1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Trzymiesięczny strajk we Francji. Próba sił

Barbara Cöllen
4 kwietnia 2018

Francuskie związki zawodowe zamierzają przez trzy miesiące paraliżować życie publiczne we Francji. Nie wiadomo, kto wyjdzie zwycięsko z tej próby sił.

https://p.dw.com/p/2vQxE
We Francji jeździł w wtorek średnio tylko co ósmy pociąg dalekobieżny i co piąty pociąg w ruchu regionalnym
We Francji jeździł w wtorek średnio tylko co ósmy pociąg dalekobieżny i co piąty pociąg w ruchu regionalnym Zdjęcie: picture-alliance/dpa/MAXPPP/G. Plesse

We wtorek 3 kwietnia zostały zainicjowane strajki przeciwko planom reform prezydenta Emmanuela Macrona. Media mówiły o „czarnym wtorku” we Francji, a związek zawodowy pracowników kolei CGT mówił o „masowym strajku”

We Francji jeździł we wtorek średnio tylko co ósmy pociąg dalekobieżny i co piąty pociąg w ruchu regionalnym. Wg informacji państwowej spółki kolejowej SNCF udział w strajku wzięło około 34 proc. pracowników kolei. Strajkujących maszynistów było dwa razy więcej, bo 77 proc. Ponadto strajkowali pracownicy linii Air France i przedsiębiorstwa komunalne oczyszczynia miasta. Bez zakłóceń odbywał się ruch dalekobieżny w kierunku Niemiec. Także bez zakłóceń kursował pociąg dużej prędkości Eurostar z Paryża do Londynu i Amsterdamu.

Przeczytaj także: Dlaczego Francja jest taka oporna reformom

Przebiegła taktyka strajku

Związki zawodowe planują stosowanie taktyki, która ma na celu zdławienie rządowych planów w zarodku: będą na zmianę dwa dni strajkować i trzy dni pracować. Oznacza to, że do końca czerwca przez 36 dni na francuskiej kolei odbywać się będzie strajk równolegle do toczonej debaty na temat reform. Decydująca dla skuteczności strajku będzie wytrwałość pracowników SNCF, ale także reakcja na strajki samych Francuzów, którzy w tym czasie będą podróżować zatłoczonymi pociągami podmiejskimi i będą narażeni na awarie oraz korki na drogach. 

Prezydent Macron chce, aby zgodnie z dyrektywą UE transport pasażerski we Francji stał się do 2020 r. bardziej konkurencyjny. Minister gospodarki Bruno Le Maire podkreślił, że francuska kolej powinna stać się "globalnym liderem mobilności". W tym celu mają zostać obniżone wydatki w tym wysoce zadłużonym przedsiębiorstwie państwowym. Jednak znaczenie konfliktu między francuskim rządem a związkami zawodowymi wykracza dalej poza przyszłość SNCF. To test zdolności francuskiego prezydenta Macrona do pozostania na wytyczonej ścieżce reform.

Przeczytaj także:Więcej moralności w polityce. Pierwsza ustawa prezydenta Macrona

Związki zawodowe nie chcą rezygnować z przywilejów

Protesty kolejarzy są wymierzone w pierwszej kolejności w plany odebrania im statusu podobnego to tego, jaki mają urzędnicy państwowi w służbie cywilnej. Uniemożliwia on zwolnienia z pracy uwarunkowane sytuacją przedsiębiorstwa, gwarantuje przywileje w systemie emerytalnym, czyli przechodzenie maszynistów na emeryturę średnio w wieku 54 lat. Nowo zatrudnieni pracownicy pozbawieni byliby tych uprawnień. Związki zawodowe obawiają się również, że plany otwarcia i reformy rynku doprowadzą ostatecznie do prywatyzacji.

Minister transportu Elisabeth Borne zapewniła, że ​​rząd się nie podda. Jak podkreśliła, chce w tej kwestii "głosowania i dialogu" ze związkami zawodowymi. Macron chce w trybie przyspieszonym do letniej przerwy przeforsować reformę za pomocą dekretów.

Francuskie związki zawodowe krytykują również to, że rząd nie przedstawił żadnego planu obniżenia poziomu zadłużenia na kolei. Zobowiązania finansowe tylko samego sektora kolejowego SNCF Réseau wynoszą 46,6 mld euro. Dla porównania, zadłużenie niemieckiej kolei Deutsche Bahn (DB) w tym roku prawdopodobnie osiągnie rekordowy poziom 20 miliardów euro. Także i w Niemczech wpływy DB są niewystarczające, aby sfinansować inwestycje. Jednakże w Niemczech rynek w ruchu regionalnym jest już otwarty. Konkurencyjne firmy przewozowe - również z Francji - mają udział w jednej trzeciej rynku.

Barbara Cöllen/ DW