- Jest to trudne, bo wiem, jak wiele miłości zostało włożone w ustawianie budek z grzanym winem i goframi. (...) Ale jeśli ceną, jaką za to płacimy, jest 590 zgonów dziennie, moim zdaniem jest to nie do przyjęcia - grzmiała z kanclerz z mównicy parlamentarnej.