Setki ostrzeżeń przed zamachami na niemieckie szkoły
22 lipca 2012Od czasu ostatniej masakry w Niemczech - w szkole w Winnenden w Badenii-Wirtembergii - psycholog Sarah Neuhäuser zarejestrowała czterokrotny wzrost liczby gróźb zamachów na szkoły z użyciem broni palnej. W latach 2006-2010 zanotowano 2016 tego typu sygnałów. W Niemczech, ze względu na federacyjny charakter państwa, sygnały te rejestrowane są tylko na poziomie krajów związkowych; nie ma jak dotąd centralego rejestru. Różnie wygląda też reakcja ze strony władz oświatowych poszczególnych landów na rosnące zagrożenie.
W Badenii-Wirtembergii na przykład stawia się na fachową opiekę i poradnictwo dla uczniów. Liczba psychologów szkolnych ma zostać podwojona w ciągu najbliższych trzech lat do 200.
Turyngia i Berlin koncentrują się z kolei na programach antymobbingowych (mobbing bywa częstą przyczyną agresji). Władze tych landów finansują specjalne szkolenia dla nauczycieli i rodziców. Celem szkoleń jest umożliwienie wszesnego wykrywania niebezpieczeństwa oraz umiejętność prawidłowej interpretacji sygnałów ostrzegawczych.
W przypadku dotychczasowych masakr w niemieckich szkołach zawsze były takie sygnały. Przeważnie sprawcami byli uczniowie, którzy interesowali się bronią i brutalnymi grami komputerowymi. Często nie dawali sobie rady z presją otoczenia. Chłopcom (i dziewczętom), którzy pasują do tego schematu, ma zostać zaoferowana pomoc.
Innowacje techniczne
Po zamachach w Erfurcie, Emsdetten i Winnenden wielu polityków domagało się wyposażenia szkół w różnego rodzaju systemy bezpieczeństwa. Dyskutowano m.in. nad wykrywaczami metali przy wejściu, albo kartami czipowymi umożliwiającymi dostęp do szkoły. Te pomysły nie znalazły jednak zastosowania. „Chcemy atmosfery, w której uczniowie będą się dobrze czuli” - oświadczyły organizacje branżowe nauczycieli. Pomimo to wprowadzono innowacje techniczne. I tak niemal we wszystkich szkołach istnieje system alarmowy, który automatycznie zawiadamia policję. Drzwi do klas zostały wyposażone w specjalne klamki umożliwiające – w razie potrzeby – ich zablokowanie od wewnątrz. Poszczególne budynki szkolne maluje się na różne kolory, tak, by ułatwić orientację policjantom w czasie ewentualnej interwencji. Nauczyciele otrzymali też specjalne pagery, które umożliwić mają łatwiejszą komunikację.
Tylko w niewielu szkołach znaleźć można kamery wideo. Takie inwestycje okazały się za drogie. Jedynie16 szkół w jednej z najbardziej zagrożonych dzielnic Berlina - Neukölln zdecydowało się na usługi prywatnych firm ochroniarskich. Ich pracownicy „uzbrojeni” są jedynie w telefony komórkowe.
Rynkowa nisza
Pomimo ponawianych apeli władz oświatowych jedna trzecia niemieckich szkół nie ma jasnej koncepcji działania na wypadek zamachu na szkołę. Jednocześnie władze odradzają przeprowadzanie oficjalnych ćwiczeń, by nie prowokować ewentualnych zamachowców.
Tragedie ostatnich lat uświadomiły istnienie pewnej niszy rynkowej. Patrick Kane założył firmę, która trudni się doradzaniem dyrektorom szkół i wypracowywaniem procedur na wypadek zamachów. - Prawie codziennie otrzymujemy zapytania o pomoc – mówi Kane. Jego zdaniem ważne jest, żeby nie dopuścić do fałszywych alarmów. W sytuacji prawdziwego zagrożenia najważniejsze jest natomiast, by potrzebne informacje trafiły tam, gdzie trzeba. - W wielu przypadkach zanim pojawi się policja, odpowiedzialność spoczywa na dyrekcji szkoły – wyjaśnia Kane. Eksperci są zgodni co do tego, że nowe procedury podwyższają bezpieczeństwo uczniów i nauczycieli. Stuprocentowej gwarancji bezpieczeństwa nigdy jednak nie będzie.
Wolfgang Dick / Bartosz Dudek
red. odp. Małgorzata Matzke