ICE ignorują stacje
5 października 2011Pasażerowie czekający na superekspres ICE w Wolfsburgu już trzykrotnie w tym roku mieli pecha: pociąg jak strzała przemknął między peronami, ignorując planowy przystanek. Ostatni taki przypadek miał miejsce w ub. sobotę, kiedy to pociąg relacji Monachium -Berlin zamiast w Wolfsburgu zatrzymał się dopiero w Stendal, w Saksonii-Anhalt. "To jakaś farsa, fatalna sprawa" - skomentował to rzecznik władz miejskich Wolfsburga, Dennis Weilmann.
Kolej się kaja
Elektroniczny rozkład jazdy zawierał błąd i nie pokazał maszyniście, że powinien zatrzymać się w Wolfsburgu - wyjaśniał rzecznik Niemieckiej Kolei. A ponieważ błąd ten przytrafił się już po raz trzeci, wydano nowe zarządzenie dla wszystkich maszynistów na trasie Hanower-Berlin: mają zawsze zatrzymywać się w Wolfsburgu, niezależnie od tego, co nakazuje im elektroniczny plan trasy.
"Jest to dla nas bardzo żenujące i chcemy przeprosić Wolfsburg, a przede wszystkim naszych pasażerów" - powiedział rzecznik DB. Ile osób obejrzało tylko przejeżdżający superekspres, dokładnie nie wiadomo. Kto się zgłosi z niewykorzystanym biletem, ten otrzyma pełny zwrot ceny.
Pasażerowie, którzy nie mieli natomiast okazji wysiąść w Wolfsburgu musieli w Stendal przesiąść się do regionalnego pociągu, który dowiózł ich do celu podróży.
Cała sprawa miała już zabawny finisz: klub sportowy z Wolfsburga oferował maszynistom ICE gratisowe bilety na mecze w Wolfsburgu, żeby nie omijali tego miasta. Jeden z internautów pisał, że "gdybym był pociągiem ICE też bym się nie zatrzymywał w tym mieście" - i dodał roześmianą ikonkę.
Pociąg jak strzała
Ale następna żenada nie dała długo na siebie czekać. Jak donosi Badische Zeitung superekspres ICE jadący na trasie Berlin-Bazylea miał planowy przystanek o 23.09 we Fryburgu Bryzgowijskim. Pociąg przemknął jednak przez dworzec główny z pełną szybkością i z całym impetem wyhamował dopiero na torach już poza stacją. Maszynista przeszedł potem przez cały skład i cofnął pociąg do dworca.
Rzecznik kolei w Stuttgarcie potwierdził przebieg tego zdarzenia, sugerując, że maszynista być może przeoczył albo niewłaściwie zinterpretował wskazówkę, że manewr hamowania miał przeprowadzić ręcznie. Pasażerowie musieli pogodzić się z 10-minutowym opóźnieniem. Podobne przypadki miały już we Fryburgu miejsce w 2002 i 2008 roku.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Paprzyca