1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Liebeskind buduje, Warszawa blokuje

10 września 2010

Wybitny architekt Daniel Liebeskind zaprojektował najwyższy w Polsce apartamentowiec. "Skrzydło Orła" pozostanie na razie projektem. Bo biurokracja skutecznie podcina mu skrzydła - donosi z Polski niemiecka prasa.

https://p.dw.com/p/P98U
Współczesna Warszawa - Komercja świeci jaśniej niż Pałac Kultury?Zdjęcie: DW

„W stolicy Polski fani socjalistycznej awangardy jednoczą się przeciwko majętnym inwestorom i komercyjnym biurowcom. Między tymi frontami architekt Daniel Liebeskind w imieniu nowoczesnej architektury miejskiej walczy o zwabienie do centrum dobrze zarabiających mieszkańców”, pisze Rheinischer Merkur.

Menedżerowie firmy budowlanej Orco będą cieszyć się panoramą miasta z 20-tego piętra biurowca „Orco-Towels”. Mają widok na sławny Pałac Kultury, Hotel Intercontinental, Warsaw Financial Center i dach Dworca Centralnego. Ale spoglądają też na wolną lukę budowlaną. Brakuje w niej ciągle luksusowego apartamentowca Liebeskinda, w który Orco zainwestowała miliony. Kryzys, pozwy okolicznych mieszkańców i biurokracja ciągle opóźniają budowę.

Liebeskind w samym sercu Warszawy

Jüdisches Museum Berlin, Libeskind-Bau
Zaprojektowane przez Daniela Liebeskinda Muzeum Żydowskie w Berlinie. Czy Warszawa też będzie miała swojego Liebeskinda?Zdjęcie: Jüdisches Museum Berlin/Jens Ziehe

Daniel Liebeskind światową sławę zdobył dzięki budowlom takim jak oryginalne Muzeum Żydowskie w Berlinie czy Wieża Wolności na pustym miejscu po World Trade Center w Nowym Jorku. Teraz mistrz mistrzów chce zmienić centrum Warszawy w polski Manhattan. Zaprojektowany przez niego apartamentowiec kształtem ma przypominać skrzydło Orła, herbu Polski. Odwołując się do dumnej polskiej tradycji, Liebeskind chce stworzyć estetyczny kontrapunkt stalinistycznej architektury i ideologicznej przeszłości Polski, której symbolem jest Pałac Kultury. Ufa, że w 251 mieszkaniach na 54 piętrach zamieszkają powstanie „polski Manhattan” - pisze tygodnik Rheinischer Merkur.

Nie tylko prestiżową architekturą, ale i cenami projekt Liebeskinda może mierzyć się z Nowym Jorkiem. 28 tys. złotych (prawie 7 tys. euro), to cena, którą trzeba będzie zapłacić za metr kwadratowy. Na razie sprzedano 90 pierwszych mieszkań. Apartamentowiec ma zmienić nie tylko wizerunek Warszawy, ale i wpłynąć na gusta majętnych Warszawiaków, którzy dziś wybierają mieszkania w „twierdzach”, z portierem i ochroną, albo na obrzeżach miasta. Architekt i inwestor liczą też na wzmożone zainteresowanie Polaków powracających z zarobkowej imigracji na Zachodzie Europy.

Warszawa: Postęp ma dwie twarze

NO FLASH Warschau Stadtansicht
Odbudowana z gruzów wojny warszawska starówkaZdjęcie: AP

Swoim dynamizmem rozwojowym w ciągu dwóch ostatnich dekad Warszawa znokautowała większość innych europejskich miast. Zwłaszcza na Euro 2012 Warszawa chce błyszczeć w świetle reflektorów. A niezagospodarowanych terenów budowlanych w centrum polskiej stolicy jest ciągle wiele.

Nationalstadion Warschau EURO 2012 Baustelle
Polski Stadion Narodowy to na razie razie gigantyczny plac budowyZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Warszawa często była już poligonem doświadczalnym budowlanych eksperymentów. „Kiedy po niemieckiej okupacji prawie 80 proc. substancji budowlanej miasta leżało w gruzach, ówczesne kierownictwo rozważało nawet likwidację miasta”, pisze Rheinischer Merkur. Z popiołów wyrosła jednak nowa Warszawa, „pod względem stylu w architekturze należąca do „modernizmu”, który można odnaleźć we Francji czy Ameryce, a nie do na przykład „realnego socjalizmu”, podkreśla Paweł Giergon. Historyk sztuki jest najbardziej znanym w Warszawie obrońcą budowli, które powstały w okresie powojennym aż do 1989 roku. Giergon i mobilizowani przez niego Warszawiacy nie raz szli już na barykady przeciwko inwestorom i ich lukratywnym projektom, takim jak apartamentowiec Liebeskinda. Historyk sztuki ponownie szykuje się do walki. Tym razem w obronie Dworca Centralnego, który to budynek, oddany w 1975 roku, ma zostać zburzony przed Euro2012. Pasuje to do trendów rozwojowych współczesnej, komercjalizującej się Warszawy, „gdzie całe budynki znikają za kolorowymi reklamami. Kapitalizm jest kolorowy i… zaciemnia reklamą widok z autobusów komunikacji miejskiej”, komentuje Rheinischer Merkur.

Chora Warszawa: Kto ma receptę na uzdrowienie przestrzeni publicznej?

„W Warszawie jest 20 tys. samych klasycznych bilbordów”, mówi Elżbieta Dymna, była prezes stowarzyszenia „Moje Miasto, a W Nim…”, które założyła wraz z mężem, aby walczyć o prawne uregulowanie kwestii reklam w przestrzeni publicznej. Dwa lata Elżbieta Dymna deptała po piętach urzędnikom. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało jednak ustawę, która odpowiedzialność za wizualne zagospodarowanie przestrzeni publicznej zrzuca na samorządy.

Goethe-Institut in Warschau
Widok na Warszawę z Dworca CentralnegoZdjęcie: DW

„Przestrzeń publiczna to w Warszawie socjalistyczny topos. Od kiedy system padł i wkroczyła gospodarka rynkowa, przestrzeń ta jest zaniedbywana. Na normy estetyczne nie było ani miejsca, ani czasu”, komentuje Rheinischer Merkur. Bazary i drobni sklepikarze są powoli wypierani z centrum miasta. W sierpniu koparki zmiotły ostatnie budy z Jarmarku Europy na wschodnim brzegu Wisły. Jeszcze do 2008 roku kwitł handel na tym największym europejskim targowisku. Na jego gruzach ma wyrosnąć Stadion Narodowy, najbardziej nowoczesna arena piłkarskich mistrzostw Europy 2012. Na byłych wałach z okresu II wojny światowej wizytówkę Polski na Euro2012 stadion ma powstać we współpracy niemieckich i polskich architektów. W projekt ten jest zaangażowane jest berlińskie biuro architektów gmp (Gerkan, Marg und Partner) oraz polscy JSK Architekci.


Na zagospodarowanie przestrzeni wokół Pałacu Kultury ciągle jeszcze nie ma pomysłu, choć radni Warszawy już od lat 70-tych snują plany. „Ten 231-metrowy podarunek Józefa Stalina już w czasach pragmatycznego socjalizmu sekretarza Edwarda Gierka nie cieszył się szczególnym zainteresowaniem”, pisze Rheinischer Merkur. Plan zagospodarowania przestrzennego centrum Warszawy z 2006 roku przewiduje budowę budynków niższych niż sam Pałac. To i pozwy byłych właścicieli gruntów odstraszają inwestorów. W grę wchodzi 16 działek w centrum miasta. Mają one wrócić do właścicieli do końca tego roku, a potem zostać przez miasto oficjalnie wykupione.

Inwestorzy walczą z biurokracją

Dla inwestorów problemy przy dużych projektach budowlanych to nic nowego. Holenderski ING Real Estate swoje Złote Tarasy, centrum handlowe naprzeciwko Dworca Centralnego, otworzył z półtorarocznym opóźnieniem. Po tym, jak inicjatywa „Przyjazne Miasto” wytknęła błąd urzędowy przy oddaniu części sanitarnej tego obiektu, sąd postanowił wstrzymać projekt o wartości rzędu 400 mln euro. Na podstawie podobnej argumentacji ta sama inicjatywa obywatelska, okrzyknięta w mediach„pseudoekologami”, od innego inwestora wydusiła 500 tys. euro.

W rankingu Banku Światowego na temat biurokratycznych obciążeń Polska zajęła 163 miejsce w gronie 183 państw. „Uzyskanie pozwolenia na budowę nie daje w Polsce pewności, że obiekt faktycznie zostanie wybudowany. Przedsięwzięcie może zostać zablokowane z błahych powodów”, mówi prawnik Rafał Zboch, opowiadający się za zmianą prawa budowlanego.

Kiedy firma Orco w 2009 roku ze względu na kryzys wstrzymała budowę apartamentowca Liebeskinda, nie przypuszczała, że inwestycję sparaliżują pozwy mieszkańców okolicznego bloku, na przykład z powodu błędu w ekspertyzie geologicznej. Sąd apelacyjny skargi oddalił. Niemniej jednak Alicja Kościesza z firmy Orco musi ciągle przeciera szlaki do mazowieckich urzędów, a nie na budowę. „Każdy dzień, w którym nie budujemy, kosztuje nasz koncern 11 tys. euro”, mówi. Ma nadzieję, że za dwa, trzy miesiące będzie można wznowić prace. Do Euro 2012 wieża, a przynajmniej jej fasada, powinna być gotowa.

Założyciel firmy Orco, Jean-Francois Ott, wziął kredyty rzędu 150 mln euro. Teraz domaga się od Polski 150 mln euro odszkodowania. O swoje prawa gotowy jest nawet walczyć przed sądem międzynarodowym. Daniel Liebeskind, architekt urodzony w 1946 roku w Łodzi, wielokrotnie pisał listy z prośbą o odmrożenie projektu. „Podczas swojej sierpniowej swojej wizyty w mieście urodzenia skarżył się na „bezprecedensową absurdalność”. Przypadek ulicy Złotej działa jak ostrzeżenie dla inwestorów: „Uwaga, poruszacie się na zaminowanym polu!”, komentuje

Rheinischer Merkur/ Berliner Morgenpost/ Magdalena Szaniawska-Schwabe

Red. odp. Bartosz Dudek