Kiedy miastem rządzą populiści. Przykład Sölvesborga
3 listopada 2019Sofii Lenninger, jako urzędniczce magistratu, nie przystoi krytykowanie miejskich władz, w których ton nadają obecnie prawicowo-populistyczni, antyimigranccy Szwedzcy Demokraci (SD). Sofia zaznacza to już na wstępie rozmowy.
Jest w magistracie odpowiedzialna za zakup dzieł sztuki, które mają znaleźć się w przestrzeni publicznej w miejscowości, która ze swoimi 10 tys. mieszkańców uznawana jest za miasto raczej ze względu na swoją historię niż wielkość.
W porcie, gdzie stoi granitowy „generator poezji”, Sofia pokazuje wysoki betonowy silos, z którego kiedyś jeden z artystów nadawał wołania muezzina, jakie rozlegają się zwykle z minaretów. Nie chce mówić wprost o ostatniej kontrowersyjnej decyzji magistratu, że sztuka kupowana z puli miasta powinna być „tradycyjna i ponadczasowa”, a nie „prowokacyjna”. Łatwo wyczuć, że temat ten leży jej na sercu. – Uważam, że przez tę regulację wszystko stanie się trochę nudniejsze – mówi, wyraźnie hamując złość. – Zrobi się nieciekawe. Gdzie jest sens sztuki, jeżeli trzeba będzie zważać na to, czy prowokuje albo nie.
Dwa dni później Sofie Lenninger dostaje wypowiedzenie. W oświadczeniu dla prasy burmistrzyni Sölvesborga Louise Erixon wyjaśnia, że występowała rozbieżność zdań odnośnie roli Lenninger i jej zadań jako szefowej miejskiego wydziału kultury.
Elita kulturalna jako wizerunek wroga
Erixon, zaręczona z Jimmiem Akessonem, przewodniczącym populistycznej SD, od roku stoi na czele władz miejskich i już trafiła na tytułowe strony ponadregionalnych gazet. – Jest duży rozdźwięk między tym, co szeroka opinia publiczna uważa za piękne i interesujące, a tym co maleńka elita kulturalna uważa za ekscytujące – wyjaśniała Erixon w październiku w rozmowie emitowanej w prime time na falach szwedzkiego radia. Nie uważamy, żeby wyzywająca albo prowokująca współczesna sztuka pasowała do publicznych miejsc czy do szkół. Jako przykład Erixon podała rysunki artystki Liv Strömquist, pokazujące menstruujące kobiety, które obecnie oglądać można na stacjach sztokholmskiego metra. Lokalna polityka kulturalna Szwedzkich Demokratów wywołuje oburzenie u elity kulturalnej, która jest poniekąd solą w oku Erixon.
Gitte Orskou, kierująca renomowanym muzeum sztuki nowoczesnej Moderna Museet w Sztokholmie, uważa, że jest to „straszne i absurdalne”, i porównuje sytuację wręcz z Trzecią Rzeszą, gdzie to, co nie podobało się politycznemu establishmentowi, określane było mianem „wynaturzonej sztuki”. Minister kultury Szwecji Amanda Lind określa działania magistratu Sölvesborga jako „zadziwiające i niebezpieczne”.
UNICEF: Szwecja krajem najbardziej przyjaznym rodzinom
Skuteczna polityka symboli
Sölvesborg w południowej Szwecji zwrócił na siebie uwagę nie tylko ze względu na prawicowo-populistyczną burmistrzynię. Z tego miasteczka pochodzi szef SD Akesson, mieszkający teraz w Sztokholmie. Ale w rodzinnym mieście ma drugi dom i jego partia urządza tu coroczny letni festyn, na którym występuje też Akesson ze swoim zespołem muzycznym, gdzie gra na keyboardzie.
Nowa polityka kulturalna magistratu Sölvesborga nie ogranicza się jednak tylko do zakazu zakupu prowokacyjnej sztuki. To rozporządzenie jest tylko jednym z licznych, kontrowersyjnych regulacji, które SD wraz ze konserwatywnymi i neoliberalnymi koalicjantami zawarła w 220-punktowym katalogu. Pakiet ten przewiduje między innymi, że na miejskich budynkach nie wolno wywieszać flagi LGBT, a dzieciom w przedszkolu nie wolno nosić tradycyjnych islamskich chust. To wszystko raczej symbole niż realna polityka. Tęczowa flaga tylko raz w roku była zawieszana na jednym z oficjalnych budynków, a żadne małe dziecko nie nosi chust islamskich. Sofia Lenninger podkreśla, że nie pamięta ani jednej sytuacji, w której miasto musiałoby zdecydować się na zakup „prowokacyjnej” albo „ponadczasowej” sztuki.
– Jestem przekonana, że za tym kryje się narodowa strategia – mówi Anders Sannerstedt, politolog z uniwersytetu w Lund. To, co dzieje się w Sölvesborgu, nie jest przypadkiem. Jak najbardziej odpowiada to życzeniom narodowego prezydium partii i przewodniczącego SD.
Jaka by ta strategia nie była, plan Szwedzkich Demokratów zdaje się owocować. W ankiecie gazety "Dagens Nyheter" partia ostatnio na szczeblu narodowym miała tak duże poparcie jak nigdy dotąd. Tylko jednego punktu procentowego brakowało populistom, by prześciągnąć rządzących socjaldemokratów. Akesson zapewniał, że jak najbardziej gotów jest przejąć rolę premiera rządu.
Opór o wielu barwach
Lecz polityka Szwedzkich Demokratów wywołuje poruszenie nie tylko w mediach. Sprowokowała do działań także liberalnych mieszkańców miasteczka i lokalnych artystów. Wszędzie w mieście pokazały się nagle tęczowe flagi, powiewające z okiem prywatnych mieszkań, sklepów, z dachów i masztów na budynkach biurowych.
Jedna z flag należy do Elizabeth Svensson, ceramiczki i malarki, która jako jedna z ostatnich lokalnych artystek otrzymała zlecenie od miasta. Jak wyjaśnia, chce zaprotestować przeciwko „niesłychanie głupiej decyzji, aby potem wzniecić kłótnię o flagę”. – Oni w ogóle nie wiedzą, co robią – mówi o magistracie.
Alfred Appelros ma 24 lata i prowadzi w Sölvesborgu firmę reklamową. Tęczową flagę jego firma prezentowała regularnie na cyfrowych tablicach reklamowych w całym mieście. – Jako właściciele jednego z największych kanałów medialnych poczuwamy się do odpowiedzialności, by zabrać głos – powiedział Appelros. – Dla nas tęczowa flaga oznacza, że każdy jest tak samo ważny i chcemy, żeby ludzie mogli kochać, kogo chcą.
Przed dwoma tygodniami na centralnym placu w mieście zgromadziło się ponad 400 osób, by demonstrować na rzecz równouprawnienia, swobody wyrażania poglądów i wolnej kultury. W maju przyszłego roku szwedzka społeczność LGBT ma przyjechać do Sölvesborga na pierwszą tutejszą Paradę Równości.