Prasa o kryzysie we Francji: Skutki odczują Niemcy i Europa
6 grudnia 2024„Wiarygodność Francji została zachwiana” – pisze dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Upadł nie tylko prawicowy rząd mniejszościowy, ale i „zapora ogniowa, która oddzielała lewicę od skrajnej prawicy”. „Socjaliści, Zieloni, komuniści i lewica dostarczyli Marine Le Pen wzór do wotum nieufności. Nawet gdy było jasne, że klub Le Pen zagłosuje jednogłośnie za wnioskiem lewicy, nie podjęto próby odwrócenia tego nieświętego sojuszu” – czytamy.
„Wspólnota interesów między lewicową partią LFI a Zjednoczeniem Narodowym (RN) jest dobrze znana. Obie partie wolałyby natychmiast zawrzeć pokój z Władimirem Putinem i są sceptyczne wobec pomocy dla napadniętej Ukrainy. Łączy je idea, że możliwości państwa opiekuńczego są nieograniczone, a kwestie finansowania są nieistotne. Obie partie oszukują Francuzów, że znów będą mogli przejść na wcześniejszą emeryturę. Łączy ich również chęć uwolnienia się od europejskich zobowiązań, nawet jeśli różnią się w doborze słów krytykujących UE.
Znaczące jest, że zieloni i socjaliści uczestniczyli w tym demontażu (…) Teraz zaczyna się nowa faza niestabilności. Marine Le Pen utrzymała swoją centralną pozycję. Osiągnęła swój pierwszy cel, jakim było obalenie rządu. Ale jej najważniejszym celem pozostaje zmuszenie prezydenta Emmanuela Macrona do rezygnacji” – pisze Michaela Wiegel. Polityczne konsekwencje kryzysu rządowego będą odczuwalne poza Francją. Dotyczy to w szczególności polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. „Wiarygodność Francji została poważnie zachwiana. Zbrojenie kraju może utknąć w martwym punkcie z powodu kryzysu budżetowego. Nie jest jasne, czy Francja osiągnie w 2025 roku dwuprocentowy cel NATO, który właściwie powinien być dolną granicą”.
Macron-sabotażysta
Według komentatora „Süddeutsche Zeitung” chaos polityczny we Francji wynika z poważnego błędu prezydenta. Rozwiązanie też musi pochodzić od Emmanuela Macrona – i niewiele wskazuje na to, że tak się stanie. Francja zawsze „była stabilna, solidna na szczycie”, a „teraz cały szkielet Piątej Republiki, który przyniósł krajowi prawie 70 lat politycznej stabilności, chwieje się.
„Coraz więcej głosów wzywa Macrona do rezygnacji z urzędu w celu przełamania impasu. To tak, jakby poprosić króla o ustąpienie z tronu. Słońce, by usunęło się z nieba. Macron jest teraz postrzegany jako sabotażysta Piątej Republiki. Zupełnie niepotrzebnie rozwiązując Zgromadzenie Narodowe 9 czerwca, dramatycznie pogorszył i tak już niepewne warunki w parlamencie – w tej sytuacji na świecie, przy tych wyniszczających finansach państwa. Oczywiście słuszne i demokratyczne jest, aby parlament kontrolował losy kraju. Jednak francuskiemu parlamentowi brakuje kultury i odruchów znanych z innych systemów parlamentarnych. Kompromisy są uważane za niehonorowe, a koalicje za niestosowne” – pisze Oliver Meiler.
I stwierdza, że Macron musiałby zwołać teraz wszystkich chętnych spoza skrajnej lewicy i skrajnej prawicy i przekonać ich do utworzenia koalicji jedności narodowej. „Byłby to gabinet w kryzysowej sytuacji (…) Ale żeby tak się stało, król musiałby najpierw przyznać, że potrzeba jest wielka i że to on ponosi za nią główną odpowiedzialność. A to jest mało prawdopodobne” – czytamy.
Zagrożona wiarygodność
„Francja to nie Grecja” – pisze ekonomiczny dziennik „Handelsblatt”. Bo choć podwójny kryzys z wysokimi deficytami budżetowymi i upadkiem rządu podniósł dla francuskich obligacji skarbowych premie za ryzyko do poziomu porównywalnego do greckich papierów wartościowych, to byłoby błędem postrzeganie zbliżającego się kryzysu euro jak 15 lat temu, kiedy Grecji groziło bankructwo.
„Jednak francuska gospodarka potrzebuje stabilnych warunków ramowych, a obecny chaos polityczny odstrasza zagranicznych inwestorów. Także wiarygodność Francji w Europie i zaufanie do niedawno zreformowanych europejskich przepisów dotyczących zadłużenia są zagrożone”.
Ważne dla Niemiec i Europy
Regionalny dziennik z Magdeburga „Volksstimme” stwierdza, że tym razem kampania wyborcza do niemieckiego Bundestagu rozstrzygnie się po części w Paryżu. Poważny kryzys polityczny we Francji ma wpływ na Niemcy i całą UE. „Fakt, że jej dwie potęgi pod wieloma względami kuleją, jest dramatyczny dla brukselskiego klubu. Do tej pory brakowało wspólnego rozmachu. Emmanuel Macron i Olaf Scholz odpychają się jak te same bieguny magnesu” – czytamy. A ponieważ dociera to również do niższych poziomów, „stosunki francusko-niemieckie spadły z wzorowych do znośnych”.
To fatalnie, bo nowo wybrany prezydent USA Donald Trump wkrótce zacznie wdrażać swoje pomysły na współpracę i izolację. I o ile w Niemczech rysuje się na horyzoncie jakieś rozwiązanie z lutowymi wyborami do Bundestagu, we Francji istnieje groźba politycznego paraliżu do wyborów prezydenckich w 2027 roku. „Chyba, że Macron zwinie skrzydła dla dobra kraju”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!