Po wyborach w Autonomii Palestyńskiej: czy pokój jest w zasięgu ręki?
10 stycznia 2005...”Palestyńczycy dokonali wyboru...” – czytamy na łamach NEUE WESTFÄLISCHE: ...”Jak na to wygląda, przebieg wyborów – abstrahując od kilku zakłóceń – w sumie był bez zastrzeżeń. W osobie Mahmuda Abbasa wygrał kandydat, którego stać na poprowadzenie poważnych rozmów pokojowych. Tyle dobrych wiadomości, choć na optymizm za wcześnie. Bojkot wyborów ze strony licznych grup wykazuje, że Abbas nie cieszy się wielkim poparciem w narodzie...”
...A zatem zdarzają się jeszcze miłe niespodzianki – czasem zgoła na Bliskim Wschodzie...” – zauważa gazeta NÜRNBERGER NACHRICHTEN: ...”Zamiast krwawych walk podjazdowych o spadek po Arafacie – demokratyczne wybory, podczas których rodziny palestyńskie szły do urn w niedzielę. Spełzły na niczym wezwania radykalnych ugrupowań, by zostać w domach i oddać polityczną przyszłość w ręce zamachowców...”
Lecz ...”Abbasowi (...) musi udać się trudna sztuka uzyskania akceptacji przez Izrael, Amerykę i Europę jako niezależny polityk, a następnie zdobycia respektu, by nie uchodzić za lokaja Izraela czy zgoła poplecznika Amerykanów...” – podkreśla komentator gazety FRANKFURTER NEUE PRESSE: ... “USA udałoby się poprawić opinię w większości państw arabskich, gdyby Biały Dom wywarł łagodną presję na pozostających pod jego opieką Izraelczyków, by przypomnieli sobie o obowiązkach, wynikających z “roadmap”. Nowy prezydent musi zwalczać terror przeciwko Izraelowi, zwłaszcza uporać się z jastrzębiami we własnym obozie. Izrael musi z kolei okazać cierpliwość, aczkolwiek to trudna sprawa w obliczu licznych, niewinnych ofiar terroru...”
...Tylko wówczas uda się nowemu prezydentowi Palestyńczyków uzyskać silną pozycję w negocjacjach, jeśli uda się mu wyzwolić ze spadku, pozostawionego mu przez Arafata...” – uważa gazeta KIELER NACHRICHTEN: ...”musi odsunąć on od władzy klikę z Tunisu, przeciąć pajęczynę korupcji i przeżarty ją aparat. To byłyby podstawowe przesłanki utworzenia struktur demokratycznych: niezawisłego wymiaru sprawiedliwości, parlamentu nie dającego się zapędzić w kozi róg, wolności prasy i słowa, niezależnej policji. A nad tym wszystkim wisi groźba ze strony ekstremistów, zdolnych udaremnić ów proces drogą zamachów...”
Ale nie wszystko zależy od nowego prezydenta – uważa komentator gazety BADISCHE ZEITUNG: ...”Większość Palestyńczyków spodziewa się po zwycięzcy wyborów poprawy sytuacji. Lecz powodzenie tego zamiaru nie zależy wyłącznie od talentu Abbasa. Musi wyjść mu naprzeciw rząd Izraela. Jak dotąd, premier Szaron poprzestawał na słowach, po których nie pojawiały się czyny. Sprawia to wrażenie, jakoby rząd Izraela nie był zainteresowany sukcesem wyborczym. Wskazuje na to choćby utrudnianie prawa swobody poruszania się kandydata i członków komisji wyborczej. To pierwsza z przeszkód na drodze do spotkania Szarona z nowym prezydentem Palestyńczyków..."