Gospodarka napędzana wiatrem
28 kwietnia 2010Dokładnie o godz.13.00 we wtorek, (27.04.), w ostrej bryzie Morza Północnego, niemiecki minister środowiska Norbert Röttgen dokonał oficjalnego otwarcia pierwszej morskiej farmy wiatrowej. Ten pilotażowy program usytuowany na północ od wyspy Borkum technicznie powiódł się w stu procentach. Teraz czas na działanie.
Siedem miesięcy dziennika budowy
Dwanaście gigantycznych turbin wiatrowych farmy Alpha Venus to pilotażowy projekt koncernów energetycznych EWE.ON i Vattenfall. Aby go zrealizować firmy założyły Konsorcjum o nazwie DOTI (Die Deutsche Offshore-Testfeld und Infrastruktur GmbH), co umożliwiło realizację inwestycji w ekspresowym tempie 7 miesięcy. Stalowe fundamenty musiały zostać wbite na głębokość 30 metrów. Nie obyło się bez użyciu największego na świecie pływającego dźwigu „Thialf” (wrzesień 2009). Dwa miesiące później zostały zakończone główne prace, do przeprowadzenia których inwestor potrzebował jednocześnie 25 statków i 350-osobowej grupy pracowników. Pomimo że turbiny wiatrowe górują 155 metrów nad powierzchnią morza, nie są widoczne z oddalonej o 45 kilometrów wyspy Borkum
Skok do zimnej wody
Projekt kosztował 250 milionów euro. 70 milionów więcej niż planowano na początku inwestycji. Dlaczego? Bo budowa rzeczywiście okazała się skokiem do zimnej wody. Surowe warunku tego akwenu często komplikowały i opóźniały prace montażowe. Do tego stopnia, że obsługa musiała przejść specjalistyczne szkolenie w schodzeniu z helikoptera na farmę po linie. Miało to na celu przygotowanie pracowników do obsługi elektrowni i przeprowadzania prac konserwacyjnych również podczas ekstremalnych warunków na morzu.
Ambitne plany Niemców
Pionierski projekt przetarł szlak dla kolejnych, w sumie 25, planowanych inwestycji tego typu. Wszystkie zyskały już aprobatę niemieckiego ministerstwa gospodarki morskiej i hydrografii. 1650 turbin wiatrowych zakotwiczy w dnie Morza Północnego, na terenie 22 farm wiatrowych, 3 na Bałtyku. W planach jest kolejnych 60 tego typu inwestycji.
Czas zwijać sieci
Morskie farmy wiatrowe mają jedną ogromną przewagę nad tymi, które powstają na lądzie: w zasadzie nie przeszkadzają ludziom. Te na lądzie ciągle wywołują protesty mieszkańców, którzy chcą przede wszystkim ochronić się przed hałasem, powodowanym pracą skrzydeł wiatraków. Ale parki wiatrowe, o których entuzjaści mówią: przyszłość energetyki, mają też swoich przeciwników. Obrońcy natury ostrzegają: to zagrożenie dla populacji ptaków wędrownych. Także niemieccy poławiacze krabów obawiają się zniszczeń przybrzeżnych obszarów łownych. Czas zwijać sieci?
Marion Linnenbrink / Agnieszka Rycicka
Red.odp. Małgorzata Matzke