Najpierw konina, potem oszukiwane jajka, teraz rakotwórcza pasza
2 marca 2013"Sueddeutsche Zeitung" pisze:" Trzy afery w tak krótkim czasie przyczynią się, miejmy nadzieję, do tego, że obudzą się politycy. Nie wystarczą bowiem same tylko zapowiedzi, że zostaną poprawione kontrole. Trzeba się za to naprawdę wziąć i to biorąc pod lupę nie ostatni etap produkcji żywności, tylko każdy z etapów. Bo trucizna w paszy w ogóle by nie podpadła gdyby nie to, że pojawiła się w mleku, a konina w wołowinie, dopiero jak odkryto ją w mrożonym półprodukcie".
"Bundestag dopiero co uchwalił zaostrzenie ustaw o informacji konsumentów, a tu na stół wjeżdża następna afera" – pisze "Mannheimer Morgen". "Przy czym nawet nie tak ważna jest kwestia, jak bardzo jest ona groźna dla zdrowia konsumentów. Jak na dłoni widać, że politycy w Europie jeszcze nie pojęli, że konsumenci oburzają się mniej na koninę w lasagne czy oszukane eko-jajka tylko na to, jak zawodne są kontrole w branży spożywczej. Jest to sprawdzian dla Europy i musi się ona w tym punkcie wykazać, na przykład przejrzystymi drogami żywności w transparentnej unii gospodarczej".
"Hessische / Niedersaechsische Allgemeine" zaznacza, że "Federacja już jesienią ostrzegała władze landowe przed pleśniowym grzybem na kukurydzy pastewnej. A pomimo tego w Dolnej Saksonii przerobiono 10 tys. ton tego surowca i sprzedawano jako paszę w całych Niemczech. I jak ma to pojąć konsument?".
"Berliner Zeitung" krytykuje: "Zbyt wielu konsumentów patrzy najpierw tylko na cenę, a dopiero potem na jakość – i to nie tylko ludzie, którzy każdy grosz muszą dwa razy obrócić zanim go raz wydadzą. Kto ma pojęcie, ten może nawet z niewielkim budżetem zrobić warte swej ceny zakupy. Najwięcej świństw dzieje się za sprawą tego, że wszyscy tylko gonią za okazją".
"Augsburger Allgemeine" pisze: "Niektórzy przecierają aż oczy z niedowierzania, jak dalece zaszła już internacjonalizacja produkcji żywności i jakie otwiera to możliwości manipulacji. Konieczne byłoby więcej kontroli, co do tego nie ma wątpliwości. Ale jeszcze lepiej by było, gdyby coraz więcej klientów kupowało trochę droższe regionalne produkty bezpośrednio od producenta".
„Na nic zdadzą się uspokajające słowa polityków, które brzmią jak wyuczone formułki i do tego jeszcze są sprzeczne w swej wymowie" - krytykuje "Esslinger Zeitung". "Z jednej strony mówi się, że już nawet niewielka ilość aflatoksyny B1 może być krytycznym skażeniem w niepasteryzowanym mleku, a z drugiej zapewnia się, że szkodliwość takiego mleka dla zdrowia jest mało prawdopodobna. Wypowiedzi takie nie budzą bynajmniej zaufania".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek