Niemiecka prasa: Trzeba "nauczyć się postępować z AfD"
25 października 2017Można nie lubić nowego Bundestagu, rozdętego do granic możliwości – pisze Münchner Merkur, podkreślając, że niewielu chciało widzieć nowy niemiecki parlament w obecnym kształcie. Trzeba jednak przyjąć do wiadomości fakt, że są w nim reprezentowane poglądy większej liczby obywateli niż w poprzedniej kadencji, którą Bundestag „przedrzemał w letargu”, negując nawet istnienie megatematu, jakim stali się uciekinierzy. Obecność ponad 90 posłów AfD w nowym Bundestagu to nic innego jak rezultat owej drzemki. Obchodzenie się z AfD w Bundestagu wymaga od jego członów „mózgu i dalekowzroczności”. Największą przysługą, jaką można zrobić AfD byłoby nerwowe reagowanie na każde jej posunięcie. Z drugiej strony to, kto jest szóstym wiceprzewodniczącym Bundestagu, ma może jednak jakiś wpływ na ten kraj – i to też należy rozważyć, podkreśla Münchner Merkur.
Reutlinger General-Anzeiger podkreśla, że teraz trzeba będzie się przyzwyczaić do „głośniejszych i bardziej kontrowersyjnych“ dyskusji w Bundestagu, co pokazały już spory wokół polityka AfD Albrechta Glasera. To sytuacja dość niezwykła, ale nie stanowiąca zagrożenia dla państwa, a niemiecka demokracja to wytrzyma. Gorąca atmosfera, do której może dojść w parlamencie, będzie niczym innym jak odzwierciedleniem społecznej rzeczywistości, a dokładnie to powinien czynić Bundestag.
Mitteldeutsche Zeitung jest zdania, że AfD przetrwa więcej niż 4 lata – można tak wnioskować z obserwacji procesów społecznych w innych krajach Europy. W Turyngii Alternatywa dla Niemiec cieszy się 20-procentowym poparciem i to pomimo faktu, że na jej czele stoi tam prawicowy ekstremista Björn Höcke. W jaki sposób AfD wpłynie na Bundestag 72 lata po zakończeniu wojny, okaże się w najbliższych miesiącach. Może jednak zaczęło się już to, co jest największym zagrożeniem dla demokracji: powolne przyzwyczajanie się do jej wrogów.
Wetzlaer Zeitung ubolewa nad niewłaściwym zachowaniem posłów podczas inauguracyjnego posiedzenia Bundestagu. Jego nowy przewodniczący Wolfgang Schäuble słusznie – zdaniem dziennika – uważa, że kultura debaty w parlamencie powinna być wzorem dla społeczeństwa, tymczasem posłowie prezentują coś zgoła przeciwnego. Zamiast słuchać wystąpień, wolą czytać lub patrzeć w swoje telefony komórkowe. A przecież w kulturze dyskusji chodzi także i o takie drobiazgi. Chodzi o to, by ludzie się wzajemnie słuchali, by wchodzili w merytoryczną i rzeczową dyskusję i wyrabiali sobie opinie na różne tematy, zamiast krzyczeć i obrażać się nawzajem.