Szczyt Partnerstwa Wschodniego
29 września 2011Dla Polski warszawski szczyt jest jednym z najważniejszych punktów jej pierwszej prezydencji w Radzie UE. Przez dwa dni ( 29./30.09.11) w Warszawie obradować będą szefowie państw i rządów, tworzących Partnerstwo Wschodnie, nad tym, jak można by poszerzyć współpracę. Warszawa zabiegała o to już od dłuższego czasu, ale na poważnie zaczęto mówić o nim dopiero w 2008 roku. Argumentem "za" była wojna gruzińsko-rosyjska i obawy, że do podobnego konfliktu mogłoby dojść pomiędzy Rosją i Ukrainą wokół półwyspu Krymskiego.
Oficjalnym momentem narodzin Partnerstwa Wschodniego był rok 2009 w Pradze. Komisja UE określiła wtedy tę inicjatywę "ambitnym, nowym rozdziałem " w stosunkach z byłymi republikami ZSRR: Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem.
W ramach Partnerstwa Bruksela asygnuje na potrzeby tych krajów do roku 2013 ok. 600 mln euro. Pieniądze służą wsparciu różnorakich projektów: od regionalnej współpracy na polu energetyki po lepsze zabezpieczenie granic.
Ukraina w centrum uwagi
Za centralne państwo Partnerstwa Wschodniego uważana jest Ukraina. Jak podkreśla się w Brukseli, współpraca z Kijowem kształtuje się nader pomyślnie i kraj ten ma stać się wzorcem dla innych. Negocjacje w sprawie zawarcia umowy akcesyjnej, przewidującej m.in. stworzenie strefy wolnego handlu, są już bardzo zaawansowane. Pierwotnie umowa tego typu była przewidziana tylko dla Ukrainy, lecz obecnie chce się zaproponować jej zawarcie także innym państwom Partnerstwa.
"Ukrainę wrzuca się do jednego worka z państwami, które nie mają żadnych szans na unijne członkostwo nawet z perspektywą 50 lat" - zastrzega Winfried Schneider-Deters, były szef kijowskiego biura Fundacji Friedricha Eberta, zaznaczając, że cztery z tych sześciu krajów ma nierozwiązane konflikty terytorialne. Białoruś formalnie tworzy z Rosją wspólnotę. "Tylko Ukraina ma właściwie szansę na członkostwo w UE" - twierdzi Schneider-Deters.
Partnerstwo czy członkostwo?
W krajach Europy Wschodniej, szczególnie na Ukrainie, panuje pogląd, że Bruksela traktuje Partnerstwo Wschodnie jako namiastkę pełnego członkostwa. Unia podkreśla bowiem, że podjęcie tej inicjatywy nie oznacza automatycznie późniejszego członkostwa w UE. Były komisarz UE ds. rozszerzenia, Guenter Verheugen, jest zdania, że "niektórzy traktują Partnerstwo Wschodnie jako wygodne narzędzie do uchylania się od decyzji w naprawdę trudnych sprawach".
Ukraina ze swej strony wyraźnie oświadczyła, że jej uczestnictwo w Partnerstwie Wschodnim nie oznacza rezygnacji z aspiracji członkowskich. Prezydent Janukowycz zaznaczył w maju br., że oczekuje konkretnych decyzji na warszawskim szczycie. Było to jeszcze zanim przed sądem w Kijowie postawiono przywódczynię ukraińskiej opozycji, byłą szefową ukraińskiego rządu Julię Tymoszenko. Jej sprawa kładzie się cieniem na warszawskim spotkaniu, bo unijni politycy kilkakrotnie zaznaczali, że niepokoi ich proces przeciwko popularnej ukraińskiej polityk.
Zniesienie wiz na horyzoncie
Jeszcze przed przybyciem do Warszawy unijnych i wschodnich delegacji rozeszła się informacja, że w oświadczeniu końcowym wspomniany ma zostać zamiar zniesienia obowiązku wizowego dla obywateli krajów wchodzących w skład Partnerstwa Wschodniego. Warunkiem jest jednak, by spełniły one kilka kryteriów, m.in. wprowadziły dokumenty z danymi biometrycznymi. Jeżeli to nastąpi, będzie to znaczącym gestem pod adresem wschodnich krajów, które zabiegają o taką liberalizację od dłuższego czasu.
Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek