„Kamień pamięci” dla polskiego robotnika przymusowego
29 marca 2013Wszystko zaczęło się od zainteresowania rosyjskiego inżyniera i artysty Feliksa, jednego z członków Gminy Żydowskiej w Kolonii-Chorweiler, architekturą niszczejących zabudowań. Gmina mieści się w Domu Spotkań, a jej najczęstszymi gośćmi są żydowscy imigranci z Rosji. To ich ciekawość na temat przeszłości miejsca, w którym zamieszkali, dała początek pierwszym projektom edukacyjnym odtwarzania śladów nazistowskiej przeszłości dzielnicy Chorweiler położonej na północy Kolonii. Pierwsze tropy zawiodły ich do opuszczonego i owianego legendą majątku Fühlingen.
Feliks (pseudonim artystyczny), zafascynowany atmosferą tego miejsca i architekturą zabudowań majątku, bywał w nim wielokrotnie. Namalował obraz i zbierał informacje o dawnych mieszkańcach. W rezultacie powstał wielopokoleniowy projekt edukacyjny, w ramach którego Feliks z przyjaciółmi przeczesywali biblioteki i Internet. W kolońskim Centrum Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich znaleźli informacje o brunatnej przeszłości majątku oraz o Edwardzie Margolu.
Wspaniały architektonicznie dom mieszkalny ze stajniami i torem wyścigowym w Fühlingen powstał w 1844 roku na zlecenie rodziny von Oppenheimerów. Kilka lat później rodzina wydzierżawiła majątek. W czasie II wojny światowej dzierżawę przejęli rolnik Ernst Kolb z żoną i trójką dzieci oraz 11 innych rodzin. Kiedy brakowało rąk do pracy, do Kolba kierowano robotników przymusowych. Świadkowie zapamiętali młodego chłopaka z Polski, Ukrainkę, Holendra, dwie kobiety z Belgii i dwie Rosjanki.
Pamiętają też wydarzenia z 15 stycznia 1943 roku.Tego dnia, w starej cegielni nieopodal majątku, został powieszony przez gestapo 19-letni Polak Edward Margol. Oskarżono go o złamanie segregacyjnych ustaw norymberskich. To było jednym z najgorszych przewinień w tamtych czasach. Na temat wykroczenia Margola kursowały różne plotki.
Po wojnie majątek w Fühlingen kupił sędzia Gerhard von Kempen, który to właśnie skazał Margola na śmierć przez powieszenie. Jak się później okazało - niesłusznie. Sędzia sam popełnił wkrótce samobójstwo.
Co się wydarzyło w majątku Fühlingen?
"Grupa Messelager", działająca od blisko 25 lat przy Centrum Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich w Kolonii, zebrała ok. 600 relacji osób, które przebywały na robotach przymusowych w Kolonii i okolicach. – Po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o egzekucji Edwarda Margola z powodu rzekomego „kontaktu z niemiecką kobietą” w 1997 roku – opowiada Georg Wehner z "Grupy Messelager". Tą kobietą miała być 10-letnia córka chłopa Ernsta Kolba, która przyszła później niż zwykle na pole z jedzeniem i piciem dla Margola. Ten, zły na nią z tego powodu, oblał ją napojem. Kolbe zarzucił Polakowi, że napastował jego córkę. Margol z kolei zagroził ponoć rolnikowi, że doniesie na niego za nielegalny ubój. Ale to Kolb złożył doniesienie na Margola, choć podobno potem je wycofał. W niczym to nie pomogło. Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano.
Śledztwo ws. Margola po wojnie
W sprawie Edwarda Margola śledztwo prowadziła w latach 1966 i 1968 kolońska prokuratura, która przesłuchiwała świadków. 25 lat później "Grupa Messelager" dowiedziała się od córki Kolba, że Margol nigdy jej nie napastował seksualnie. Powojenny proces nie odbył się, nie przeprowadzono też dokładnego śledztwa. - Egzekucja Polaka miała zastraszyć innych robotników przymusowych, którzy musieli się jej przyglądać – opowiada Wehner. Edward Margol nie zaznał spokoju także po śmierci. Na jego ciele studenci medycyny w Bonn przeprowadzali sekcje na zajęciach anatomii. Dopiero 8 marca 1944 roku szczątki Margola zostały pochowane w grobie zbiorowym na cmentarzu północnym w Bonn, lecz dziś tego grobu już nie ma.
Rozmowy ze świadkami zbrodni, film Martina Schorna p.t. „W poszukiwaniu śladów”, projekt edukacyjny Gminy Żydowskiej Chorwailer i reportaż Mariusza Kamińskiego z Radia Lublin pod tytułem „Przypadek Edwarda Margola”, nominowany do finału XVI konkursu o Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską, wydobyły na światło dzienne dokonaną zbrodnię i uratowały pamięć niesłusznie skazanego Polaka. Dzięki temu o jego losach dowiedziała się rodzina w Polsce.
„Kamień pamięci” dla polskiego robotnika przymusowego
Edward Margol był jednym z 100 tys. robotników przymusowych w Kolonii i okolicach. – Praca była ciężka, robotnicy nie utrzymywali wynagrodzenia, tylko kieszonkowe. Wszyscy musieli nosić na ubraniu naszyte „P”. – Wmurowany na rogu uczęszczanej ulicy Neusser Landstraße i Roggendorfer przez kolońskiego artystę Guntera Gumniga „Kamień pamięci”, ma być dla rodziny i przyszłych pokoleń miejscem przypominającym o tragicznym losie Edwarda Margola. Jednocześnie przypomina on o jednej z wielu brutalnych zbrodni przeciwko ludzkości w okresie nazistowskim naszym kraju – mówi Georg Wehner. „Kamień pamięci” zainicjowała i sfinansowała Grupa Messelager.
- To jest pierwsze tego rodzaju miejsce pamięci w naszej dzielnicy - mówi pani Cornelie Wittsack-Junge, burmistrz dzielnicy Chorweiler. - Gunter Demnig wmurował już ponad 35 tysięcy takich „kamieni” w całej Europie. Dzięki wielopokoleniowym projektom edukacyjnym, dzięki filmowi Martina Schorna i reportażowi polskiego dziennikarza, Edward Margol został rehabilitowany. To jest ważna sprawa dla rodziny. A w naszej dzielnicy, w której mieszkają osoby z ponad 100 narodowości, jest ważne, że udało nam się przeprowadzić ten projekt z młodzieżą o różnym pochodzeniu. W ten sposób tworzymy naszą wspólną kulturę pamięci oraz umacniamy odpowiedzialność za dziś i jutro - dodaje. Cornelie Wittsack-Junge uważa, że „kamień pamięci” Edwarda Margola jest równocześnie „kamieniem milowym”.
Koloński artysta Gunter Demnig wmurował w dniach 20 i 21 marca 2013 w sumie 32 „kamienie pamięci” w 20 miejscach w Kolonii. To on zapoczątkował upamiętnianie w ten sposób ofiar nazizmu. Kamienie pamięci z mosiężną tabliczką, imieniem i nazwiskiem, miejscem zgonu, które artysta osadza w chodnikach, towarzyszą przechodniom na co dzień.
Barbara Cöllen
Red.odp.: Alexandra Jarecka