FDP za unieruchomieniem wszystkich starych elektrowni atomowych
29 marca 2011Christian Lindner, sekretarz generalny FDP zapowiedział, że jego partia będzie forsowała zmianę kursu politycznego Niemiec wobec energetyki jądrowej. FDP domaga się, aby na stałe unieruchomiono osiem najstarszych elektrowni jądrowych. O tym liberałowie chcą rozmawiać z koncernami energetycznymi wzorując się na rozmowach, jakie w 2000 roku prowadziła już koalicja SPD/Zieloni. "Jak najszybciej należy stworzyć bezpieczeństwo prawne" - zaznaczył polityk FDP.
Szybka nowelizacja ustawy
W ramach rządowego moratorium z sieci odłączono 7 elektrowni atomowych, które uruchomiono przed rokiem 1980. Oprócz tego od roku 2007 po licznych usterkach zaniechano eksploatacji elektrowni Kruemmel w Szlezwiku-Holsztynie. Także Zieloni domagają się, aby tych osiem siłowni definitywnie unieruchomiono, nie cedując ilości energii, jaką miały produkować, na inne, nowsze siłownie.
Jeżeli elektrownie te miałyby zostać trwale odłączone z sieci po upłynięciu rządowego moratorium (15 czerwca br.) konieczne jest uchwalenie nowej ustawy o energetyce atomowej. Właściwie partie berlińskiej koalicji CDU/CSU-FDP porozumiały się co do tego, że należy odczekać aż nadejdą wyniki technicznych kontroli, jakim teraz poddawane są elektrownie. Kontrole prowadzi nowo powołana Komisja ds. Technicznych, ponadto działa także Komisja Etyki badająca społeczne aspekty energetyki jądrowej. Lecz teraz to mogłoby nastąpić wcześniej.
Aktualnie w Niemczech pracuje jeszcze osiem siłowni jądrowych. Elektrownia Grafenrheinfeld w Bawarii została unieruchomiona w miniony weekend dla przeprowadzenia technicznego przeglądu.
Minister pod presją
Minister Gospodarki Rainer Bruederle (FDP) opowiedział się za "szybką przebudową infrastruktury niemieckiego zaopatrzenia energetycznego, która musi być wykonalna". Jak zaznaczył, podczas dyskusji w kierowniczych gremiach Wolnych Demokratów na temat rezygnacji z atomu "obrano kurs na energie odnawialne". Pociąga to za sobą konieczność rozbudowy sieci energetycznej.
Minister Bruederle stoi pod silną presją polityczną, ponieważ tuż przed wyborami w dwóch krajach związkowych, jakie odbyły się w ubiegłą niedzielę, pozwolił on sobie ponoć na spotkaniu z przedstawicielami kół przemysłowych na stwierdzenie, że rządowe memorandum w sprawie energetyki atomowej było tylko kiełbasą wyborczą. Stwierdzenie to nie zostało nigdy przez niego w pełni zdementowane.
Potrzebna nowa sieć
W Niemczech konieczne jest pociągnięcie 3600 km linii przekazu energii, zaznaczył minister Bruederle. "Społeczne protesty przeciwko przebudowie dworca kolejowego w Stuttgarcie (Stuttgart 21) są nauczką, że nie można budować nowych linii, wbrew woli społeczeństwa. Konieczny jest intensywny dialog z organizacjami ochrony środowiska i innymi zrzeszeniami, aby uzyskać poparcie dla nowej polityki energetycznej. Nie ma żadnej politycznej siły, która nie popierałaby przejścia do eksploatacji źródeł odnawialnych." – zapewniał liberalny polityk.
Za rezygnacją z energetyki jądrowej opowiedział się już wcześniej chadecki premier rządu Dolnej Saksonii David McAlister. Tego samego zdania jest federalny minister ochrony środowiska Norbert Roettgen.
Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała nazajutrz po niedzielnych wyborach, w których jej partia poniosła poważne straty w poparciu elektoratu, że niezbędny jest szeroki polityczny dialog na temat przyszłej polityki energetycznej. Mówiła także o rezygnacji z energetyki jądrowej.
Na 15 kwietnia br. planowane są rozmowy ze wszystkimi premierami rządów krajowych na temat rozbudowy energetyki z wykorzystaniem energii regeneratywnych.
dpa, Reuters / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Coellen