Westerwelle grozi i stawia warunki
29 grudnia 2009W wywiadzie udzielonym tygodnikowi Stern minister spraw zagranicznych Niemiec, Guido Westerwelle, powiedział, że na stricte wojskową konferencję w sprawie Afganistanu nie pojedzie. Jego zdaniem cywilna odbudowa kraju nie może stać się sprawą drugorzędną.
W obliczu pogarszającej się sytuacji w Afganistanie, Amerykanie oczekują od sojuszników zwiększenia liczby wojsk w Hindukuszu. Niemcy miałyby zwiększyć swój kontyngent o 2,5 tys. żołnierzy. „To w ogóle nie wchodzi w grę” - oświadczył Westerwelle w reakcji na żądania Amerykanów.
Celowa strategia?
Westerwelle zabiera głos w sprawie konferencji na niecały miesiąc przed jej rozpoczęciem. Czy jest to celowa strategia, czy chodzi o to, by winą za fiasko spotkania w Londynie obarczyć innych? – zastanawia się komentator Frankfurter Rundschau.
W Afganistanie Niemcy stacjonują od 2002 roku, a w prowincji Kunduz, która uchodziła za względnie spokojną, od października 2003 roku. Tam Bundeswehra mogła koncentrować się na tym, co robi najchętniej: na budowie szpitali, stacji uzdatniania wody, czy studni.
Tymczasem pod okiem żołnierzy Bundeswehry okoliczni chłopi do dzisiaj uprawiają mak, z którego wytwarza się heroinę. Od brudnej roboty były i są wojska innych państw sojuszniczych. Teraz, gdy sytuacja w całym Afganistanie pogorszyła się i jedynym wyjściem opanowania jej zdaje się być zwiększenie stanu liczebnego wojsk, Niemcy najwidoczniej próbują dyskretnie wycofać się z sojuszniczych zobowiązań.
Niemiecki problem
Nalot na uprowadzone przez talibów cysterny na początku września tego roku, w efekcie którego zginęło wielu cywilów, unaocznił Niemcom, że Afganistan to nie misja pokojowa i że dochodzi tam do walk i ostrej wymiany ognia. W związku z tym społeczeństwo niemieckie coraz krytyczniej podchodzi do zwiększenia niemieckiego kontyngentu. Z drugiej strony niemieccy politycy nie starają się przekonać Niemców do słuszności żądań sojuszników z NATO i - jak zauważa stołeczna Die Welt - zdają się pielęgnować obraz pokojowo nastawionych Niemców, kontrastujących ze złymi, prowadzącymi wojnę Amerykanami.
Niemiecka opozycja, podobnie jak społeczeństwo, opowiada się za jak najszybszym wycofaniem Bundeswehry z Afganistanu. Przewodniczący socjaldemokratów, Sigmar Gabriel, apeluje do rządu o przedłożenie klarownej strategii niemieckiej misji w Afganistanie. Jednocześnie wezwał szefa MSZ Westerwellego, aby „położył kres stopniowej militaryzacji niemieckiej polityki zagranicznej”.
Zmiana taktyki?
Po długich i żmudnych debatach, Niemcy wysłały swych żołnierzy do Afganistanu w ramach misji ISAF. Teraz wygląda na to, że zaczynają zmieniać taktykę albo próbują wrócić do starej i sprawdzonej, zgodnie z którą Bundeswehra bierze udział w misjach, ale nie na pierwszej linii frontu, lecz gdzieś na bezpiecznych tyłach.
Wypowiedzi Westerwelle w tak ważnej sprawie i przekazanej tak stanowczym tonem, kanclerz Angela Merkel jeszcze nie skomentowała. Prasa niemiecka spekuluje, że najprawdopodobniej jest tego samego zdania, co minister spraw zagranicznych.
dpa, afp Tomasz Kujawiński
red. odp.Iwona Metzner