Pomimo rezygnacji z atomu
30 września 2011Wszystkiemu winni są Chińczycy - tego zdania jest Frank Asbeck, dyrektor Solarworld AG w Bonn. Chińczycy – mówi Asbeck na łamach magazynu gospodarczego Capital – rozpoczęli wojnę gospodarczą. Zapewniając tanie kredyty w wys. 21 mld euro Chiny chcą rozbudować własne firmy solarne. A te oferują swe urządzenia po cenie o 30 procent niższej od kosztów produkcji. Od 2011 roku niemieccy producenci branży solarnej ponoszą straty: obok Conergy AG z Hamburga nie daje sobie rady także Q-Cells, niedawny lider. Kuleje Phoenix Solar z Bawarii; jedynie Solarworld nadal zarabia.
Niemcy subwencjonują
Zapomina się jednak o tym, że bez subwencji branża nie miałaby szans. Nie są to subwencje bezpośrednie, lecz skuteczne - np. drogą opłat za przejmowanie energii, co przewiduje niemiecka ustawa o energiach odnawialnych. Do tego słabe strukturalnie miasta w Niemczech wschodnich ściągały firmy solarne ulgami i dotacjami. Ale – mówi David Wedepohl ze zrzeszenia gospodarki solarnej w Niemczech - sytuacja w Chinach jest inna, niż w RFN. W Chinach tanie kredyty dostaną wyłącznie firmy chińskie. Natomiast w Niemczech przepisy są korzystne dla wszystkich bez wyjątku firm.
Spadek cen hamulcem
Liczne państwa europejskie ograniczyły idące niedawno w miliardy subwencje dla energii słonecznej. Również niemiecka ustawa zakłada ich coroczną redukcję. Doprowadziło to do spadku cen baterii słonecznych o połowę. Ale złe wiadomości to jedno, a optymizm drugie. Wedepohl jest przekonany o tym, że fotowoltaika na dłuższą metę zyskiwać będzie na znaczeniu. Także za granicą. Innymi słowy - nawet, jeśli Niemcy mieć będą mniejszy udział w światowym rynku, to wyjdą na swoje. Pod warunkiem, że opuszczą domowe pielesze i pójdą w świat. Ponadto od 2012 roku różnice w cenie energii odnawialnych i konwencjonalnych wyrównają się . Tym samym – uważa Wedepohl – energia słoneczna zyska na znaczeniu.
Jutta Wasserrab / Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek