1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niebezpieczny margines

9 listopada 2006

Rocznica pogromów Żydów z 1938 zbiegła się z publikacją najnowszych sondaży w sprawie prawicowego ekstremizmu w Niemczech. Według nich skrajnie prawicowe poglądy ma w Niemczech 8 procent obywateli, więcej na zachodzie (9,1 %) niż na wschodzie Niemiec (6,6%). Na ile poważne jest więc zagrożenie prawicowym ekstremizmem w Niemczech? DW rozmawiała na ten temat z wybitnym znawcą tego problemu, politologiem prof. Hajo Funke z Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego.

https://p.dw.com/p/BIdy
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

DW: Na ile sytuacja jest naprawdę poważna?

Prof. Hajo Funke: Sytuacja nie jest na tyle poważna, by zagrażać demokracji. Jej instytucje są stabilne. Neonazim jest zjawiskiem na marginesie demokracji, ale ten margines rozrasta się. W niektórych regionach prawicowi ekstremiści dysponują strukturami gotowymi do stosowania przemocy. Te struktury zaczynają dominować w życiu codziennym niektórych regionów i niepokój jest tu uzasadniony.

Czego obawiać się mogą Polacy, którzy podróżują bądź mieszkają w Niemczech?

Ugrupowania, o których mówimy, gotowe są użyć przemocy wobec każdego, którego uznają za obcego. Takie ataki nie zdarzają się codziennie i w ciągu dnia, ale najczęściej w weekendy, w nocy. Ofiarami są często osoby poruszające się indywidualnie. Nie należy więc przesadzać z lękami, ale syutacja, w której zaatakowani zostaną obywatele polscy jest możliwa, dotyczy to tak samo Zydów i innych cudzoziemców jak i Niemców – punków czy osób o przekonaniach lewicowych. Niebezpiecznie jest szczególnie niestety we wschodnich Niemczech i w razie takiego ataku należy natychmiast powiadomić policję.

Skąd bierze się prawicowy ekstremizm?

Jedna strona to jest oferta neonazistów, druga – to podatny grunt jak na przykład dzieci z rodzin patologicznych czy młodzież pozostawiona samej sobie. Także zubożenie kontaktów społecznych czy brak perspektyw jak we wschodnich Niemczech. Winni są też politycy lekceważący te niepokojące zjawiska. Brakuje też po prostu odwagi lokalnych społeczności – na przykład sołtysa, który powie – tu są granice i nie będziemy was tolerować. To jest oczywiście związanem z osobistym ryzykiem.

Jeden z naszych rozmówców skarżył się na redukcję funduszy na walkę z neonazizmem i na bałagan kompetencyjny w Niemczech. Jak by to Pan skomentował?

Ażeby uporwać się z problemem neonazizmu trzeba działać inaczej niż do tej pory. Narażonym na oddziaływanie ekstremistów młodym ludziom trzeba zaoferować alternatywę poprzez szkołę i rodzaj wtórnej socjalizacji. Takich ofert jest za mało. Poza tym ważne są perspektywy zawodowe. Nie wolno zostawiać poszczególnych regionów samym sobie. Potrzebna jest mądra i efektywna polityka społeczna i gospodarcza. Zarówno rząd Niemiec, jak i rządy krajów związkowych i samorządy muszą stanowczo powiedzieć – nie chcemy prawicowego ekstremizmu i stworzyć skoordynowany program przeciwdziałania neonazistom a nie zasłaniać się brakiem pieniędzy. Do tego nam jednak jeszcze bardzo daleko.

rozmawiali: Bartosz Dudek i Elżbieta Biś