Jak Niemcy szykują sobie przyszłych specjalistów z importu
4 maja 2013Z jednej strony pochlebstwa, z drugiej twardy interes. Tak można scharakteryzować niemiecko-indyjskie konsultacje rządowe, które odbyły się w kwietniu w Berlinie. Kanclerz Angela Merkel raz po raz przekonywała premiera Indii Manmohana Singha o inwestycyjnych i gospodarczych zaletach Niemiec, także znakomitym miejscu do życia i podjęcia studiów. Tym bardziej, że z roku na rok wzrasta w Niemczech liczba kierunków oferujących studia po angielsku. – Studenci z Indii są w Niemczech mile widziani – mówiła kanclerz na konferencji prasowej w Berlinie.
Niemiecka pięta achillesowa
W Niemczech studiuje obecnie około 6 tys. hinduskich studentów. Dla porównania – Chińczyków jest 25 tysięcy. Studenci z Indii może i przyjechaliby do Niemiec, ale główną barierą jest dla nich język. Także wysoko wykwalifikowani specjaliści branży IT, naukowcy i inżynierowie, jeżeli szukają pracy poza ojczyzną, to nie w Niemczech, tylko w krajach anglojęzycznych – w USA, Wielkiej Brytanii, Australii, albo Kanadzie. Tam też łatwiej uzyskują nostryfikację dyplomów, co w Europie, mimo inicjatyw w rodzaju „BlueCard” ciągle jest jeszcze niełatwe.
Tymczasem brak fachowców staje się piętą achillesową Niemiec, potwierdziła niedawno minister pracy Ursula von der Leyen. Badania wykazują, że do 2030 roku brak fachowców stanie się wręcz katastrofalny. Już dzisiaj nie ma narybku przede wszystkim na kierunkach przyrodniczych i informatycznych, niewielkim zainteresowaniem cieszy się matematyka.
Jakich fachowców poszukują Niemcy? [GALERIA]
Wizerunek to nie wszystko
Niemcy cieszą się przy tym w Indiach znakomitą opinią, mówi Deutsche Welle Puneet Kaur z Instytutu Goethego w New Delhi. – Wizerunek Niemiec jest w Indiach ekstremalnie pozytywny. Z Niemcami kojarzy się przede wszystkim wysoka jakość i znakomita praca inżynierów – dodaje Kaur. Zainteresowaniem cieszy się też niemiecka kultura i, zwłaszcza u młodych, niemieckie samochody.
Puneet Kaur jest w Instytucie Goethego szefową projektu „Niemiecki w 1000 szkół”. Do 2017 język Goethego i Schillera ma być pierwszym językiem obcym w tysiącu szkół należących do państwowej sieci Kendriya Vidyalaya. Projekt wspiera Instytut Goethego i niemiecki MSZ.
Naukę niemieckiego oferuje wprawdzie wiele państwowych i prywatnych szkół, ale uczniowie wybierają go dobrowolnie. Obowiązkowa nauka języka niemieckiego obok hindi i angielskiego, i to na taką skalę, jest wyjątkowym projektem. Szkoły Kendriya Vidyalay cieszą się w Indiach znakomitą renomą, podkreśla Kaur. – Szkoły kontrolowane są przez samodzielne stowarzyszenie z siedzibą w New Delhi. Powołane zostały do życia ponad 50 lat temu z myślą o dzieciach urzędników państwowych i pracowników organizacji, którzy ze względów zawodowych często musieli zmieniać miejsca zamieszkania. Szkoły realizujące ten sam plan lekcyjny miały umożliwić dzieciom ciągłość nauki – tłumaczy Puneet Kaur.
Probłem - nauczyciele
Tylko garstka Hindusów mówi po niemiecku. Nie zmienia tego także dziesięć istniejących w Indiach Instytutów Goethego. Ogromnym wyzwaniem jest więc znalezienie wykwalifikowanych nauczycieli niemieckiego, mówi szefowa projektu. – Znaleźliśmy już ponad 300 nauczycieli. Pod koniec roku powinno ich być 400 – wyjaśnia. Kaur jeździ po Indiach, odwiedza szkoły językowe, uniwersytety z germanistyką i próbuje przekonać do projektu studentów. Chętni posyłani są na trwające kilka miesięcy, oferowane bezpłatnie doszkolenie pedagogiczne. Najważniejsze, żeby mówili po niemiecku. – Na początek wystarczy „dostateczna znajomość języka” – wyjaśnia Kaur.
Przeszkodą mogą być stosunkowo niskie zarobki nauczycieli w Indiach – od 25 tys. do 30 tys. rupii (380 do 460 euro) miesięcznie. Dlatego wielu absolwentów szkół językowych w ogóle nie zaczyna pracy nauczycielskiej, tylko od razu idzie do gospodarki. Gros szkół Kendriya Vidyalay znajduje się ponadto w małych miastach i odległych regionach, co też nie jest magnesem dla potencjalnych nauczycieli. I wreszcie odstrasza liczba uczniów – do 50 w jednej klasie.
Mimo to projekt się rozwija. – Kiedy mniej więcej 14 miesięcy temu zaczęliśmy jego realizację, myślałam, że nie ruszymy z miejsca – wspomina Knaur. – Teraz już zmieniłam zdanie. Będzie kosztował wiele czasu i wiele pracy, ale damy radę – dodaje z przekonaniem.
Priya Esselborn / Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona D. Metzner