Wielkie emocje w Niemczech. Spór o bezpieczeństwo na stadionach
12 grudnia 2012Wiele klubów się waha, niemieccy kibice protestują, a szef federalnego MSW wywiera na władze DFB i klubów Bundesligi dodatkową presję. Hans-Peter Friedrich grozi, że jeśli nie zatwierdzą oni koncepcji bezpieczeństwa, decyzja zapadnie na szczeblu politycznym. Wtedy kluby będą musiały przejąć koszty dodatkowych kontroli policyjnych. Poza tym dojdzie do likwidacji na stadionach miejsc stojących. Zdaniem polityka problem przemocy na niemieckich stadionach częściowo lekceważono. - Nie do przyjęcia są opinie niektórych klubów, że nigdy nie zetknęły się z przemocą podczas meczów - powiedział Hans-Peter Friedrich w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk.
U szczytu popularności
Tymczasem problem bezpieczeństwa pojawił się w momencie, kiedy Bundesliga znalazła się u szczytu popularności i pojedynki I i II ligi ogląda w sezonie około 18 mln kibiców (każdy mecz śledzi przeciętnie 45 tys. osób). Powodem wzrostu zainteresowania piłką nożną jest nie tylko wysoki poziom gry niemieckich zespołów, lecz także dobra atmosfera oraz bezpieczeństwo na stadionach. Z takim obrazem Bundesligi nie zgadzają się jednak niemieckie media. Tygodnik Fokus opierając się na policyjnych statystykach poinformował, że ponad 1100 osób doznało obrażeń podczas ekscesów w meczach w minionym sezonie. Według organizacji kibica nie jest to dużo. Biorąc pod uwagę 750 spotkań piłkarskich na każde z nich przypadają statystycznie dwie ranne osoby.
Ultrasi, czyli kibole
Na trybunach stadionów w Niemczech pojawiła się od pewnego czasu mocna grupa ultrasów, którzy przejmują często modele zachowań kibiców z Włoch. I właśnie ta grupa słynąca z ubarwiania piłkarskich pojedynków użyciem pirotechniki przyczyniła się do rozpętania konfliktu dotyczącego bezpieczeństwa na stadionach. Jednocześnie dała do zrozumienia, że nie jest gotowa na jakiekolwiek kompromisy.
Rewizja osobista niezgodna z prawem
Dlatego w koncepcji bezpieczeństwa stadionów Niemieckiej Federacji Piłkarskiej (DFB) znalazł się kontrowersyjny punkt dotyczący rewizji osobistych kibiców przed wejściem na stadiony.
Podczas gdy politycy popierają ten pomysł, Bernard Witthaut, przewodniczący Związków Zawodowych Policji ostro go krytykuje. - Rewizja osobista kibiców dowodzi tylko utraty poczucia zdrowych proporcji - ostrzega związkowiec. Natomiast prawnik i naukowiec Thomas Feltes podkreślił w wywiadzie dla tagesschau.de, że rewizje nie są zgodne z prawem.
Kontrolowane użycie petard
#b#Tymczasem ultrasi domagają się zalegalizowania kontrolowanego odpalania na stadionach ogni bengalskich i petrad. Przykładowo w Austrii i Norwegii jest to dozwolone. Pozwoliłoby to załagodzić choć odrobinę powstały konflikt, zapewniłoby bezpieczeństwo oraz dałoby kibicom poczucie, że ich opinia się liczy.
Przy tym zachodzi obawa, że nagonka rozpętana przez polityków oraz media na kiboli zagrażających bezpieczeństwu na niemieckich stadionach może doprowadzić do przejęcia angielskiego modelu. U „wyspiarzy” są wyłącznie miejsca siedzące, wejściówki są ekstremalnie drogie, a na trybunach panuje sterylna atmosfera bez śladu emocji.
Nie dopuścić do upadku kultury kibica
Podczas ostatniej kolejki Bundesligi dziesiątki tysięcy kibiców demonstrowały w ramach akcji 12:12 na stadionach w całych Niemczech swą niechęć do koncepcji bezpieczeństwa przewidującej rewizje osobiste, wzmożony monitoring kamerami video oraz surowe kary. Przez pierwsze 12 minut na trybunach piłkarskich aren panowała cisza.
By zapobiec rozdarciu w niemieckim futbolu nie może w koncepcji bezpieczeństwa stadionów zabraknąć opinii kibiców. Zdaniem naukowca Thomasa Feltesa sami kibice są ważnym instrumentem kontrolnym, w przypadku sportu opartego na zasadach fairplay. W jego opinii bez kibiców piłka nożna stanie się tylko instrumentem w ręku mafii bukmacherskich.
tagesschau.de / Alexandra Jarecka
Red. odp.: Bartosz Dudek