1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spiegel: Załużny miał zatwierdzić sabotaż na Nord Stream

Anna Widzyk opracowanie
26 września 2024

Były dowódca ukraińskiej armii gen. Wałerij Załużny miał autoryzować sabotaż na Nord Stream – twierdzi „Spiegel”.

https://p.dw.com/p/4l5xR
Były naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny
Były naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy Wałerij ZałużnyZdjęcie: Ukrainian Presidential Press Service/REUTERS

Sabotaż na gazociągach Nord Stream dwa lata temu został przeprowadzony przez grupę ukraińskich nurków, prawie wszyscy byli cywilami – donosi niemiecki tygodnik „Der Spiegel” w internetowym wydaniu. Akcją dowodził były agent tajnych służb. Kosztowała 300 tysięcy dolarów i „została sfinansowana prywatnie” – twierdzi tygodnik.

Plan wysadzenia gazociągów jednak został przedłożony do autoryzacji ówczesnemu dowódcy naczelnemu sił zbrojnych Ukrainy generałowi Wałerijowi Załużnemu, który miał dać zielone światło – pisze tygodnik, powołując sie na własne ustalenia. Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie wiedział o akcji. Próby powstrzymania operacji przez USA nie powiodły się.

Za zaplanowanie i dowodzenie operacją odpowiadać miał były oficer wywiadu ukraińskiego Roman Czerwiński. Według doniesień „Spiegla” „zebrał on zespół, przeszkolił go i wreszcie wysłał do akcji”. Dowództwo na pokładzie jachtu żaglowego „Andromeda”, wyczarterowanego na potrzeby misji, miał sprawować żołnierz komandos. Załoga składała się również ze sternika i pomocnika.

Wyciek gazu z wysadzonych gazociągów Nord Stream we wrześniu 2022 r.
Wyciek gazu z wysadzonych gazociągów Nord Stream we wrześniu 2022 r.Zdjęcie: Danish Defense Ministry/Xinhua/picture alliance

Plan powstał przed rosyjska inwazją

Tygodnik twierdzi też, że udało się ustalić tożsamość kilku osób zaangażowanych w akcję, których nazwiska wcześniej nie pojawiały się publicznie. Wśród tych osób jest jedna kobieta. Ich tożsamość jednak nie zostanie ujawniona, aby „nie stali się celem rosyjskich oddziałów zabójców” – pisze „Spiegel”, dodając, że wyniki śledztwa dziennikarskiego pokrywają się z ustaleniami niemieckich śledczych i zagranicznych służb specjalnych.

Rozważania na temat operacji wymierzonej w Nord Stream miały rozpocząć się wiele lat przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Po rosyjskiej agresji w lutym 2022 roku przygotowania zintensyfikowano. W tym czasie Czerwiński był członkiem Departamentu Operacji Sił Specjalnych ukraińskiej armii. W pierwszej kolejności dowództwo poszukiwało nurków, którzy byliby w stanie operować na głębokości do 100 metrów i byliby gotowi podjąć duże ryzyko.

„Celem sabotażystów było najwyraźniej spowodowanie poważnych szkód w rosyjskiej gospodarce wojennej i trwałe pozbawienie Moskwy miliardowych dochodów ze sprzedaży gazu do Europy. Grupa uważała rurociągi za uzasadniony cel wojskowy. Ponadto rosyjski koncern państwowy Gazprom utrzymywał dwie własne firmy złożone z najemników” – czytamy.

Kto dokonał sabotażu na gazociągach Nord Stream?

Czerwiński: rosyjska propaganda

Tygodnik przypomina, że już w listopadzie 2023 roku wraz z dziennikiem „Washington Post” ujawnił, że Roman Czerwiński odegrał kluczową rolę w tej operacji przeciwko gazociągom Nord Stream. Ten jednak zaprzeczył, uznając te doniesienia za „rosyjską propagandę bez żadnych podstaw”.

Roman Czerwinski pracował przez wiele lat dla ukraińskiej służby SBU. Jego spektakularnym sukcesem było uprowadzenie w 2019 roku szefa rosyjskich separatystów Władimira Zemacha, który uczestniczył w zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH17. Później agent przeniósł się do wojskowego wywiadu GUR, jednak fiasko kolejnej akcji złamało mu karierę. Ukraińska służba miała zwabić do Ukrainy najemników Grupy Wagnera, ale próba zakończyła się porażką i politycznym skandalem. Czerwinski publicznie obarczył współpracowników prezydenta Włodymyra Zełenskiego odpowiedzialnością za wpadkę. Jego zdaniem w ukraińskim rządzie znajdują się rosyjscy agenci.

W kwietniu 2023 roku Czerwinski został aresztowany. Jego zwolennicy uważają, że przedstawiciele rządu chcieli się na nim zemścić za publiczną krytykę. Prokuratura zarzuca mu, że próbując bez konsultacji z przełożonymi namówić rosyjskiego pilota do dezercji, sam wpadł w pułapkę. Zamiast wylądować swoim myśliwcem w umówionym miejscu na terenie Ukrainy, Rosjanin podał dane lotniska swoim służbom. Rosjanie zaatakowali lotnisko, zabijając trzy osoby.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>