190109 Obama Deutschland
22 stycznia 2009Kiedy Barack Obama odwiedził w lipcu ubiegłego roku Berlin, już wtedy przyjęto go entuzjastycznie. 200.000 osób wiwatowało na jego cześć pod "Kolumną Zwycięstwa". Miliony Niemców drżały nad wynikiem wyborów nocą 4 listopada. Ostateczne zwycięstwo Obamy rozbudziło euforyczne oczekiwania:
- "Jeśli uda mu się zrealizować chociażby połowę rzeczy, które obiecał, będzie to równoznaczne z ogromnym krokiem do przodu dla całego świata. I z tego powodu bardzo się cieszę" - twierdzi jeden z zapytanych przechodniów. Optymizm udzielił się też prezydentowi Niemiec Horstowi Köhlerowi:
- "To wielka szansa, by stosunki niemiecko-amerykańskie wypełniły się przekonywującą treścią. To jest wielka szansa nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, lecz również dla Niemiec oraz całego świata" - komentował prezydent.
Zimny prysznic
W tym momencie uwaga bońskiego politologa profesora Christiana Hacke, że Barack Obama ma zobowiązania przede wszystkim wobec własnego kraju, działa jak zimny prysznic:
- "Możemy być pewni , że ten człowiek, który podbił serca wszystkich, jest jednocześnie świadom tego, że swoją charyzmę i zdolności wykorzysta również do reprezentowania interesów amerykańskich" - przestrzega ekspert.
Nie odstrasza to ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka Waltera Steinmeiera:
- "Jego propozycje dotyczące ochrony klimatu, bezpieczeństwa energetycznego, polityki zbrojeń oraz współpracy z międzynarodowymi organizacjami odpowiadają naszym wyobrażeniom i dlatego cieszymy się, że będziemy współpracować z nowym rządem Stanów Zjednoczonych".
Nie ma powodów do paniki
We wspomnianych wyżej punktach brakowało dotąd zgodności stanowisk między Niemcami oraz administracją prezydenta Busha. A jednak nie wszystkie wyobrażenia Baracka Obamy odpowiadają wyobrażeniom niemieckiego rządu. Jeszcze latem w Berlinie Obama zapowiedział, że zamierza pozyskać do działań w Afganistanie więcej europejskich i niemieckich żołnierzy. Wizja ta musi budzić zrozumiałą nerwowość u niejednego niemieckiego polityka. Pomimo to minister obrony Franz Josef Jung liczy na wyrozumiałość amerykańskich sojuszników:
- "Nie ma powodu do paniki. Rzeczywistość wygląda tak, że nasza współpraca z USA bazuje na wzajemnym zaufaniu i taka będzie też w przyszłości".
Również Karsten Voigt, koordynator ds. stosunków z USA, nie dostrzega niebezpieczeństwa konfliktu z tytułu zwiększenia kontyngentu niemieckich żołnierzy w południowym Afganistanie.
-"Doradcy Obamy wiedzą, że szczególnie w roku poprzedzającym wybory, w niemieckim Bundestagu nie będzie większości, która poparłaby stały udział niemieckich oddziałów w Afganistanie. Dlatego nie zwrócą się do Niemiec z tym żądaniem".
Sceptyczna lewica
Czy oznacza to, że współpraca z nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych i jego administracją będzie lepsza? Gregor Gysi, przewodniczący niemieckiej "Partii Lewicy", nie podziela powszechnej euforii.
- "Zdaję sobie sprawę, że Obama będzie miał do czynienia z tymi samymi służbami specjalnymi, co jego poprzednik Bush, z tą samą armią, z tą samą administracją, gospodarką i bankami. W związku z tym, nie oczekuję żadnych gruntownych zmian, które miałby nas utrzymywać w stanie permanentnego zdumienia".
Tymczasem zdaniem szefa Frakcji Zielonych, Fritza Kuhna, rząd Obamy jest w stanie zaskoczyć Niemców, przynajmniej jeśli chodzi o politykę energetyczną:
- "Prezydent Obama będzie musiał stworzyć nowe miejsca pracy. Do tego potrzebuje gigantycznego wzrostu gospodarczego. Ponieważ Stany Zjednoczone są daleko z tyłu, jeśli chodzi o politykę energetyczną, dlatego Obama będzie chciał stworzyć miliony miejsc pracy w tym sektorze. Dla Niemców, którzy przypisują sobie wiodącą rolę w dziedzinie energii odnawialnych i zamierzają ją jeszcze długo utrzymać, to sygnał, że dojdzie tu do wielu zmian".
Protekcjonizm niemile widziany
W przypadku, kiedy polityka Stanów Zjednoczonych miałaby źle wpłynąć na niemiecki przemysł motoryzacyjny, kanclerz Angela Merkel przewiduje przeprowadzenie poważnych rozmów z nowym prezydentem. - "Nie zamierzamy przyglądać się latami temu, jak amerykański przemysł samochodowy utrzymywany jest przy życiu dzięki miliardom dolarów"- mówi Merkel. Pomimo to szefowa rządu niemieckiego wchodzi w nową współpracę z przekonaniem, że będzie ona udana.
- "Jestem przekonana, że na bazie głębokiej przyjaźni i partnerstwa, jakie istnieją między Republiką Federalną Niemiec oraz Stanami Zjednoczonymi jesteśmy w stanie rozwiązać wszelkie problemy".
Kryzys finansowy i gospodarczy, konflikty wojenne w Iraku, Afganistanie i na Bliskim Wschodzie to poważne problemy i ogromne zadania. Dlatego nie tylko boński politolog profesor Christian Hacke ostrzega przed przesadzonymi oczekiwaniami w stosunku do prezydenta Ameryki, który miałby tę sytuację uzdrowić.
- "Oczekiwania wobec Obamy są ogromne, ale nie miejmy złudzeń, bo przecież nie dokona on cudów".
Na ile nowy prezydent USA spełni te wielkie oczekiwania a ile racji będą mieli sceptycy pokażą już najbliższe miesiące.