Niemiecki publicysta: Polskę należy wyprowadzić z kąta
25 sierpnia 2018W opublikowanej w tym tygodniu książce „Przestaliśmy rozumieć świat. Alienacja Niemiec od przyjaciół " Marschall krytykuje niemieckich polityków za skłonność do „prawienia kazań” Polakom i innym partnerom z UE, przy równoczesnym braku gotowości do wysłuchania i uwzględnienia ich argumentów.
Krytyka dotyczy też niemieckiej polityki wobec Polski. W Berlinie „z nostalgią” wspomina się czasy przed rokiem 2015, gdy w Warszawie rządziła liberalna PO i oba kraje realizowały wiele wspólnych projektów.
Za mało kontaktów z PiS
„Zbyt mało zachodnich polityków szukało kontaktów z PiS, gdy partia ta była w opozycji. Ten zarzut działa jednak także w drugą stronę: typowi przedstawiciele PiS też nie zabiegali o kontakty z liberałami, lecz wygodnie usadowili się w roli ofiar - nierozumianych przez świat narodowych konserwatystów” – pisze Marschall.
„Europa nie będzie się rozwijać, jeżeli Polska nie będzie chciała wyjść z tego kąta i jeśli nie zostanie z niego przez innych wyprowadzona” – uważa autor.
Zdaniem Marschalla nie ma co prawda szans na to, by PiS zaakceptował propozycję przekazania dalszych kompetencji ze szczebla narodowego na szczebel unijny oraz pogodził się z ideą „trzonu Europy”. Jednak dialog z narodowymi konserwatystami może doprowadzić do tego, że polskie władze nie będą „automatycznie” odrzucać czy hamować proeuropejskich inicjatyw.
Traktować poważnie partnerów
Niemcy powinni przemyśleć i zrewidować swoje stanowisko w wielu kwestiach oraz poważnie traktować argumenty partnerów – uważa Marschall, powołując się na rozmowy z przedstawicielami obozu władzy i opozycji w Warszawie. Jego zdaniem krytyka PiS pod adresem Niemiec jest częściowo słuszna.
Wśród przykładów publicysta wymienia politykę obronną. Berlin powinien wreszcie zdecydować się na „uczciwy” wkład finansowy w dziedzinie wojska i obronności, czego od dawna domagają się partnerzy z NATO.
Jak dodaje, forsowanie przez Niemcy wysokich standardów socjalnych odbierane jest na Wschodzie Europy jak „ukryty protekcjonizm”, o czym świadczy konflikt o unijne przepisy dotyczące kierowców ciężarówek.
Zdaniem autora koła rządowe w Warszawie zdają sobie sprawę z rozczarowania panującego wśród przyjaznych Polsce polityków w Niemczech, spowodowanego obecną polityką PiS i antyniemiecką retoryką.
Deficyt pomysłów
Brak jednak pomysłów, co należałoby zrobić, aby przezwyciężyć ten impas. „Oczekuje się, że to strona niemiecka przedstawi propozycje. Na pytania, w jakich punktach Warszawa mogłaby ewentualnie wyjść Niemcom naprzeciw, pada odpowiedź: zareagujemy, jeżeli pojawią się akceptowalne propozycje z Brukseli czy Berlina” – czytamy w książce Marschalla.
- Jeśli chodzi o relacje polsko-niemieckie, znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ obie strony okopały się bardzo mocno na swoich pozycjach i uważają, że ich interesy nie są i nie chcą być realizowane przez drugą stronę - powiedział Marschall w rozmowie z Deutsche Welle.
- Biorąc pod uwagę sytuację na świecie, nie możemy sobie pozwolić na pielęgnowanie naszych animozji tak, jakby świat wokół nas nie istniał – dodaje publicysta.
Polski rząd powinien zrezygnować z pasywnej postawy i powinien kształtować politykę w UE, zamiast biernie wyczekiwać - uważa. „Wyjdziemy z okopów, jeżeli uznamy, że istnieją tematy, w których druga strona ma trochę racji, jeżeli wyjdziemy sobie naprzeciw” – mówi Marschall.
Energia i Nord Stream2 do poprawki
Jego zdaniem Niemcy muszą zmienić swoje podejście do polityki energetycznej i do gazociągu Nord Stream2. - Niemiecki rząd mógłby oświadczyć, że rozumie, iż Polska nie może tak po prostu kopiować niemieckiej polityki energetycznej i to nie z powodów ideologicznych, lecz dlatego, że węgiel ma kluczowe znaczenie dla Polski dla zachowania miejsc pracy i dla finansów. Berlin mógłby to uznać, zamiast stale naciskać - mówi autor.
Polska mogłaby natomiast uznać publicznie rolę Bundeswehry w ochronie wschodniej flanki NATO, zamiast ograniczać się wyłącznie do wdzięczności wobec USA – tłumaczy Marschall.
„Jeżeli klimat w relacjach polsko-niemieckich ulegnie poprawie, można będzie znaleźć wiele obszarów, gdzie nasze interesy pokrywają się” – uważa publicysta.
Niemcy wzorem dla świata?
Książka Marschalla zawiera bardzo krytyczną ocenę niemieckiej polityki. Autor wytyka rodakom, że traktują swoje poglądy jak uniwersalną receptę dla wszystkich i chcą, by wszyscy stali się tacy jak oni.
Niemcy – pisze Marschall – uważają się za wzorowych Europejczyków, którzy podporządkowują swoje narodowe ambicje wspólnemu dobru – UE, sprawiają wrażenie społeczeństwa „postnarodowego”, co jednak nie odpowiada prawdzie. W rzeczywistości Niemcy też realizują swoje interesy, które nierzadko kolidują z interesami europejskimi.
„Kryzys uchodźczy w 2015 roku dobitnie wykazał, że sprawowanie przywództwa nie jest możliwe, gdy Niemcy roszczą sobie ambicje do kierowania, ale wyznaczają kierunek, w którym inni nie chcą podążać” – czytamy w książce Marschalla.
Sąsiad Rosja?
Marschall zarzuca swoim rodakom idealizowanie Rosji i przecenianie jej znaczenia. Polemizuje z powszechną w Niemczech tezą, że „bez Rosji niemożliwy jest pokój”. „Po 18 latach z Putinem można śmiało powiedzieć, że z Rosją pokój też najwyraźniej nie jest możliwy” – pisze autor. Jak zaznacza, Niemcy wykazują skłonność do traktowania „z jednakowym dystansem” Ameryki i Rosji.
Marschall zwraca przy okazji uwagę na powszechnie używany w niemieckich dyskusjach zwrot o Rosji jako „sąsiedzie”.
„Dublin jest oddalony od Berlina o 1700 kilometrów. Ilu Niemcom przyszłoby do głowy nazwanie Irlandczyków naszymi sąsiadami” – pyta Marschall. Berlin od Moskwy dzieli 1800 kilometrów i trzy granice. Pomimo to wielu Niemców twierdzi, że Rosjanie są „sąsiadami, których nie możemy utracić, a już na pewno nie z powodu Ukrainy”. „Takie wypowiedzi ujawniają pewien światopogląd”- ocenia Marschall przypominając, że w Europie Środkowo-Wschodniej pomiędzy Niemcami i Rosją żyje 190 mln osób.