Turystyka medyczna
2 stycznia 2013W artykule "Na leczenie za granicę" Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze o turystyce medycznej, która do tej pory nosiła znamiona indywidualnej decyzji każdego pacjenta, związanej z mozolnym docieraniem do informacji i pokonywaniem biurokratycznych barier.
"Nowa dyrektywa o mobilności pacjentów, którą w ubiegłym roku uchwalił Parlament Europejski, i która musi zostać implementowana przez państwa członkowskie, upraszcza obecnie leczenie mieszkańców krajów UE za granicą. Dla niemieckiego systemu dyrektywa ta nie oznacza jakichś zasadniczych zmian - podkreśla autorka artykułu Lucia Schmidt.
"Rokrocznie w niemieckich szpitalach jest leczonych 18 mln pacjentów i w opinii ekspertów, dzięki nowej dyrektywie będzie ich jeszcze przybywać. Eksperci uważają, że Niemcy wygrają na tych zmianach; przypuszczają, że wciąż jeszcze więcej pacjentów będzie przybywać do Niemiec na leczenie, niż wyjeżdżać na terapię za granicą.
Zadowoleni z terapii
Lecz autorka artykułu twierdzi, że sondaż przeprowadzony przez publiczną kasę chorych Techniker Krankenkasse pozwala przypuszczać, że jednak więcej pacjentów z Niemiec będzie się decydowało na leczenie za granicą. "30 proc, ankietowanych twierdziło, że może sobie wyobrazić terapię za granicą; większość z nich była w wieku ponad 50 lat. Kiedy pytano osoby, które były już na leczeniu za granicą, 99 proc. twierdziło, że były bardzo zadowolone lub raczej zadowolone z jakości personelu, 97 proc. podało, że jest zadowolona z wyniku terapii, 96 proc. było zadowolonych z kwalifikacji lekarza w jednym z europejskich krajów. (...) Na przeszkodzie nie stała nawet bariera językowa, bo 87 proc. ankietowanych podało, że mogli się z lekarzem porozumieć po niemiecku.
"Polska che wykorzystać rosnące zainteresowanie Niemców leczeniem za granicą" - pisze autorka artykułu. "Aby w większym stopniu partycypować w rynku europejskiej turystyki medycznej, Polska prowadzi obecnie kosztowne akcje marketingowe i projekty wspierane przez państwo. Ich przesłanie: Polska chce odejść od swego wizerunku 'taniego kraju' w kierunku cieszącej się uznaniem, wysoce utechnicyzowanej medycyny. Czy to w nowo budowanych klinikach kardiologicznych w Ustroniu, w ortopedycznym Carolina Medical Center w Warszawie czy w centrum radiochirurgii Cyberknife w Wieliszewie; wszędzie jest ten sam obraz: mnóstwo wysoko wykwalifikowanych specjalistów, eleganckie budynki, nowoczesna technika: 'wszystko to przemawia za korzystną relacją świadczeń i ich cen', jak zachwalają swe usługi te placówki."
Nie tylko zęby
'Turystyka medyczna to branża rozkwitająca w Polsce' - przyznaje Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. 'O ile przed kilkoma laty zarabiało się przede wszystkim na stomatologii, chirurgii plastycznej i kosmetycznej, w ostatnim czasie obserwuje się napływ zagranicznych pacjentów przede wszystkim na rehabilitację i wellness. Wiele uzdrowisk zostało sprywatyzowanych i zmodernizowanych. Lecz obserwuje się także wzrost zainteresowania polskim szpitalnictwem specjalistycznym, na przykład w zakresie onkologii, kardiologii, ortopedii i neurochirurgii."
FAZ podaje, że w roku 2011 w Polsce leczyło się 320 tys. pacjentów z zagranicy i możliwe, że do końca bieżącego roku liczba ta wzrośnie do pół miliona. W Niemczech stacjonarnie leczyło się nieco ponad 77 tys. zagranicznych pacjentów ze 178 krajów świata, ambulatoryjnie 115 tys. Większość z nich była z krajów europejskich, Rosji i krajów arabskich.
Cena i jakość
Kiedy spojrzy się, skąd przybywali pacjenci do Niemiec, (...) widome staje się, że Niemcy konkurują w walce o pacjentów na dwóch płaszczyznach. W kwestii cen - z krajami takimi jak Turcja, Czechy i Polska. W kwestii jakości Niemcy muszą mierzyć się z takimi krajami jak Szwajcaria, czy poza Europą z Singapurem i Stanami Zjednoczonymi.
W trakcie dyskusji o leczeniu za granicą nie wolno zapominać, że w przypadku choroby, pomimo wszelkich opcji, ludzie wolą pozostać we własnym otoczeniu, blisko rodziny. (...) A poza tym trzeba pamiętać, że kasy chorych pokrywają leczenie tylko do kwoty, jaka refundowana byłaby w ich rodzimym kraju. Czyli własny udział finansowy w kosztach leczenia dla mieszkańców niektórych państw UE byłby nie do podźwignięcia" – zaznacza autorka artykułu w FAZ.
Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik