UE walczy o przywrócenie zaufania do euro
16 lutego 2010Zaufanie do euro spada już od jakiegoś czasu. Potęgują to przede wszystkim doniesienia o kolejnych państwach strefy, które nie są w stanie utrzymać deficytu budżetowego na wymaganym poziomie (3 proc. PKB). W tragicznej sytuacji znalazła się Grecja. Doganiają ją Portugalia, Hiszpania i Irlandia. Dzisiaj w Brukseli spotykają się ministrowie finansów strefy euro. Będą debatować nad tym, jak pomóc Grecji, gdyby sytuacja się pogarszała. W grę wchodzą skoordynowane pożyczki państw członkowskich, zakupy greckich obligacji, ale także dobrowolne składki innych krajów na rzecz Grecji i kredyty dwustronne. We wtorek zbiorą się ministrowie finansów 27 państw członkowskich, i to oni zadecydują, które rozwiązanie przyjąć na wypadek bankructwa Grecji.
Leci z nami pilot
Liderzy Unii wysyłają jasne sygnały do rynków finansowych, że panują nad sytuacją. „Nasza wspólna waluta, euro będzie nadal ważnym narzędziem dla naszego rozwoju. A ci, którzy uważają, że mogłaby być zagrożeniem, muszą wiedzieć, że utrzymamy kurs. Unia Europejska ma niezbędne narzędzia, do rozwiązania problemów, które mogą się pojawić w tym zakresie” – powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso w minionym tygodniu przemawiając na forum Parlamentu Europejskiego.
Zaufanie formalne
Podstawą zaufania do euro jest Pakiet Stabilności i Wzrostu. Podpisały go wszystkie kraje, które przyjęły wspólną walutę. Nakłada on na nie ścisłe kryteria, takie jak dozwolony limit zadłużenia i deficytu, których muszą przestrzegać. Ale od czasu szalejącego na kontynencie kryzysu finansowego zapisy traktatu są systematycznie rozmiękczane przez wszystkie 16 państw eurostrefy. Dlatego w październiku ubiegłego roku prezes Europejskiego Banku Centralnego, Jean-Claude Trichet musiał zdyscyplinować dwie największe euro–gospodarki. „Niemcy i Francja muszą być traktowane na takich samych zasadach, jak wszyscy inni. Pakt Stabilności i Wzrostu jest naszym Panem i Władcą” – oświadczył Trichet wytykając Paryżowi i Berlinowi rekordowe zadłużenie.
Lider kryzysu
Krajem, który może pogrążyć strefę euro jest Grecja. Tam deficyt budżetowy w roku 2009 wyniósł 12,7 proc. Oczywiście na złą sytuację greckiej gospodarki miał wpływ ogólnoświatowy kryzys, ale nie wiadomo, w jakim stopniu, bo, jak się okazało, jeszcze przed recesją Ateny podawały do Brukseli fałszywe dane, tak by zataić faktyczne zadłużenie w swoim kraju. „Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażenie różnicy między starymi, a nowymi liczbami. Gra jest skończona. Potrzebujemy teraz poważnych statystyk” – tak zareagował na kłamstwa Aten Jean-Claude Juncker, przewodniczący euro-grupy. Eksperci uważają, że państwa z wysokim zadłużeniem mogły wcześniej poprzez dewaluację swojej waluty zamaskować ten problem. Teraz ze wspólnym pieniądzem takie rozwiązanie już nie wchodzi w grę.
Czas eurosceptyków
Wielu eurosceptyków powtarza teraz, że mieli rację demonizując przyszłość wspólnego pieniądza. Brytyjski deputowany do Parlamentu Europejskiego, Nigel Farage nie pozostawia suchej nitki na unijnej polityce monetarnej: „Biedna Grecja, która siedzi teraz w gospodarczym więzieniu euro. To czego potrzebuje, to dewaluacja. Ale to nie idzie tylko o Grecję, ponieważ taka sama sytuacja jest w Portugali, Hiszpanii i Irlandii. Miliony ludzi w Europie, będą cierpieć, podczas gdy Pan, Panie Barroso próbuje ten katastrofalny projekt euro utrzymać przy życiu. Rozpad jest nieunikniony, a dla Europejczyków byłyby lepiej, gdyby to się stało szybciej, niż później” – oświadczył w PE Farage.
Euro-Titanic
To co dla Brytyjczyka byłoby marzeniem, dla innych oznaczałoby koszmar. I dlatego kraje eurostrefy robią, co w ich mocy, by ratować wspólny pieniądz. Z tego powodu kanclerz Angela Merkel po ostatnim nadzwyczajnym unijnym szczycie mogła z dumą obwieścić: „ Grecja nie zwróciła się z prośbą o finansowe wsparcie, lecz powiedziała: jesteśmy gotowi nasz problem rozwiązać i uwzględnimy zdanie Komisji i Europejskiego Banku Centralnego. I to jest najlepsze przesłanie dla euro, jakie dzisiaj jest możliwe” – powiedziała Merkel. Najlepsze możliwe, ale czy wystarczająco dobre, by przywrócić zaufanie do europejskiej waluty.
Christoph Hasselbach / Marcin Antosiewicz
red. odp.: Małgorzata Matzke