USA mogą liczyć na Europę
6 listopada 2012Politycy europejscy czekają z napięciem na wynik wyborów prezydenckich w USA, ale pilnie baczą, aby nie opowiedziać się wyraźnie po którejś stronie.
Europa zdecydowanie opowiada się za Obamą
Gdyby Amerykanie byli tego samego zdania o obecnym prezydencie USA co Europejczycy, wtedy Barack Obama mógłby spokojnie czekać na wyniki dzisiejszych (06.11) wyborów. Jak wynika z ankiety, przeprowadzonej przez amerykańską fundację German Marshall Fund, działającą w Niemczech od 1972 roku, aż 75 proc. Europejczyków życzyłoby sobie ponownego wyboru Obamy, podczas gdy za Romneyem opowiada się tylko osiem procent mieszkańców "starego kontynentu".
U siebie prezydent Obama nie może jednak czuć się tak pewnie, gdyż kandydat Partii Republikańskiej, Mitt Romney, coraz bardziej depcze mu po piętach, a według ostatniego, ogólnokrajowego sondażu obaj idą łeb w łeb i wynik wyborów jest sprawą otwartą. Na pewno nie pozostanie on bez wpływu na przyszły kształt stosunków europejsko-amerykańskich.
Jak mówi wiceprzewodnicząca delegacji ds. stosunków ze Stanami Zjednoczonymi w Parlamencie Europejskim baronessa Sarah Ann Ludford: "Stosunki te są z pewnością najważniejszymi stosunkami zagranicznymi dla całej UE, i - jak sądzę - to samo da się powiedzieć o USA".
Europa nie odgrywa ważnej roli w wyborach w USA
Niezależnie od tego, kto zwycięży, w przyszłej kadencji prezydenckiej w USA sprawą podstawową będzie sytuacja gospodarcza. Tak w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Co się tyczy Europy, to ostatnia interwencja Europejskiego Banku Centralnego na rynku obligacji państwowych uspokoiła nieco nastroje. Ale właśnie wskutek tego, choć nie tylko z tego powodu, sprawy europejskie nie odgrywały w tej kampanii wyborczej w Ameryce poważniejszej roli.
- W tych wyborach chodzi przede wszystkim o politykę wewnętrzną w USA - mówi przewodniczący brukselskiego oddziału fundacji German Marshall Fund, Ian Lesser. - Mam wrażenie, - dodaje - że obaj kandydaci chcieliby zachować pewien dystans pomiędzy sobą i tym, co się obecnie dzieje w Europie, co bynajmniej nie umniejsza jej znaczenia w polityce zagranicznej USA. Ten temat na pewno szybko ponownie zyska na wadze - zaznaczył.
- Eksponując problematykę europejską w USA nie zdobywa się głosów wyborców - uzupełnia jego wypowiedź James Elles, brytyjski polityk konserwatywny, wieloletni deputowany do Parlamentu Europejskiego, który współtworzył Sieć Polityki Transatlantyckiej, organizację, mającą na celu poprawę stosunków pomiędzy USA i UE. - Obaj kandydaci na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych dobrze sobie jednak zdają sprawę z ich znaczenia, choćby z uwagi na duże zaangażowanie gospodarcze europejskich inwestorów na rynku amerykańskim - twierdzi James Elles.
Uwaga na Chiny!
Baronessa Ludorf przestrzega w tym kontekście przed niedocenianiem dwóch czynników, które mogą odregrać w stosunkach Europa - USA poważną rolę. Pierwszy z nich, to coraz bardziej widoczna orientacja Ameryki na obszar Azji i Pacyfiku. Drugi, to chińskie dążenia do wciśnięcia się pomiędzy USA i Europę, jako "trzecia siła", która może odegrać rolę przysłowiowego języczka u wagi.
Wielu polityków unijnych twierdzi, że jeśli w USA poświęca się niewiele uwagi sprawom europejskim, to głównie dlatego, że Amerykanie są przekonani, iż na Europę zawsze mogą liczyć, że jest ona dla USA sprawdzonym sojusznikiem i niezawodnym partnerem.
Tego zdania jest cytowany już James Elles, który w podobnym duchu tłumaczy przyczynę sympatii, jaką Europejczycy darzą Baracka Obamę. - Moim zdaniem - mówi Elles - Europejczycy mają duże problemy z twardą retoryką Romneya, który wydaje im się dużo mniej "europejski" niż Obama, ale nie dostrzegają, że stanowi ona tylko część jego strategii wyborczej, prowadzonej w bardzo amerykańskim stylu.
Gdyby chcieć rozwinąć tę myśl, możnaby dodać, że ewentualny prezydent Mitt Romney może okazać się zupełnie innym politykiem niż Romney - kandydat na prezydenta. Dla doświadczonych polityków europejskich jest to oczywiste. Ci wiedzą doskonale, że niezależnie od swoich osobistych preferencji i tak będą musieli współpracować z tym, kto zwycięży 6 listopada, a kto wygra, to okaże się już wkrótce.
Joanna Impey / Andrzej Pawlak
red. odp.: Małgorzata Matzke