Marsze pokoju muzułmanów bez poparcia DITIB. „Jest ramadan”
15 czerwca 2017Po tym, jak działająca w Niemczech Turecko-Islamska Unia Instytucji Religijnych (DITIB) została skrytykowana za odmowę udziału w muzułmańskiej demonstracji przeciwko terrorowi i przemocy, która ma się odbyć w najbliższą sobotę (17.06.2017) w Kolonii, Centralna Rada Muzułmanów jednoznacznie poparła tę demonstrację. Jak zaznaczył przewodniczący Centralnej Rady i obecny rzecznik dachowego zrzeszenia Rady Koordynacyjnej Muzułmanów Aiman Mazyek, „terrorystyczna organizacja Państwo Islamskie i inni ekstremiści chcą swoimi zbrodniami dokonać podziału społeczeństwa”. Jak Mazyek powiedział w rozmowie z „Rheinische Post”, „ISIS jest bardzo na rękę, kiedy religię islamską wrzuca się do jednego worka z ich zbrodniczym terrorem”.
– Musimy wyjść na ulicę i pokazać spójność naszego społeczeństwa, walczyć o pokój i piętnować ekstremizm. Najlepszym środkiem są właśnie publiczne demonstracje, dlatego Centralna Rada Muzułmanów weźmie udział w marszach pokoju w Kolonii i tydzień później w Berlinie – zapowiedział.
„Nie sposób demonstrować w ramadanie”
Największe dachowe zrzeszenie muzułmanów w Niemczech, jakim jest DITIB, zapowiedziało, że nie weźmie udziału w marszu muzułmanów przeciwko terrorowi islamistów. „Wezwanie muzułmanów do demonstracji antyterrorystycznych to nie jest żaden skuteczny środek. Stygmatyzuje tylko muzułmanów i zawęża międzynarodowy terroryzm do tej wspólnoty religijnej, jej gmin i meczetów. Poza tym od poszczących w ramadanie muzułmanów nie można wymagać, żeby godzinami maszerowali w 25-stopniowym upale” – stwierdził DITIB. Zapowiedziano jednocześnie, że w piątek (16.06.2017) we wszystkich meczetach w Niemczech wierni będą się modlić za pokój i przeciwko terrorowi.
„DITIB jest problemem islamskich organizacji”
Poseł Zielonych do Bundestagu Volker Beck stwierdził na to, że „DITIB wymiksował się ze społeczeństwa obywatelskiego”. Jego zdaniem to zrzeszenie staje się coraz większym problemem wśród islamskich organizacji. – Kto jako wspólnota wyznaniowa chce reprezentować miliony muzułmanów w Niemczech, ten musi poczuwać się także do swojej społecznej odpowiedzialności – oświadczył polityk Zielonych, zaznaczając, że widocznie „struktury DITIBU nie są w stanie temu podołać”. Pod hasłem „Nicht mit uns” („Nie z nami tak”) w sobotę w Kolonii odbędzie się demonstracja muzułmanów wspierana przez liczne organizacje i osobistości życia publicznego. Spodziewane jest przybycie dziesiątek tysięcy uczestników. Inicjatorami demonstracji jest islamistka Lamya Kaddor i muzułmański działacz na rzecz pokoju Tarek Mohamad.
Problemy z DITIB nie od dziś
Turecko-Islamska Unia Instytucji Religijnych (DITIB) jest największą muzułmańską organizacją religijną w Niemczech, która prowadzi działalność kaznodziejską w ponad 970 meczetach oraz zajęcia z religii islamskiej w państwowych szkołach, w niektórych landach. Przed kilkoma miesiącami wybuchła w Niemczech dyskusja, w której krytycy DITIB nazywali organizację przedłużonym ramieniem tureckiego rządu w Niemczech. Za poszlakę posłużył tu fakt, że imamowie z DITIB kształceni są przez Urząd ds. Wyznań (Diyanet), działający przy urzędzie premiera Turcji i wysyłani do Niemiec tylko na określony czas. Są też wynagradzani jak tureccy urzędnicy państwowi.
DITIB odpiera zarzuty, że jakoby działał zgodnie z zaleceniami rządu w Ankarze. Jak podkreślał w sierpniu 2016 rzecznik organizacji, niezależni naukowcy z różnych krajów związkowych potwierdzili niezbędną dla prowadzonych zajęć z religii autonomiczność organizacji. Jednak w ostatnim czasie przybywa informacji wskazujących na powiązania organizacji z centralą w Ankarze.
dpa, afpd / Małgorzata Matzke