FAZ: Nowy niemiecki kryzys tożsamości
22 kwietnia 2022Piątkowe (22.04.2022) wydanie gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung" analizuje niemiecki sposób prowadzenia polityki, oparty w głównej mierze na rozwoju gospodarczym. W artykule „Nowy niemiecki kryzys tożsamości" autor przekonuje, że Republika Federalna Niemiec nie jest potęgą geopolityczną i nigdy nie chciała nią być. „Jest to 'tylko' potęga gospodarcza. Dlatego też była szczególnie przywiązana do podstawowej idei globalizacji, a mianowicie do tego, że w światowej konkurencji między narodami liczy się przede wszystkim sukces własnych firm. 'Gospodarka, głupcze!' – powiedzenie Billa Clintona z 1992 roku stało się w Niemczech aksjomatem. Ale nagle okazało się, że polityka i wojsko mają znaczenie" – pisze Roger de Weck, były prezes Instytutu Studiów Międzynarodowych i Rozwojowych w Genewie, w artykule gościnnym na łamach FAZ.
Ekonomia fundamentem
Autor podkreśla, że podejście ekonomiczne stało się fundamentem Republiki Federalnej Niemiec. Takie nastawienie było powszechne i nie ograniczało się wyłącznie do przedstawicieli gospodarki. W równym stopniu prezentowane było przez rządzących. „Panowała zgoda co do tego, że w Europie XXI wieku decydującym czynnikiem będzie cyfrowo-ekologiczny postęp gospodarek narodowych - przyszłość nie rozstrzygnie się na polach bitew. W długim cieniu dwóch wojen światowych prawie wszyscy rządzący w Berlinie chcieli być postrzegani jako międzynarodowi mediatorzy i konstruktywni partnerzy, a nie jako politycy władzy. Ale właśnie z tego powodu w Europie Środkowej i Wschodniej są teraz wyszydzani, czasem w nieco tandetnej wersji 'brzydkiego Niemca'" – czytamy w „FAZ".
Zdaniem autora nowym niemieckim kryzysem tożsamości wydaje się być zakłopotany kanclerz Olaf Scholz. „Obiecał wyborcom punkt zwrotny, ale nie potrafi zająć stanowiska w nowej sytuacji na świecie" – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Autor prognozuje, że przejście z polityki handlowej do geopolityki może zająć SPD i CDU długie lata. Jednak, jak czytamy w „FAZ", rosyjska napaść na Ukrainę nie jest jedynym powodem, który wstrząsnął niemieckim sposobem myślenia. Już po roku 2010 wolny handel przyniósł problematyczne zmiany. „Chiny stały się bardziej totalitarne, a Rosja bardziej dyktatorska. Pod wpływem sankcji gospodarczych tak bardzo wychwalany 'wolny rynek' przekształcił się w instrument polityczny. Z niemieckiego punktu widzenia globalizacja była dobrodziejstwem, ale obecnie ma coraz więcej wad. Kraj jest uzależniony od nielojalnych, szantażujących 'partnerów'" – ocenia Roger de Weck.
Troska o „rosyjską duszę"
W jego opinii lepiej przygotowana na zachodzące nieuniknione zmiany jest Francja i forsowana przez Emmanuela Macrona koncepcja budowy „europejskiej suwerenności". To na modelu francuskim w większym stopniu powinni wzorować się Niemcy. „Ponieważ dwie trzecie Francuzów opowiada się za elektrowniami jądrowymi, zastępowanie energii kopalnej staje się łatwiejsze. Ponieważ francuska dusza reagowała alergicznie na globalizację, kraj ten w mniejszym stopniu odczuwa skutki jej spowolnienia. Ponieważ Francja nie była uzależniona gospodarczo od Chin czy Rosji, jest bardziej niezależna i zachowuje się bardziej suwerennie niż Niemcy" – czytamy w „FAZ".
Pożegnanie z dotychczasowym schematem myślenia w Niemczech może być jednak trudne – ocenia autor artykułu. Szczególnie rozpowszechnione jest przekonanie, że „imperializm amerykański jest szkodliwy, ale imperializm rosyjski jest uzasadniony, i że Niemcy „muszą szczególnie dbać o 'rosyjską duszę'. Być może kryje się za tym odwieczny strach przed 'rosyjskim niedźwiedziem", którego nigdy nie należy prowokować. Jednak 'partnerstwo', dzięki któremu import energii był tani, a eksport opłacalny, za to na rynku niemieckim nie było prawie żadnej konkurencji, okazało się tylko chytrym pomysłem" – konkluduje autor.