Niemcy i Dzień Weterana
17 kwietnia 2012W wielu krajach weterani mają swoje święto. Cieszą się szczególną estymą w społeczeństwie i korzystają z licznych przywilejów. W Niemczech, z uwagi na pamięć o hitlerowskich zbrodniach z okresu II wojny światowej, jest inaczej. Ale od zakończenia wojny minęło 67 lat, a od roku 1992 w licznych misjach zagranicznych uczestniczyło do tej pory przeszło 300 tysięcy żołnierzy Bundeswehry. "Powinniśmy rzeczowo i otwarcie przedyskutować naszą politykę wobec weteranów" - twierdzi minister obrony RFN Thomas de Maiziére.
Za mało uznania?
Nowe spojrzenie na pozycję żołnierzy w społeczeństwie niemieckim i jego stosunek do sił zbrojnych w ogóle, wiąże się przede wszystkim z udziałem Bundeswehry w misjach zagranicznych w ramach jej członkostwa w sojuszu NATO, jak również tych, organizowanych pod auspicjami ONZ. Żołnierze skarżą się często, że są niedoceniani, że społeczeństwo nie interesuje się ich udziałem w misjach zagranicznych, i że błędnie interpretuje powody, dla których zdecydowali się w nich uczestniczyć.
Wprowadzenie "Dnia Weterana" - twierdzi minister obrony Thomas de Maiziére - byłoby nie tylko gestem uznania wobec niepodważalnych zasług żołnierzy Bundeswehry, ale także przekonującym dowodem ze strony władz nadrobienia narosłych od dawna zaległości.
Inicjatywa ministra spotkała się z przychylnym oddźwiękiem w szeregach Bundeswehry, jak i wśród polityków. Jedynym problemem jest wybór właściwej daty obchodów "Dnia Weterana". Początkowo była mowa o 14 listopada, w którym Niemcy, od roku 1922 począwszy, obchodzą Dzień Żałoby Narodowej. W powojennej RFN tego dnia oddaje się hołd pamięci ofiarom dwóch wojen światowych i ofiarom nazizmu. Tylko, co do tego ma powojenna Bundeswehra?
Dlatego też zaproponowano inną datę - 2 kwietnia. Tego dnia w roku 2010, w "czarny Wielki Piątek", zginęło w Afganistanie trzech żołnierzy Bundeswehry. Za takim rozwiązaniem optował Pełnomocnik Wojskowy Bundestagu, Hellmut Königshaus. Można się jednak zastanawiać, czy Dzień Weterana ma być tylko okazją do uczczenia pamięci poległych żołnierzy, czy może także czymś więcej?
Minister de Maiziére wysunął ostatnio nową datę - 22 maja, która może pogodzić wszystkich. 22 maja 1956 roku Bundestag uchwalił powstanie Bundeswehry, jako sił zbrojnych demokratycznej RFN.
Kto jest weteranem?
Zgodnie z przyjętą powszechnie w świecie definicją, weteranem jest zasłużony w walkach żołnierz, który zakończył czynną służbę wojskową. W szerszym znaczeniu, za weterana można także uznać każdego żołnierza, który po długoletniej służbie przeszedł w stan spoczynku.
Proponowany przez ministra obrony "Dzień Weterana" miałby być także świętem Bundeswehry. W oczach przeciwników tego pomysłu, zwracających stale uwagę na zaszłości historyczne, ten dzień mógłby okazać się także świętem weteranów Wehrmachtu, a może - o zgrozo - także innych formacji wojskowych III Rzeszy.
Słychać także głosy, że gdyby trzymać się ściśle nazwy "Dzień Weterana Bundeswehry" lub "Dzień Pamięci o Weteranach Bundeswehry", to nie miałby go kto obchodzić, gdyż powojenna Bundeswehra nie uczestniczyła - na szczęście - w konfliktach zbronych w okresie Zimnej Wojny.
Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że po roku 1956 do rezerwy przeszło mnóstwo żołnierzy, podoficerów i oficerów Bundeswehry, których zasługi nie powinny zostać zapomniane i w odpowiedni sposób także uhonorowane. Poza tym, od roku 1992 Bundeswehra uczestniczyła w licznych misjach za granicą i doczekała się ponad 300-tysięcznej armii "nowych weteranów".
Podstawowe pytanie: kto w takm razie jest w RFN weteranem?, czeka nadal na odpowiedź. Wszyscy, którzy służyli w szeregach Bundeswehry, czy tylko ci, którzy brali udział w walkach podczas jej misji zagranicznych? Ci ostatni założyli w sierpniu 2010 roku w Berlinie Związek Weteranów Niemieckich.
Słowo "weteran" ma na ogół charakter zaszczytny i nakazuje szacunek wobec wszystkich, którzy zostali uznani za weterana. Byłoby niedobrze, gdyby w Niemczech zrodził się teraz nowy podział na "lepszych" i "gorszych" weteranów. Choć sama dyskusja w tej sprawie może sprawiać wrażenie, że w Niemczech nadal uwielbia się dzielenie włosa na czworo, jest ona ważna i na pewno potrzebna.
Nina Werkhäuser / Andrzej Pawlak
red.odp.: Alexandra Jarecka