Komisja Europejska: Pieniądze za praworządność
2 maja 2018Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaprezentował dziś w Parlamencie Europejskim projekt unijnego budżetu na okres 2021-2027, w którym górny pułap wydatków wynosi 1135 mld euro, czyli około 1,11 proc. unijnego dochodu narodowego (w obecnej siedmiolatce to około 1 proc.). To początek batalii budżetowej, która może zakończyć się dopiero w drugiej połowie 2019 r. Głównie Holandia, Dania i Szwecja będą zapewne próbowały zmniejszyć budżet zaproponowany przez Komisję Europejską, która zwykle jest hojniejsza od krajów członkowskich.
Ogromną nowością jest propozycja zawieszania funduszy UE za niespełnianie wymogów praworządności i „należytego zarządzania funduszami”. – Musimy mieć pewność, że w razie wątpliwości w sprawie wydawania funduszy będzie to rozstrzygane przed niezawisłymi sądami. I że nie będziemy mieć wątpliwości co do niezależności wymiaru sprawiedliwości – tłumaczył europosłom komisarz UE ds. budżetu Guenther Oettinger. Ta propozycja to bezpośredni skutek sporu Polski z Brukselą o praworządność. Decyzja Komisji Europejskiej o zawieszeniu funduszy będzie mogła być zablokowana przez Radę UE (ministrowie krajów Unii) wyłącznie większością 55 proc. krajów UE reprezentujących 65 proc. ludności Unii. Obecnie postępowanie w ramach pierwszego etapu dyscyplinującego art. 7.1. Traktatu UE może być zawetowane przez zaledwie 20 proc. krajów UE bez względu na ich ludność.
Cięcia w polityce spójności
Nowe rozporządzenie praworządnościowe musi być zatwierdzone w większościowym głosowaniu Rady UE i Parlamentu Europejskiego, więc Polska czy Węgry nie będą mogły go zawetować. Jeśli wejdzie w życie, będzie najgroźniejsze dla polityki spójności i rolnej. Przykładowo przy zawieszeniu funduszy UE na programy studenckie (Erasmus) kraje członkowskie będą musiały łożyć na nie ze swych krajowych budżetów, by nie ucierpieli beneficjenci niemający wpływu na kłopoty wymiaru sprawiedliwości.
Komisarz Oettinger ogłosił, że polityka spójności zostanie obcięta o 7 proc. (do ok. 330 mld w cenach z 2018 r.), a rolna – o 5 proc. Poważnie zwiększy się pula na ochronę granic i zarządzanie migracją (30 mld) oraz unię obronną (27 mld). Około 55 mld euro będzie zarezerwowane na programy dla krajów euro (i szykujące się szybkiego wejścia do eurolandu), co jest formą „budżetu strefy euro” wydzielonego wewnątrz budżetu UE.
Polska może stracić nawet 10 mld euro
Polska w obecnej siedmiolatce ma 82 mld euro w polityce spójności (w tym 5 mld zarządzane centralnie z Brukseli), 21 mld na dopłaty rolne oraz 10,9 mld na programy rozwoju obszarów wiejskich. To łącznie 113,9 mld euro w cenach z 2011 r., co dla zachowania realnej wartości powinno przełożyć się na 128,7 mld euro w cenach z 2018 r. Zaprezentowany projekt budżetu UE na okres 2021-27 nie pozwala na dokładne wykalkulowanie funduszy dla Polski. Wedle bardzo wstępnych wyliczeń Polska może stracić w polityce spójności 8-10 mld euro.
Dokladniejsze rachunki będą możliwe w drugiej połowie maja, kiedy Komisja Europejska przedłoży projekt szczegółowych przepisów o polityce spójności i rolnej. Polska może stracić w Europejskim Funduszy Społecznym (13 z 82 mld w polityce spójności) przez wprowadzenie nowych kryteriów przy jego podziale. Obecnie opiera się na wielkości gospodarki, ale - wedle projektu, który udało nam się poznać – od 2021 r. przy podziale Europejskiego Funduszu Społecznego miałaby też być uwzględniona m.in. stopa zatrudnienia oraz liczba imigrantów w poszczególnych regionach.
Komisja Europejska zaproponowała nowe formy finansowania budżetu UE (m.in. z certyfikatów na emisje CO2 oraz podatku od tworzyw sztucznych), ale głównym źródłem miałyby pozostać składki z budżetów krajów UE.