1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nacjonalizm nie ma przyszłości [KOMENTARZ]

Elżbieta Stasik3 lipca 2014

Bundestag uczcił w czwartek (3.07.2014) setną rocznicę wybuchu I wojny światowej.

https://p.dw.com/p/1CVMp
Bundestag Gedenkstunde Erster Weltkrieg 03.07.2014 Grosser Applaus
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Z wystąpień przewodniczącego niemieckiego parlamentu Norberta Lammerta i niemiecko-francuskiego publicysty Alfreda Grossera można wyciągnąć na przyszłość tylko jedną nauczkę, uważa Martin Muno z Deutsche Welle.

Uroczyste posiedzenie Bundestagu upamiętniające rocznicę wybuchu I wojny światowej nie miało tylko uczcić blisko 17 milionów zabitych, okaleczonych i rannych. Chodziło też o znalezienie odpowiedzi na pytanie, które postawił przewodniczący parlamentu Norbert Lammert: „Co obchodzi nas dzisiaj I wojna światowa?”.

Chodzi o więcej, niż o przypomnienie niewyobrażalnego cierpienia czy zaślepienia ówczesnych władców, którzy bez namysłu rzucili się w wojnę będącą początkiem katastrof XX wieku. Chodzi o więcej, niż tylko rozeznanie, że I wojna światowa była konfliktem, który zapoczątkował „przemysłową apokalipsę”. Apokalipsę uwieńczoną zarówno zrzuceniem bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, jak i zamordowaniem sześciu milionów Żydów w nazistowskich obozach koncentracyjnych.

Chodzi o to, żebyśmy na całym świecie nauczyli się, że nacjonalizm od dawna już nie ma przyszłości. Niemiecko-francuski publicysta Alfred Grosser, główny mówca na uroczystości w Bundestagu postawił kropkę nad „i” stwierdzając: „Z totalnej porażki 1945 roku zrodziły się inne Niemcy. Republika Federalna Niemiec nie została zbudowana na fundamencie jednego narodu, tylko na bazie etyki politycznej”. Jürgen Habermas nazwał swego czasu tę koncepcję „patriotyzmem konstytucyjnym“.

Pokojowy wkład

Wszędzie tam, gdzie kwitnie nacjonalizm, wojna nie jest daleko: czy to w latach 80-tych na Bałkanach czy dzisiaj na Morzu Południowochińskim i w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Konsekwencje, jakie powinniśnmy z tego wyciągnąć: kto zdecydowanie występuje przeciwko nacjonalizmowi, musi wnieść swój wkład do rozwiązania konfliktu. Tak właśnie powiedział Norbert Lammert: „Niemcy mają obowiązek zabiegać o pokojowe rozwiązanie konfliktów“. Ale wstrzemięźliwie i z umiare, zaznaczył.

Nie było to tylko cicha krytyka niedawnych wypowiedzi prezydenta Niemiec Joachima Gaucka.

Jest jasne, że do rozwiązania konfliktów potrzebna jest instytucja ponadnarodowa. Już Helmut Kohl podkreślał wielokrotnie, że Unia Europejska w żadnym wypadku nie jest tylko projektem gospodarczym, lecz kwestią wojny lub pokoju. I kiedy na zakończenie uroczystego posiedzenia Bundestagu odegrany został hymn europejski a nie niemiecki, dowodzi to, że odrobiliśmy lekcje. A konkurencja między narodami nie toczy się już na polach walki, tylko na boiskach piłkarskich.

Martin Muno / tł. Elżbieta Stasik