1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Wolność prasyAzja

Wolność prasy: Korespondenci w Chinach biją na alarm

31 stycznia 2022

Wolna prasa, która krytykuje działania rządu, nie istnieje w Chińskiej Republice Ludowej. Pole manewru zawęża się teraz również dla dziennikarzy zagranicznych.

https://p.dw.com/p/46IjA
Wolność słowa w Chinach
Zagraniczni korespondeci w Chinach skarżą się na ograniczeniaZdjęcie: Roman Pilipey/AP/picture alliance

Międzynarodowi korespondenci w Chinach skarżą się na „dotychczas niespotykane utrudnienia” w relacjonowaniu wydarzeń w tym kraju. W corocznym sondażu przeprowadzonym przez Klub Korespondentów Zagranicznych (FCCC) 99 procent badanych oceniło, że warunki pracy nie spełniają międzynarodowych standardów. „FCCC jest zaniepokojona karkołomnym tempem, w jakim ograniczana jest wolność mediów w Chinach”.

W związku z rozpoczynającymi się w piątek Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie 60 procent ze 127 uczestników badania skrytykowało niedostateczne informowanie przez organizatorów o wcześniejszych wydarzeniach. 32 proc. skarżyło się na wykluczenie z wydarzeń otwartych dla innych mediów. W ich codziennej pracy, jak twierdzą, dochodziło do odmowy wydania wizy, inwigilacji, zastraszania i nękania.

Relacje z zachowaniem bezpiecznej odległości

Powołując się na walkę z koronawirusem, władze zakazały wyjazdów reporterskich lub odrzuciły zapytania o udzielenie wywiadu. Prawie połowa ankietowanych (46 proc.) zgłosiła braki kadrowe w biurach – ponieważ niektóre zagraniczne media nie mogą sprowadzać dziennikarzy do kraju. „Cierpi na tym relacjonowanie z Chin” – twierdzi FCCC. Korespondenci, którzy nie zostali wpuszczeni do Chińskiej Republiki Ludowej, zamieszkali w Tajpej, Singapurze, Sydney, Seulu lub Londynie. „Dziennikarskie relacje z Chin coraz bardziej stają się ćwiczeniem w relacjonowaniu na odległość”.

Natomiast znacznych ograniczeń doznali korespondenci w samych Chinach. 62 procent stwierdziło, że przynajmniej raz policja lub inni urzędnicy państwowi uniemożliwili im relacjonowanie. 88 procent dziennikarzy, którzy odwiedziły region Xinjiang w północno-zachodnich Chinach, stwierdziło, że byli śledzeni.

Wolność słowa w Chinach
Koronawirus jako argument: zachodnim dziennikarzom często odmawia się z tego powodu podróży reporterskichZdjęcie: Kyodo/picture alliance

Rząd w Pekinie spotkał się z międzynarodową krytyką za sposób traktowania muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej w Xinjiang. Według organizacji broniących praw człowieka ponad milion osób w tamtejszych obozach jest zmuszanych do wyrzeczenia się swojej religii, kultury i języka, a niekiedy dochodzi do znęcania się nad nimi. Rząd chiński mówi o „centrach edukacyjnych”, które mają służyć walce z islamskim radykalizmem.

Atakowane są również struktury demokratyczne w Specjalnym Regionie Administracyjnym Hongkongu. Była kolonia brytyjska w zasadzie otrzymała prawa autonomii do 2047 roku, jednak kontrowersyjna ustawa o bezpieczeństwie wprowadzona w roku 2019 daje chińskim władzom szerokie uprawnienia w walce z krytykami. Między innymi skazano na karę więzienia niektórych organizatorów czuwania dla uczczenia masakry na Tiananmen z 1989 roku. Od tego czasu wiele niezależnych mediów zostało zamkniętych lub ugięło się pod presją Chin kontynentalnych.

Aresztowania informatorów

Ponad jedna czwarta dziennikarzy wiedziała, że osoby, które służyły im za źródło informacji, były nękane, zatrzymane lub przesłuchiwane – twierdzą autorzy raportu. 92 procent badanych spotkało się z odmową ze strony osób, z którymi mieli przeprowadzić wywiad. Osoby te twierdziły, że potrzebują zgody swoich pracodawców lub muszą najpierw poinformować przełożonych o rozmowie z zagranicznymi mediami.

Australijska dziennikarka Cheng Lei, która pracowała dla chińskiej telewizji państwowej CCTV, oraz Haze Fan, chińska pracowniczka agencji prasowej Bloomberg, od ponad roku siedzą w areszcie. Nie podano konkretnych zarzutów; pojawiły się jedynie niejasne sugestie dotyczące udziału służb bezpieczeństwa. „Środowisko ryzyka zmienia się obecnie w niespotykany sposób” – powiedział David Rennie z brytyjskiego magazynu „Economist”.

Wyjazd na wszelki wypadek

Wydaje się, że chińskie władze zachęcały również do składania pozwów cywilnych lub podejmowania innych kroków prawnych przeciwko zagranicznym korespondentom. Pracę utrudniały wspierane przez państwo kampanie ataków internetowych.

„Sprzyja to odbieraniu przez chińską opinię publiczną zagranicznych mediów jako wrogo nastawionych” – zauważa FCCC.

Kilku korespondentów i ich rodziny, którzy zostali zaatakowani w ten sposób, opuściło kraj w ramach środków ostrożności po doznaniu takich szykan.

(DPA, AFP/jak)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>