Niemcy wysyłają obserwatorów do Gruzji
24 września 2008W ramach europejskiej misji EUMM do Gruzji pojedzie na początek 25 niemieckich obserwatorów.
Później ich liczba może wzrosnąć do czterdziestu. To po połowie "cywilni" urzędnicy i policjanci. Początkowo pojedzie grupa osób, które posiadają już wystarczające doświadczenie w takich misjach - zapewnił na konferencji prasowej w Berlinie rzecznik rządu Ulrich Wilhelm.
Udział niemieckich obserwatorów przewidziany jest na rok. Unia Europejska chce wysłać do Gruzji łącznie 340 obserwatorów. Najwięcej personelu wyślą do Gruzji Francuzi (46) i Włosi (39). Polska wyśle 30 ekspertów i policjantów, Szwecja 25. Celem misji jest obserwacja akcji wycofywania się rosyjskich wojsk z Gruzji. Członkowie misji nie będą nosili broni.
- W pierwszej fazie najważniejsze jest, by obserwatorzy dotarli do tzw. stref buforowych między rdzenną Gruzją a Południową Osetią i Abchazją. W tych strefach do tej pory stacjonowali Rosjanie. Punktualne dotarcie obserwatorów europejskich do tych stref, jest - zgodnie z umową francuskiej prezydencji z Moskwą - warunkiem wycofania rosyjskich żołnierzy z tych stref - tłumaczył na konferencji prasowej w Berlinie rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych, Jens Ploetner.
Do Abchazji i Osetii wstęp wzbroniony
Obserwatorzy nie będą rozmieszczani na terenie Abchazji i Południowej Osetii, które - z rosyjskim poparciem - dążą do oderwania się od Gruzji. Rząd rosyjski zamierza pozostawić tam tysiąc własnych żołnierzy i jest zdania, że obydwie prowincje są niezależnymi państwami, które same muszą zadecydować o stacjonowaniu obcych oddziałów. Dlatego obserwatorzy Unii Europejskiej pozostaną w strefach buforowych.
W połowie października przedstawiciele Unii Europejskiej mieli się spotkać w Genewie z wysłannikami rosyjskiego rządu i rozmawiać na temat rozszerzenia terenów misji. W międzyczasie Unia jednak wycofała się z rozmów podając jako powód niemożność pogodzenia obydwu stanowisk.
- Chcielibyśmy, by obserwatorzy mogli się poruszać po całym kraju, a więc również na terenie Południowej Osetii oraz Abchazji. W tym punkcie istnieją jednak duże rozbieżności w stanowisku Unii oraz Rosji. Byłoby to jednak niewłaściwe, by z tego powodu wycofać się również z realizacji pierwszej części misji - wyjaśnia Jens Ploettner z ministerstwa spraw zagranicznych.
W ubiegłym tygodniu ministrowie spraw zagranicznych Unii dali zielone światło misji, której będzie przewodził niemiecki dyplomata Hansjoerg Haber. Ponieważ obserwatorzy nie będą uzbrojeni, niepotrzebna jest zgoda Bundestagu. Rząd zapowiedział jednak, że poinformuje parlament o szczegółach misji.