Proces NSU w Monachium: Niemiecko-turecka awantura
3 kwietnia 2013W sprawę włączył się minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu. W rozmowie telefonicznej ze swoim niemieckim kolegą Guido Westerwelle, domagał się zarezerwowania na sali sądowej miejsc zarówno dla przedstawicieli tureckich mediów, jak i dla tureckich polityków. Szef niemieckiej dyplomacji wyraził co prawda zrozumienie dla tego życzenia, powołał się jednak na niezawisłość wymiaru sprawiedliwości, poinformował MSZ.
Niemieckie sądy są niezawisłe i niezależne, mówi w rozmowie z Deutsche Welle berliński politolog Hajo Funke: „Niezależność sądownictwa jest najwyższym dobrem państwa prawa i nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości, nie powinna ich mieć także polityka”. Wyższy Sąd Krajowy w Monachium wyświadczyłby jednak przysługę nie tylko sobie, gdyby w tej nadzwyczaj delikatnej sprawie okazał elastyczność. „Sąd to może, i to zrobi”, prognozuje optymistycznie politolog.
Wszystkie miejsca zajęte
Do dyspozycji dziennikarzy zarezerwowanych jest w sali sądowej 50 miejsc. Zostały przyznane przedstawicielom mediów w takiej kolejności, w jakiej napływały wnioski o rezerwację. 50 pierwszych wnioskodawców otrzymało zatem miejsca, pozostali trafili na listę oczekujących.
Alternatywą byłby na przykład określony kontyngent miejsc dla tureckich dziennikarzy. Ponieważ większość ofiar Narodowosocjalistycznego Podziemia (NSU) to osoby tureckiego pochodzenia, zrozumiałe, że zainteresowanie tureckich mediów jest ogromne, uważa były sędzia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Wolfgang Hoffmann-Riem. Podobne rozwiązanie przyjęto na procesie Jörga Kachelmanna, obywatela Szwajcarii.
Proces byłego prezentera pogody cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem mediów, pewna część miejsc na sali sądowej została więc zarezerwowana dla szwajcarskich dziennikarzy.
Sądy niezależne i wiarygodne
Brak na sali sądowej miejsc dla tureckich dziennikarzy wywołał w Turcji falę oburzenia. Krytycy poddają w wątpliwość wiarygodność i niezależność niemieckich sądów. Politolog Funke uważa to za przesadę. Nie ma żadnych przesłanek, które by kazały podważać wiarygodność sądu, twierdzi. „Wierzę też, że proces NSU będzie niezależnym procesem”, z naciskiem mówi politolog.
W podobnym tonie wypowiada się przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Ruprecht Polenz (CDU). Podkreśla, że ma zaufanie do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości i takie samo zaufanie powinna mieć turecka strona. Wezwał jednocześnie do „umiarkowania”. Także jest zdania, że rezerwacja miejsc została przeprowadzona bez wyczucia. „Przesadą jest jednak wyciąganie z tego wniosku, że cały proces nie będzie fair i nie będzie przebiegał zgodnie z zasadami państwa prawa”, powiedział chadecki polityk w publicznej telewizji ZDF. „Turcja ma wszelkie powody ku temu, by zaufać niemieckiemu państwu prawa i jego wymiarowi sprawiedliwości”.
"Cały świat patrzy na Niemcy"
Już przed rozmową telefoniczną ministra Davutoglu z Westerwelle, do sprawy włączyła się pełnomocniczka niemieckiego rządu ds. integracji Maria Böhmer zwracając uwagę, że „w tym przypadku na Niemcy patrzy cały świat”. Obecność tureckich i greckich mediów na procesie jest nieodzowna z respektu dla rodzin ofiar morderstw, także jeżeli Niemcy chcą odzyskać ich zaufanie. Maria Böhmer zaapelowała do monachijskiego sądu, żeby przemyślał swoją decyzję. Przypomniała też, że we wszystkich procesach ostatnich lat, cieszących się tak dużym zainteresowaniem mediów, zawsze zostało znalezione jakieś rozwiązanie.
Anja Fähnle / Elżbieta Stasik
Red. odp.: Małgorzata Matzke