Porażka dla amerykańskiego dezertera
26 lutego 2015Dla wyjaśnienia sprawy amerykańskiego dezertera André Lawrence'a Shepherda sądy w Niemczech muszą zbadać, czy USA dopuściły się w Iraku zbrodni wojennych. Takie orzeczenie wydał w czwartek (26.02.2015) Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu. W 2007 roku Shepherd, służący w amerykańskim wojsku jako mechanik, złożył w Niemczech wniosek o azyl. Wniosek ten może zostać rozpatrzony pozytywnie tylko w przypadku, gdy Shepherdowi groziło choćby tylko pośrednie uwikłanie w zbrodnię wojenną.
Odpowiednią decyzję muszą jednak podjąć sądy w Niemczech, zaznaczył TSUE. Trzeba przy tym uwzględnić, że obecność wojsk USA w Iraku zaaprobowała Rada Bezpieczeństwa ONZ. Niemieckie sądy muszą ponadto zbadać, czy dezercja była rzeczywiście jedyną możliwością uniknięcia udziału w operacji wojennej.
Przeżycia z Faludży
Stacjonujący w amerykańskiej bazie w Bawarii André Lawrence Shepherd uciekł z niej w 2007 roku, by nie brać udziału w kolejnej operacji wojskowej w Iraku. Jak powiedział niemieckiej telewizji WDR „był ekstremalnie zszokowany”, kiedy stało się jasne, że Irak nie dysponuje bronią masowego rażenia. – Rząd USA zatem nas okłamał – stwierdził Shepherd dodając, że całe jego spojrzenie na świat „stanęło wówczas nagle na głowie”.
André Lawrence Shepherd był w Iraku w 2004 roku, kiedy w drugiej bitwie o Faludżę zginęło blisko półtora tysiąca Irakijczyków. Ujawnienia Wikileaks i nakręcone z pokładu śmigłowca Apache wideo „Collateral Murder“ potwierdziły, że amerykańscy żołnierze urządzali sobie tymi śmigłowcami polowania na cywilów i zabijali bezbronnych ludzi. Shepherd jako mechanik dbał o sprawność śmigłowców. Zdezerterował właśnie po przeżyciach z Faludży.
19 miesięcy ukrywał się. W listopadzie 2008 roku, jako pierwszy amerykański żołnierz złożył w Niemczech wniosek o azyl. Od tego czasu jest „kryzysowym przypadkiem” w stosunkach między Berlinem a Waszyngtonem.
Sam Shepherd uzasadnił swój wniosek o azyl względami sumienia. Niemieckie urzędy jednak odrzuciły wniosek. Sąd w Monachium stwierdził, że nie dostrzega niczego, co wskazywałoby na nieuchronny udział Shepherda w zbrodni wojennej. Shepherd odwołał się. Obawia się, że w USA grozi mu kara 18 miesięcy więzienia i niehonorowe zwolnienie z wojska, co wiąże się z utratą wszelkich świadczeń finansowych ze strony armii. – Kto zadziera z armią, ryzykuje nie tylko, że on sam wszystko straci ale też jego rodzina, przede wszystkim wsparcie finansowe – powiedział w wywiadzie dla WDR.
Druga ojczyzna Niemcy
Jego obecność w Niemczech była „w mniejszym lub większym stopniu zrządzeniem losu”. – Zgodnie z europejskim prawem wniosek o azyl trzeba złożyć w pierwszym kraju UE, do którego się dotarło. W moim przypadku były to Niemcy – stwierdził 37-letni dziś Shepherd. Niemcy stały się jego drugą ojczyzną. Został w Bawarii, gdzie pracuje jako doradca w firmie telekomunikacyjnej.
Decyzja sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Shepherda jest zarazem decyzją dotyczącą zasadniczych kwestii prawnych UE. Sama sprawa Shepherda wraca teraz do bawarskiego sądu administracyjnego w Monachium. Jeżeli udzieli on Shepherdowi azylu, będą się zgłaszali naśladowcy, powołujący się na jego przypadek, uważają eksperci. Nieuniknione byłyby też polityczno-dyplomatyczne zawirowania na linii Berlin-Waszyngton.
(DW, dradio) / Elżbieta Stasik