Grecja: czy kryzys uderzy w euro?
1 kwietnia 2010Półtora roku temu, po upadku Lehman Brothers, mówiono o „bankach-widmach“, które niepotrzebnie utrzymywały się na powierzchni jedynie dzięki zastrzykowi publicznych pieniędzy, idących w miliardy. Wraz z Grecją rozpoczęła się oficjalnie epoka „państw – widm“, i to w Europie, stwierdza Die Welt. Berliński dziennik uważa, że Atenom raczej nie uda się uniknąć bankructwa. Za coraz bardziej prawdopodobne uchodzi to, że Grecja zwróci się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tym samym doszłoby do pierwszego przypadku „czegoś w rodzaju plajty w unii walutowej“, stwierdza Die Welt dodając, że nie wpłynęłoby to dodatnio na zaufanie do instytucji kruchego gmachu euro.
Blef Europy nie udał się
Wygląda na to, że Grecy zaprzepaścili ostatnią szansę wyjścia z kryzysu bez pomocy MFW. Die Welt uważa, że nie udał się wielki blef ze strony Europejczyków. Dwa razy - 11 lutego i 25 marca -szefowie państw i rządów eurogrupy zainscenizowali wiece solidarności ze śródziemnomorskim dłużnikiem. Jednak nie szły z nimi w parze konkretne obietnice. Wbrew wierze w potęgę słów nie uczyniły cudu. Zamiast spadać, odsetki od greckich kredytów zaczęły rosnąć. Jak oblicza agencja informacyjno - finansowa Bloomberg, odsetki od obligacji, emitowanych przez Grecję, tylko w 2010 roku wyniosą 13 mld euro, co stanowi nie lada obciążenie dla gospodarki, ocenianej na 240 mld.
Sceptyczne rynki finansowe
Tymczasem rynkom finansowym w Londynie, Nowym Jorku i w Hongkongu nie uszło uwadze niezdecydowanie Europejczyków, a zwłaszcza fakt, jak niepopularna jest pomoc dla Aten w Austrii, Holandii i przede wszystkim w Niemczech, czyli w najważniejszych państwach eurogrupy, zaznacza berliński dziennik. Czas pracuje przeciwko Atenom. Jak oblicza Société Générale koszty z tytułu odsetek wynoszą 5 procent rocznie. Przy zadłużeniu w wysokości 120 procent oznacza to, że rok w rok na odsetki przeznaczyć się musi 6 procent PKB. Na odsetki, a nie spłatę zadłużenia. Góra długów zatem sięga Olimpu.
Niezbędna dewaluacja euro?
Grecja to tylko pierwszy z kolejnych przypadków. Już dziś na rynkach kapitałowych uważnie przygląda się Portugalii, Włochom i Hiszpanii. Poważne deficyty w handlu i w budżecie państw grupy "Club-Med" są ryzykowne. Ich wspólną cechą jest to, że euro – w porównaniu z konkurencyjnością ich gospodarek – jest zbyt twardą walutą. Zdaniem Goldman Sachs należałoby zdewaluować eurowalutę nawet o 30 procent dla podniesienia konkurencyjności państw peryferyjnych i wyhamowania ich deficytu. Logiczną konsekwencją byłaby jednak swobodna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego – z ryzykiem dla stabilizacji cen – uważa Die Welt.
Die Welt / Jan Kowalski
red. odp.: Iwona Metzner