Kardynał Karl Lehmann o arcybiskupie Alfonsie Nossolu
8 sierpnia 2007- Co ksiądz kardynał zechciałby życzyć jubilatowi?
- Chciałbym mu przede wszystkim powiedzieć „Bóg zapłać” za dziesięciolecia budowania mostów między Polakami i Niemcami, także w kontekście ekumenicznym. Ksiądz arcybiskup Nossol obchodzi w tym roku wiele jubileuszy – 50 lat kapłaństwa, 30 lecie sakry biskupiej i 75-lecie urodzin. Uważam, że nie ma trafniejszego określenia tego, co on dla nas oznacza jak tytuł jego książki. Ukazała się ona u nas pięć lat temu pod tytułem „Budowanie mostów”. Arcybiskup Nossol jest prawdziwym „pontifexem” czyli „Budowniczym Mostów”. Odnosi się to także do tego, co czyni w Polsce. Jak wiele arcybiskup Nossol zrobiłl dla wprowadzenia języka niemieckiego do liturgii, dla zbliżenia ekumenicznego, dla dialogu z Zydami, dla akceptacji przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Stąd cieszy się on w Niemczech wielkim uznaniem sięgającym szczytów polityki. Kanclerz Kohl zapraszał go nawet swego czasu na zjazdy CDU jako kaznodzieję.
- Ksiądz kardynał spotykał wielokrotnie ks. arcybiskupa Nossola. Jak by go ksiądz kardynał scharakteryzował?
- Ksiądz arcybiskup jest wybitną osobowością. Jest bardzo szczery i bezpośredni. W czasie różnych dyskusji, gdy wychodziły różnice zdań, potrafił poprzez swoje dowcipne komentarze zawsze stworzyć atmosferę pojednania. Jest też człowiekiem odważnym – za to cenił go też jego wielki rodak Jan Paweł II. Zmarły papież chętnie go zapraszał i rozmawiał z nim na temat ekumenizmu i na inne ważne tematy. I zawsze arcybiskup Nossol przekonywał papieża do budowania mostów. Nie wolno też zapominać, że arcybiskup jest wybitnym teologiem i przez wiele lat z dalekiego Opola dojeżdżał na Katolicki Uniwersytet Lubelski, by tam służyć studentom swoją wiedzą. Jako duszpasterz zrobił bardzo wiele dla swojej diecezji, m.in. dzięki jego zaangażowaniu powstał uniwersytet opolski. Jest to wiec wybitny człowiek.
- Kościół katolicki uczynił bardzo wiele dla pojednania między Polakami i Niemcami. Co Kościół może uczynić teraz, gdy stosunki polsko-niemieckie przeżywają kryzys?
- Moim zdaniem, nie wolno nam zejść z obranego kursu. To rzeczywiście zadziwiające jak szybko może znaleźć się w niebezpieczeństwie to, co budowaliśmy z wysiłkiem przez dziesięciolecia. Jestem tu jednak optymistą. Mamy przecież solidny fundament – wspomnijmy wymianę listów między polskim a niemieckim episkopatem w 1965 roku, odnowiony zresztą w czasie ostatniego jubileuszu. Pewnych procesów nie da się odwrócić, więc trzeba być cierpliwym, trzeba kontynuować dialog, tu i ówdzie trzeba prostować nieporozumienia. Doświadczamy właśnie, że w tego rodzaju procesach ozdrowieńczych trzeba liczyć się z chwilowymi niepowodzeniami. W tych momentach objawia się też jak solidny jest nasz fundament. Jako Kościół nie mamy zresztą większych problemów, wiele rzeczy znormalizowało się już dawno, choć wobec rozmiaru zbrodni, których dopuścili się Niemcy w Polsce – np. w obozach koncentracyjnych – ten stosunek nigdy nie będzie normalny. Mam jednak nadzieję, że nowe pokolenie biskupów kontynuować będzie dzieło rozpoczęte przez tak wielkich ludzi jak zmarły Jan Paweł II czy kardynał Wyszyński, rozwijane przez arcybiskupa Nossola i arcybiskupa Muszyńskiego i wielu, wielu innych. Dlatego jestem optymistą, że nasze mosty wytrzymają.