Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej. "To wojna interesów" [WYWIAD]
13 lutego 2014Czy zgodzisz się tym że jest to wojna religijna?
Aż do teraz nie można powiedzieć że jest to wojna religijna, jednak jest bardzo dużo ludzi którzy chcą tak mówić. To dobra „przykrywka” dlat tego, o co tak naprawdę chodzi w tej rebelii.
Na samym początku Kościół katolicki był prześladowany, okradany, nasze misje, placówki kościelne, szkoły, budynki socjalne. Wchodzili na msze św., podczas nich zabierali pieniądze. Ileż ludzie mogli to znosić?
Robili to oczywiście selekowcy z Sudanu i Czadu (Seleka, oddziały składające się z islamskich najemników, przyp. red.). Więc na początku myśleliśmy, że przybyli do naszego państwa, aby skończyć z chrześcijaństwem (gdzie w większości ludzie to chrześcijanie), myśleliśmy, że to naprawdę wojna religijna. Jednak później wszystko się wyjaśniło – chodziło o dobra materialne, które miał Kościół oraz nasze państwo. I proszę sobie nie myśleć, że to koniec – bo Seleka później zaczęła odwiedzać bogatszych muzułmanów i zaczęła także ich prześladować.
Jeszcze raz powtórzę, to nie jest wojna religijna, ale kradzież dóbr i naładowanie kasy byłego "prezydenta" Michel'a Djotodia (muzułmański dowódca oddziałów Seleki, który w 2013 roku obalił chrześcijańskiego prezydenta i ogłosił się głową państwa, przyp. red.).
Czy były kiedykolwiek jakieś napięcia miedzy chrześcijanami a muzułmanami?
W całej historii RŚA nigdy nie mieliśmy problemów pomiędzy nami, a braćmi muzułmanami. Kiedy były święta muzułmańskie, byliśmy zapraszani i my także zapraszaliśmy ich do nas. U nich od zawsze kupowaliśmy praktycznie wszystko, mając dobre relacje i dobre zdanie o nich. Każdy praktykował swoją religię.
To co się teraz dzieje zawdzięczamy Michel'owi Djotodia i temu, co zrobił z naszymi relacjami z braćmi muzułmanami. Kiedy chciał dojść do władzy, zaczął kłamać, że muzułmanie nie mają paszportów, że nie mają praw, że są prześladowani. Tak więc jeżeli muzułmanie są prześladowani, zapukajmy gdzieś po pomoc… i udało się. Proszę mi wybaczyć, nie chcę więcej mówić, bo ja tutaj żyję.
Wczoraj (12.02.14) Amnesty International opublikowała raport, w którym stwierdza, że ma udokumentowane co najmniej 200 przypadków mordów na tle etnicznym na muzułmanach dokonanych przez chrześcijańskie grupy militarystyczne, zwane Anti-Balaka, co znaczy "przeciw maczetom". Co o tym sądzisz?
Wczoraj mieliśmy 12 lutego 2014 roku. A więc zadam takie pytanie – przez ten już prawie rok, gdzie była Amnesty International, od kiedy Michel Djotodia doszedł do władzy, przypomnę - przez zamach stanu?
Podczas gdy Seleka zabijała nasza dzieci, matki, ojców, gwałciła kobiety, gdzie była Amnesty International? Kto zapisał to wszystko, co się wydarzyło na początku tej rebelii?
Gdyby AI chciała zbadać to wszystko co się wydarzyło, musiałaby mieć około 100 osób, rozsianych po całym naszym państwie. Nie wystarczy być w stolicy czy innych większych miastach.
Kto wie o tym że w naszym małym miasteczku w ciągu ostatnich dwóch tygodni Seleka zgwałciła cztery kobiety, oraz że szukała także ich na polach, gdzie się skrywały? Czy AI odnotowała te przypadki? Gwałty na polach?
Kiedy zabijają ci żonę, matkę, dzieci – co robisz? Jaka jest Twoja reakcja?
Teraz już nie ma na co czekać. Jeżeli inne kraje, słysząc te wszystkie straszne rzeczy nie chcą interesować się nami, bierzemy się do roboty, organizujemy się sami. Tak więc Anti-Balaka, to nasz pomysł, na ochronę tego, co jeszcze można chronić.
Anti-Balaka atakuje tych muzułmanów, którzy współpracowali z Seleką, gdzie przetrzymywali swoje samochody, dobra skradzione, jakieś inne wartościowe rzeczy. Tak to prawda, oni teraz ich szukają, i my chyba wiemy w jakim celu.
Dwa razy byłeś porwany przez Selekę, w efekcie służyłeś jako kierowca w samochodach, które skradziono Kościołowi. Jakbyś ich opisał?
To trudne doświadczenia, kiedyś może je opiszę.
W Gofo (kwiecień 2013 r.) zostałem pobity bronią (kolbą kałasznikowa) nie pamiętam ile razy, dużo, dużo. Kazali mi się położyć na ziemi i bili, bardzo mocno i wiele razy. Następnie wyprowadzili mnie na zewnątrz, zabrali nam motor i przejechali po moich nogach, na szczęście nie złamali mi żadnej kości.
Na szczęście w naszej wspólnocie mieliśmy jednego brata, który był lekarzem, zajął się mną. Na początku nie mogłem chodzić. Później – opuściliśmy misję, straciliśmy wszystko. Do dzisiaj nikt tam nie wrócił.
Drugi raz w Ngaoundaye zostałem zabrany przez Seleke jako szofer. Zmuszony groźbą broni odwiozłem ich aż do Bang (7km od nas), później już w nocy wróciłem do domu.
Gdym chciał ich opisać, to trzeba powiedzieć, że są to wielcy bandyci, ludzie bez rozumu, ludzie którzy kradną i zabijają, często po wzięciu narkotyków, aby mieć odwagę, bardzo młodzi, żyjący od wojny do wojny, chętni, aby pojechać na kolejną rebelię, aby grabić, zabijać i bogacić się. Seleka pomimo, że są to muzułmanie, nie są to prawdziwi muzułmanie – nigdy nie widziano ich w meczecie. Są to bandyci.
Podkreślam, że jest to wojna interesów, gdzie w tle znaczącą rolę odgrywają Czad oraz Francja.
* O. Roland OFMCap, środkowoafrykański katolicki duchowny, proboszcz jednej z parafii w Republice Środkowoafrykańskiej (nazwisko znane redakcji).
rozmawiał Benedykt Pączka
red. odp. Bartosz Dudek