Gospodarka kwitnie
20 stycznia 2011Najważniejszą informacją, zawartą w uchwalonym w środę (19.01) przez gabinet rocznym raporcie gospodarczym, zawierającym podstawowe cele polityki gospodarczej i finansowej rządu, który zostanie następnie przedłożony obu izbom parlamentu, są wspomniane wyżej 2,3 procent. O tyle ma wzrosnąć w tym roku w Niemczech produkt krajowy brutto. To dużo. Nic więc dziwnego, że tegoroczny raport nosi nieco pompatyczny tytuł: "Niemcy w rozkwicie - zapewnić dobrobyt jutro".
Siedmiomilowe buty ministra
Rząd wychodzi z założenia, że także w tym roku Niemcy będą się rozwijać w szybszym tempie, niż pozostałe kraje strefy euro. "Podążamy naprzód w siedmiomilowych butach, podczas gdy niektórzy pozostali nadal drepczą gęsiego" - oświadczył z satysfakcją minister gospodarki, Rainer Brüderle. Na rok przyszły eksperci zapowiadają wzrost PKB w wysokości 1,8 procent, a więc optymizm przebijający ze słów pana ministra może być uzasadniony.
W roku ubiegłym gospodarka niemiecka wzrosła o 3,6 procent i rozwijała się w tempie wyższym, niż wszystko, co wydarzyło się od chwili zjednoczenia Niemiec w roku 1990. Jeśli ten trend się utrzyma także w tym roku, rząd ma podstawy sądzić, że nadrobione zostaną straty z załamania lat 2008/2009. Dotyczy to zwłaszcza roku 2009, w którym PKB w Niemczech skurczył się o 4,7 procent.
Mniej bezrobotnych
Pomyślne wyniki gospodarcze odbiły się także pozytywnie na sytuacji na niemieckim rynku pracy. Liczba bezrobotnych ma spaść w tym roku do 2,94 miliona osób, co odpowiada siedmioprocentowej stopie bezrobocia w porównaniu z 7,7 procent w roku 2010 i 8,2 procent w roku 2008. Postęp jest zatem widoczny, choć liczba bezrobotnych wciąż pozostaje niepokojąco wysoka.
Z drugiej strony mamy do czynienia z rekordowo wysokim poziomem zatrudnienia. Już w roku 2010 liczba osób mających stałą pracę wyniosła 40,5 miliona, a w tym roku powinna ona - jak się ocenia - wynieść 40,8 miliona. "Ożywienie w gospodarce oznacza w szczególności ożywienie na rynku pracy" - czytamy w tegorocznym raporcie gospodarczym rządu. I jeszcze jedna pomyślna informacja: średnia wysokość płac i uposażeń w Niemczech powinna wzrosnąć w tym roku o 2,1 procent.
Druga strona medalu
Krytycy urzędowego optymizmu wskazują na drugą stronę medalu. Ich zdaniem nie należy polegać wyłącznie na PKB jako jedynym mierniku wzrostu. Przesadne uleganie magii liczb i procentów daje - ich zdaniem - także fałszywe wyobrażenie o sytuacji na rynku pracy, bo za rekordowo wysokim zatrudnieniem, kryje się także rekordowo wysoki udział pracowników w sektorze niskich płac oraz pracowników z leasingu i osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin.
Ubiegłoroczne ożywienie koniunktury nie powinno także przesłaniać mniej pomyślnych faktów, na przykład nie wywiązania się przez Niemcy z kryterium unijnego paktu stabilności i wzrostu, który zabrania przekraczania wartości progowej deficytu w wysokości 3 procent PKB. Autorzy raportu wychodzą jednak z założenia, że w tym roku niemiecki deficytu budżetowy nie przekroczy 2,5% PKB.
Niższe podatki?
W oparciu o te wszystkie, pomyślne dane, minister gospodarki dostrzega możliwość powrotu do ulubionego tematu liberałów - Rainer Brüderle jest politykiem FDP - to jest do obniżki podatków. Jak powiedział: "Jestem przekonany, że uda nam się odciążyć podatników jeszcze w tej kadencji, ale zanim to nastąpi należy najpierw ustabilizować budżet państwa".
Kto umie czytać między wierszami, ten łatwo dostrzeże, że zanim odczuje w kieszeni zapowiadaną obniżkę podatków, przyjdzie mu na nią trochę poczekać, a sama podwyżka zapewne okaże się niezbyt duża. Opinię tę potwierdza osiągnięcie przez CDU/CSU i FDP kompromisu w sprawie uproszczenia systemu podatkowego, które na razie w praktyce sprowadza się do podniesienia jednego z odliczeń ryczałtowych z 920 do tysiąca euro, co daje podatnikom zysk w wysokości... około 36 euro rocznie.
Michael Wehling / Andrzej Pawlak
red. odp. Andrzej Paprzyca