SZ: Dla PiS liczy się jeden gość: Obama. Inni mają gorzej
8 lipca 2016Dziś w Warszawie początek dwudniowego szczytu NATO, kontynuacji szczytu walijskiego z 2014 roku. Szefowie państw sojuszu mają na nim zaaprobować porozumienia o wzmocnieniu obecności w Europie Wschodniej – w odpowiedzi na wojnę wywołaną przez Rosję na Ukrainie i bezprawne odłączenie od Ukrainy Krymu. Ustalono m.in., że na wschodniej flance NATO, obejmującej Polskę i państwa bałtyckie, stacjonować będą cztery bataliony (4 tys. – ok. 800-1000 żołnierzy na kraj) plus sprzęt dostarczony przez Amerykanów.
O tym, do czego szczyt chce wykorzystać rząd PiS-u, pisze w obszernym artykule w „Süddeutsche Zeitung” warszawski korespondent tej gazety Florian Hassel. Opisuje ogromne nakłady przeznaczone na organizację szczytu – tysiące funkcjonariuszy w stanie gotowości, zabezpieczenia i blokadę ruchu w Warszawie, a także gorączkowe przygotowania w centrum konferencyjnym na Stadionie Narodowym. Hassel podkreśla, że wszystko to robione jest głównie pod jednego gościa – Baracka Obamę, dla którego przygotowano nawet „kopię Gabinetu Owalnego”.
SZ: Polski rząd woli USA od UE
„Polski minister obrony Antoni Macierewicz mówi o »największym, najszerzej zakrojonym i najbardziej znaczącym szczycie NATO« wszechczasów. I są to może jednak trochę za mocne superlatywy. Rząd nie bez powodu uważa ten szczyt za tak znaczący: z powodu swojej prawicowej polityki jest bardzo krytykowany za granicą. Dlatego szczyt NATO ma pokazać, że Polacy mimo wszystko nie są w izolacji. Polski prezydent Andrzej Duda spotyka się z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, brytyjskim (wciąż) premierem Davidem Cameronem i prezydentem Ukrainy Petrem Poroschenką. I przede wszystkim z Barackiem Obamą“ - czytamy.
„USA i zdominowane przez nie NATO cieszą się u polskiego rządu wyraźnie większym uznaniem niż UE, która jasno krytykowała politykę PiS i szefa partii Jarosława Kaczyńskiego. Od maja polscy nauczyciele przybliżają swoim uczniom dobrodziejstwa NATO. Dla Polski NATO składa się przede wszystkim z USA. Warszawa świętuje każdy znak zacieśnienia współpracy z USA, jak np. zainstalowanie w maju bazy rakietowej USA na Bałtyku i czerwcowe manewry Anakonda z udziałem głównie polskich i amerykańskich żołnierzy” – podkreśla dziennikarz „SZ”. Dodaje, że fakt, że to właśnie Amerykanie zorganizują batalion w Polsce, rząd PiS-u uważa za najpoważniejszą gwarancję bezpieczeństwa dla kraju.
Nic nie jest Obamie dalsze niż polityka PiS
Jak jednak wyraźnie zaznacza "SZ", Obamie wcale nie po drodze z PiS-em i amerykańska dyplomacja – mimo starań z Polski - unika zacieśniania kontaktów z obozem Jarosława Kaczyńskiego:
„Zabraknie jednak dyplomatycznego pasowania na rycerza, na które Warszawa liczyła: prezydent USA nie złoży specjalnej wizyty u polskiego prezydenta, w rządzie czy parlamencie. Wyglądałoby to wtedy tak, jakby Obama wspierał kurs polityczny polskiego rządu. A nic nie jest mu bardziej odległe: amerykańska administracja od miesięcy napomina Warszawę, by ta wróciła do przestrzegania podstawowych zasad demokracji. I tak Obama przyjmie Dudę w piątek na niejako własnym terytorium: na stadionie piłkarskim, w kopii Owalnego Gabinetu. Omówi nie tylko kwestie bezpieczeństwa czy amerykańskich inwestycji, na co Warszawa byłaby chętna. Biały Dom podkreślił w środę, że Obama porozmawia też z Dudą o kryzysie konstytucyjnym. Słowem: zażąda od niego, by uznał autorytet i wszystkie wyroki sędziów Trybunału Konstytucyjnego”.
„SZ” podkreśla też, że sprawa nie może zakończyć się na rozmowie Duda-Obama, ale powinna wybrzmieć też na spotkaniach premier Beaty Szydło z innymi partnerami, m.in. na kolacji z udziałem szefa KE Jean-Clauda Junckera i jego zastępcy Fransa Timmermansa. Jak przypomina, dzień przed szczytem Sejm w szybkim trybie uchwalił nowelizację ustawy o TK, która jeszcze bardziej uderza w Trybunał i konstytucję.
Gazeta przypomina krótko obecny stan sporu, m.in. to że rząd wciąż nie publikuje wyroku z marca o niekonstytucyjności swojej poprzedniej ustawy i że podważa tym trójpodział władz i podstawy demokracji. „Tematów do rozmów jest więc wiele. Ale nie są to te, których życzy sobie polski rząd ” – podsumowuje „SZ”.
Opr. Monika Margraf
Niniejszy tekst to omówienie artykułu z prasy niemieckiej i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Redakcji Polskiej DW.