachowawczo podchodzą do zakupów złota. W 2019 roku wyglądało to zgoła inaczej. Zakupy rzędu 600 ton przez banki centralne stanowiły niemal 15 procent globalnego popytu na złoto. Chodziło głównie o dywersyfikację rezerw walutowych. „Zarówno Rosja, jak i Chiny i Turcja chciały w sprawie rezerw bardziej uniezależnić się od Stanów Zjednoczonych i dolara, dlatego kupiły duże ilości złota. Zwłaszcza prezydent Rosji Władimir Putin chętnie fotografował się, z przyczyn marketingowych, ze sztabkami banku centralnego” - czytamy.
Trend do zakupów przez banki centralne skończył się w ubiegłym roku, kiedy na złoto rzucili się inwestorzy indywidualni, a cena kruszcu poszła w górę. Zwiększyło to wartość posiadanych już rezerw, tłumaczy gazecie Alexander Zumpfe z firmy Heraeus, zajmującej się handlem złotem. Poza tym banki wykorzystały już część swojej płynności do łagodzenia skutków pandemii.
Jak czytamy, w bieżącym roku można jednak spodziewać się ponownego wzrostu zakupów przez banki centralne. W lutym swoje rezerwy zwiększyły już o ponad 11 ton Indie, mówi FAZ Krishan Gopaul z World Gold Council. „Inne kraje mogą pójść za przykładem Polski, ale raczej nie wywoła to prawdziwej gorączki złota wśród banków centralnych” - ocenia „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.