Niemiecka prasa: "Jak w ogóle jeszcze wierzyć prezydentowi USA?"
17 sierpnia 2013Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" krytykuje szefa niemieckiego MSW Hansa-Petera Friedricha (CSU) za stwierdzenie, że w aferze NSA "wszystkie podejrzenia zostały rozwiane". "Kto, kogo i jak szpieguje - ta kwestia jest jeszcze daleka od wyjaśnienia. Nawet szefostwo partii chrześcijańsko-demokratycznych kręci głową na wieść o niezręcznym postępowaniu Friedricha w aferza NSA. (...) Minister spraw wewnętrznych powinien być właściwie mózgiem od wyjaśniania a nie od ściemniania".
„Podczas gdy szef niemieckiego MSW Friedrich obwieścił już aferę NSA za zakończoną – co się nie zgadza – zdaje się, że w Stanach Zjednoczonych zaczyna ona dopiero nabierać tempa. Tamtejsza opinia publiczna do tej pory z dość dużym luzem podchodziła do poczynań tajnych służb; chodziło przecież o własne bezpieczeństwo, a szpiegowskie akcje ukierunkowane były raczej na zagranicę. Lecz jak teraz doniósł »Washington Post«, niezupełnie się to zgadza. W ten sposób dokonuje się zmiana płaszczyn. Jeżeli złamane zostało prawo USA – co do tej pory nie odgrywało w aferze żadnej roli – to ma to nagle dla amerykańskiej polityki i wymiaru sprawiedliwości zupełnie inny kaliber, niż całe wzburzenie poza granicami USA. Jeżeli cokolwiek ma się zmienić, to tylko inne nastawienie w samej Ameryce może wyznaczyć granice tajnym służbom – a nie jakaś antyszpiegowska umowa, zawierana oczywiście w dobrej wierze, do jakiej dąży rząd RFN" – komentuje dziennik „Maerkische Oderzeitung".
O protestach przeciwko praktykom amerykańskiej agencji szpiegowskiej NSA pisze też m.in. „Koelner Stadt-Anzeiger": „Wszystko jedno jak się ocenia rolę Angeli Merkel w aferze NSA, Obamie jest to dość obojętne, kiedy ona zauważa, że »przyjaciół się nie szpieguje«. Jedyna nadzieja na to, że praktyki NSA zostaną jednak ograniczone, leży w krytycznej debacie w samych Stanach Zjednoczonych. Oburzenie w Niemczech jest jak najbardziej uzasadnione, ale nic ono nie zmieni. Niemcom potrzebne jest oburzenie w Kansas, Utah i Connecticut".
„Stuttgarter Zeitung" pyta, „Jak w ogóle jeszcze wierzyć prezydentowi USA, który dopiero przed kilkoma dniami nazywał szpiegowskich agentów patriotami? Albo Barack Obama świadomie nie mówił prawdy, albo był on – co jest bardziej prawdopodobne – nie dość wyczerpująco poinformowany przez swoich zbieraczy danych. Lecz to byłoby mało chwalebne dla amerykańskiego polityka numer jeden. Wielu Amerykanów wierzyło jak do tej pory, że ich specsłużby zachowują się w odpowiedzialny sposób. Ta wiara została teraz nieco zachwiana".
„Najgorsze jest to, że trybunał kontrolujący specsłużby sam musiał przyznać, że tylko częściowo może spełniać swe zadanie" – zauważa „Berliner Zeitung". "Jak każdy inny sąd jest on zdany na informacje, które mu zostaną udostępnione. A nie dostaje wszystkich informacji, potrzebnych mu do realistycznej oceny tajnych służb. To wyznanie unaocznia nam, jeszcze bardziej niż wszystko, co wiemy dotąd, że ani polityka, ani wymiar sprawiedliwości nie są w stanie na serio kontrolować tajnych służb. Kto chciałby tego dopiąć, musi wreszcie stworzyć podstawy prawne – zarówno w USA, jak i u nas".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek