Latające pingwiny i tańczące roboty
24 kwietnia 2009Ekspozycja w rodzaju Targów Hanowerskich zapewne nie fascynuje każdego. Na stoiskach oglądać można elementy przekładni, te gigantyczne i w skali mikro. Roboty, wielkie i małe, pracujące po cichu. Sprężarki, wydające monotonny dźwięk. Jednym słowem – obiekty mało atrakcyjne. Ale razem tworzą one fascynujący widok – w Hanowerze można zobaczyć na własne oczy najnowocześniejsze technologie zapewniające niezwykle wysoką wydajność produkcji. Nikt nie zadał sobie trudu policzenia wszystkich eksponatów, prezentowanych przez ponad 6100 wystawców. Ale pływające i latające sztuczne pingwiny na stoisku firmy high-tech Festo ze Szwabii zwracają na siebie uwagę tak samo, jak najnowszy system napędowy dla turbin wiatrowych.
Zmienne obroty na wejściu, stałe na wyjściu
Jest to dzieło inżynierów z firmy Voith Turbo Wind, filii tradycyjnego przedsiębiorstwa budowy maszyn Voith z Badenii-Wirtembergii. Jego zaleta polega na tym, że przekładnia – serce turbiny wiatrowej - gwarantuje mimo odmiennej liczby obrotów wirników podawanie stałych obrotów do generatora prądu. Dyrektor Andreas Basteck stoi przed modelem przekładni w skali 1:1, nie wiele większym od czterech standardowych kartonów do przeprowadzek. "Wiatr wieje raz silniej, raz słabiej, a zatem wahaniom ulega także produkcja energii." Ponieważ jednak konsumenci płacą za właściwą dostawę, wykluczającą migotanie żarówek w salonie, to pomyśleliśmy jak to zrobić. W końcu inżynierowie zdecydowali się na rozwiązanie od dawna stosowane już w klasycznych elektrowniach, mianowicie na wprowadzenie generatora synchronicznego. Dodatkowy, lecz zamierzony efekt uboczny polega na tym, że przekładnia jest mniejsza, tym samym lżejsza od aktualnie używanych systemów napędowych.Darmowe źródło energii
Na marginesie: przekładnia typu win-drive znajduje się już w eksploatacji. Zamontowana jest ona w turbinie wiatrowej umieszczonej na wysokości 4300 m. n.p.m. w argentyńskich Andach. Znowu nie tak spektakularny jest produkt, prezentowany w Hanowerze na skromnym stoisku piętnastoosobowej, brytyjskiej firmy startup. Perpetuum, jak nazywa się firma, założona 4 lata temu, opracowała tak zwany energy-harvester, czerpiący energię z wibracji elektrycznego silnika. Element ten połączony jest magnesem z silnikiem – i pobiera energię.Główny inżynier, John Parker, wymienia trzy zalety elementu wielkości pięści. Po pierwsze – nie ma potrzeby wymiany baterii. To oczywista zaleta: "Jeśli w fabryce jest powiedzmy 5 tysięcy czujników, a bateria wytrzymuje dwa do trzech lat , to codziennie należy wymienić 10 z nich. Dzięki naszemu urządzeniu wymiana odpada." Po drugie – można wykorzystać dalej energię silnika, a po trzecie – odpada potrzeba utylizacji po części trujących baterii. A kiedy Parker z dumą wymienia swych klientów, to brzmi to niczym top lista globalnego przemysłu.
Gość specjalny: samochody elektryczne
Energia to w Hanowerze temat numer 1. Nowość: można tu zobaczyć wiele elektrycznych samochodów. Na stoisku firmy Harting z Minden w Dolnej Saksonii elektroautko "Tesla" z Kalifornii przyciąga publiczność. W samochodzie użyto części, wyprodukowane w firmie Harting. Lokalny oferent energetyczny z Oldenburga pokazuje wspólnie z konstruktorem samochodów, firmą Karmann, prototyp własnego samochodu elektrycznego. A na stoisku przedsiębiorstwa Rittal z Hesji obejrzeć można obok e-car młodej niemieckiej firmy Loremo stację paliw jutra. Frederik Horn z firmy Rittal pokazuje, jak – być może – za 10 czy 20 lat będziemy tankować samochody.Rittal, w zasadzie specjalista w zakresie szaf rozdzielczych, jakich miliony znajdują się w fabrykach na całym świecie, chce być pionierem w budowie infrastruktury dla elektrycznych samochodów. "Chcemy uruchomić dalszy proces standaryzacji w celu przygotowania uzgodnionego systemu zaopatrzenia energetycznego nie tylko w skali Niemiec, lecz Europy i świata“. Dlatego w Hanowerze prezentuje się elektryczny dystrybutor paliwa. Horn mówi, że zainteresowanie jest gigantyczne. „Na naszym stoisku panuje tłok nie do opisania.“
Taniec robotów
Technika ładowania energetycznego jest niemalże dojrzała do wprowadzenia na rynek. Teraz określa się standardy dla pojazdów elektrycznych. Ten, kto chce wziąć udział w tym procesie, musi teraz podjąć właściwe decyzje. Dłużej, od samochodów elektrycznych są tak zwane transportowe systemy zdalnie sterowane. Znajdują one zastosowanie w wielu fabrykach świata, a także w szpitalach. Jednakże systemy te nie są ujednolicone.
W Hanowerze firma Götting, wiodący producent takich systemów z siedzibą w Lehrte, w Dolnej Saksonii, po raz pierwszy zebrał te różne systemy sterowania, prezentując je w jednym miejscu. Dyrektor firmy, Hans-Heinrich Götting, przygląda się pracy siedmiu systemów zdalnie sterowanych, poruszających się zgodnie z planem na terenie stu metrów kwadratowych. Nie było łatwo sprowadzić wszystkich producentów do jednego mianownika, są oni bowiem konkurentami. Tym niemniej, mówi nie bez dumy szef firmy, "te różne technologie jeżdżą wspólnie w ramach jednego projektu. To nowość światowa.” Celem jego jest osiągnięcie większej elastyczności produkcyjnej – i do tego praktycznie bez kolizji."
Henrik Böhme / jk