NSU było przypuszczalnie częścią europejskiej siatki neonazistów
14 maja 2013Akta procesowe Beaty Zschaepe i czworga sympatyków "Narodowosocjalistycznego Podziemia“ zawierają dokumenty, zeznania domniemanych popleczników tej organizacji i wyniki śledztwa niemieckich służb specjalnych, z których wynika, że organizacja NSU nie działała w odosobnieniu. Informacje te zawarte są w filmie dokumentalnym, nadanym 14.05 przez telewizję ZDF "Brandstifter im Staatsauftrag" ("Podżegacze z państwową misją").
Niezależne komórki terrorystyczne
Z tych materiałów wynika, że NSU hołdowało tradycji neonazistowskiej organizacji Blood & Honour, działającej w całej Europie, która propagowała walkę zbrojną z obcokrajowcami i ludźmi o odmiennych poglądach politycznych. W spalonym mieszkaniu w Zwickau, gdzie znaleziono ciała dwóch wspólników Beaty Zschaepe policja natknęła się w grudniu 2011 r. na list do sympatyków NSU, w którym jest mowa o przeprowadzanych "przez niezależne komórki akcjach wymierzonych przede wszystkim w obcokrajowców",
Agenci i konfidenci
Na tym polegała strategia Combatu 18, zbrojnego odłamu neonazistowskiej sieci Blood & Honour, który usprawiedliwiał zbrodnie dokonywane na tle politycznym i kolportował instrukcje do budowy bomb. Zamachy miały być dokonywane przez terrorystyczne komórki, działające na własną rękę, niezależnie od siebie.
Do organizacji Blood & Honour należało ok. 20 osób z otoczenia NSU, między innymi co najmniej pięciu agentów służb specjalnych lub konfidentów policji, jak na przykład Thomas Starke czy Marcel Degner. Przeciwko Starkemu prowadzone jest obecnie śledztwo - to on dostarczał nieżyjącemu już członkowi NSU Uwemu Mundlos materiały wybuchowe. Część ważnych akt obciążających obydwu agentów, Starkego i Degnera, zaginęła. Konfidenci policji należący do Blood & Honour zeznawali także przed parlamentarną komisją śledczą ds. NSU.
Blood & Honour oraz jej młodzieżówka White Youth zostały w Niemczech zakazane w 2000 r. Są one jednak w dalszym ciągu aktywne pod nazwą Division 28.
Minister jest ostrożny
Dokumentacja zgromadzona przez dziennikarzy ZDF pozwala wątpić w tezę przedstawioną w akcie oskarżenia Beaty Zschaepe, jakoby organizacja NSU „nigdy nie była siatką" tylko "odosobnionym ugrupowaniem trzech osób".
Federalny minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich wyraził nadzieję, że kwestia ta zostanie wyjaśniona w trakcie procesu w Monachium.
- Nie odważyłbym się w obecnej chwili na stwierdzenie, że była to rozległa, europejska siatka, do której należało NSU, albo, że z pewnością byli to pojedynczy sprawcy - zaznaczył minister Friedrich w rozmowie z ZDF. - Możliwe jest i to i to - dodał.
Włosi już wcześnie ostrzegali
Dziennikarze ZDF opierają swoje tezy m.in. na ostrzeżeniu włoskiego wywiadu, jakie trafiło w 2003 r. do Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Na niemiecko-włoskim spotkaniu neonazistów uczestnicy rozmawiali o europejskiej siatce "nazistowskich komórek dla działań przestępczych", o "szczegółowej analizie map" dla wyszukiwania możliwych celów i o zamachach na "sklepy prowadzone przez obcokrajowców, jak kebaby". W ten sposób właśnie działała bojówka NSU dokonując zamachów, których ofiarą padło 8 drobnych przedsiębiorców tureckich i jeden Grek oraz niemiecka policjantka. Policja określała tę serię zabójstw mianem "zabójstw kebabowych".
Nie chce nawet podać personaliów
W drugim dniu procesu przeciwko Beacie Zschaepe, we wtorek (14.05) w Monachium, proces nie nabrał tempa ze względu na wnioski stawiane przez obrońców oskarżonej, opóźniające moment odczytania aktu oskarżenia. Domagali się oni przeniesienia miejsca rozprawy do większej sali, proponując np. salę posiedzeń Bundestagu w Bonn. Wniosek ten sąd odrzucił.
Sama Beata Zschaepe w dalszym ciągu milczy. Nie chciała nawet podać sędziemu personaliów.
zdf, afpd / Małgorzata Matzke
red.odp.: Iwona D. Metzner