1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wybory w Rumunii: widmo rządów skrajnej prawicy

29 listopada 2024

Po szoku związanym z pierwszą turą wyborów prezydenckich, Rumunia zmierza teraz do wyborów parlamentarnych. Wiele osób w kraju obawia się dojścia do władzy skrajnej prawicy. Byłby to fatalny scenariusz także dla Europy.

https://p.dw.com/p/4nXkI
Demonstranci z trasparentem po rumuńsku : Romania 2024, nu 1984!
Demonstracje po I turze wyborów prezydenckich w RumuniiZdjęcie: DANIEL MIHAILESCU/AFP/Getty Images

Tysiące młodych ludzi demonstruje noc po nocy w głównych miastach Rumunii przeciwko ekstremizmowi i na rzecz Europy. Przesłania od gwiazd mediów społecznościowych wzywające ludzi, by nie pozwolili swojej ojczyźnie stoczyć się w otchłań. Intelektualiści mówiący o jednej z największych tragedii w najnowszej historii kraju. Media, które prawie nie informują o niczym innym.

W Rumunii wszystko stanęło na głowie po pierwszej turze wyborów prezydenckich w ostatnią niedzielę (24.11.24). Wygrał je "człowiek znikąd", Calin Georgescu, skrajnie prawicowy wielbiciel Putina, apologeta chrześcijańsko-prawosławnego rumuńskiego faszyzmu z okresu międzywojennego. Ten zwolennik teorii spiskowych, znany raczej z ezoterycznego bełkotu niż politycznych analiz, uzyskał 23 procent głosów. Sytuacja ta przypomina jako żywo wybory prezydenckie w Polsce w 1990 roku, w których do drugiej tury przeszedł inny "człowiek znikąd", Stan Tymiński.

Najpierw wybory parlamentarne

W najbliższą niedzielę (1.12.24) odbędą się jednak w Rumunii wybory parlamentarne, a dopiero tydzień później II tura wyborów prezydenckich. Wielu mieszkańców Rumunii obawia się, że skrajnie prawicowe partie mogą zdobyć większość w parlamencie. I że prawicowy ekstremista i zwolennik Putina zostanie następnie prezydentem.

To nie tylko pogrążyłoby Rumunię w chaosie, ale także spowodowałoby poważne problemy dla UE i NATO. Rumunia jest szóstym co do wielkości krajem UE i najważniejszym partnerem NATO w Europie Południowo-Wschodniej. Na jej terenie znajduje się baza obrony przeciwrakietowej NATO (druga taka znajduje się w Redzikowie) i najważniejsza baza lotnicza w regionie. Znaczna część pomocy wojskowej dla Ukrainy jest przekazywana przez Rumunię. Kraj ten leży również nad Morzem Czarnym i na trasie ukraińskich frachtowców zbożowych. Geopolityczne znaczenie Rumunii jest zatem znacznie większe niż takich krajów jak Węgry czy Słowacja, które znajdują się pod rządami prorosyjskich narodowych populistów – Viktora Orbana i Roberta Fico.

Calin Georgescu mówi do mikrofonów reporterskich
Kandydat skrajnej prawicy Calin Georgescu w I turze wyborów prezydenckich uzyskał najwięcej głosów Zdjęcie: Andrei Pungovschi/Getty Images

To nie przypadek

Fakt, że prawicowy ekstremista, wielbiciel Putina, który pojawia się z chrześcijańskimi przesłaniami mesjańskimi, zyskuje masowe poparcie w Rumunii, nie jest przypadkiem – w najnowszej historii kraju nie brakuje tragedii i dramatycznych przełomów. Nawet pro-faszystowski dyktator okresu międzywojennego, Ion Antonescu, i megalomański komunista Nicolae Ceausescu kultywowali podobny mesjanistyczny kult. Pod rządami Ceausescu, obok Albanii, kraj doświadczył najgorszej dyktatury w całym bloku wschodnim.

Rumunia była też jedynym krajem Europy wschodniej, w którym obalenie komunizmu dokonało się w 1989 roku na drodze krwawego zamachu stanu. Zginęło wtedy ponad tysiąc osób. Dziesięć lat później, w 1999 r., Rumunia ponownie znalazła się na krawędzi wojny domowej podczas powstania górników. Rok później w wyborach prezydenckich z sukcesem wystartował ultranacjonalista i były poeta dworu Ceausescu, Corneliu Vadim Tudor. W II turze Rumuni wybrali jednak mniejsze zło: komunistę-reformatora Iona Iliescu, który był częściowo odpowiedzialny za krwawe obalenie Ceausescu, a później stał się ojcem-założycielem pseudo-socjaldemokratów.

Brak wiarygodnych sondaży

Rumunia po raz kolejny stanęła przed decyzją, czy podąży szczególną drogą, wybierając prawicowych ekstremistów, czy też nie. W tych okolicznościach nic się nie da przewidzieć. Choćby dlatego, że żadne sondaże przed wyborami prezydenckimi nie wskazywały nawet na sukces Calina Georgescu – a teraz nie ma również wiarygodnych sondaży dotyczących wyborów parlamentarnych.

Według zeszłotygodniowych prognoz, do parlamentu może wejść sześć partii: Socjaldemokraci (PSD) i Narodowi Liberałowie (PNL), którzy do tej pory wspólnie sprawowali władzę, a także kilka skrajnie prawicowych partii, w tym Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR) i S.O.S. Rumunia, postępowo-liberalna partia Union Save Romania (USR) i Partia Mniejszości Węgierskiej (UDMR).

Pierwotnie sondaże wskazywały, że Socjaldemokraci uzyskają około 30 procent głosów, a Narodowi Liberałowie około 15 procent. Obecnie jest to wątpliwe, ponieważ kandydaci obu partii w wyborach prezydenckich, urzędujący premier Marcel Ciolacu (PSD) i przewodniczący Senatu, wyższej izby parlamentu, Nicolae Ciuca (PNL), ponieśli sromotną porażkę i każdy z nich zrezygnował z funkcji lidera swojej partii z powodu porażki wyborczej.

Elena Lasconi w otoczeniu partyjnych kolegów i koleżanek
Ostatnia nadzieja demokratów: szefowa USR Elena Lasconi zmierzy się w II turze z Calinem GeorgescuZdjęcie: Bogdan Buda/REUTERS

Jak radzą sobie Postępowi Liberałowie?

Skrajnie prawicowe partie AUR i SOS Rumunia w poprzednich sondażach uzyskały razem od 25 do 28 procent głosów. Jednak w wyborach prezydenckich wszyscy skrajnie prawicowi kandydaci łącznie uzyskali 38 procent. Po szokującym zwycięstwo GeorgescuRumuniaJohanniw I turze, niektórzy obserwatorzy obawiają się, że prawicowi ekstremiści mogą nawet uzyskać większość parlamentarną.

Zwycięzcą wyborów może być jednak postępowo-liberalna USR, której kandydatka Elena Lasconi zajęła II miejsce w I turze wyborów prezydenckich i 8 grudnia 2024 r. ma duże szanse na wygraną. USR wcześniej osiągała jedynie niski dwucyfrowy wynik w sondażach, ale teraz może skorzystać z klęski partii rządzących.

Znienawidzony establishment

Stawka w wyborach parlamentarnych jest znacznie wyższa niż w wyborach prezydenckich. Głowa państwa rumuńskiego podobnie jak prezydent RP ma pewne ważne uprawnienia w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. Nie może jednak podejmować żadnych przełomowych decyzji bez parlamentu i rządu.

Dlatego też skrajnie prawicowy, prorosyjski teoretyk spiskowy, taki jak Georgescu, jako prezydent byłby nieszczęściem dla Rumunii, ale nie najgorszym scenariuszem. Stałoby się tak w przypadku skrajnie prawicowej większości parlamentarnej.

Jeśli chodzi o treść, obietnica skrajnie prawicowych partii, że zmiotą establishment, który jest powszechnie znienawidzony w Rumunii, przemawia do wielu wyborców. Od upadku Ceausescu, kraj został zdominowany przez grupy interesów, które połączyły się między innymi w dzisiejszą Partię Socjaldemokratyczną (PSD).

Dla wielu Rumunów PSD jest synonimem korupcji i kumoterstwa. Ale reputacja narodowych liberałów, którzy przez ostatnie trzy lata rządzili w wielkiej koalicji z socjaldemokratami, nie jest lepsza. Ponieważ obie partie od dziesięcioleci blokują fundamentalne reformy administracji państwowej i sądownictwa, w dużej części społeczeństwa głęboko zakorzeniona jest nienawiść do establishmentu. 

Rumunia. Gdzie się podziały miliony na recykling?

Niepewne czasy

Prezydent Klaus Johannis, który sprawuje urząd od dziesięciu lat, odegrał w tym swoją rolę. Johannis został wybrany w 2014 r. dzięki obietnicy radykalnych reform państwa i zdecydowanej walki z korupcją, ale większość czasu spędził wycofany i bierny, mimo że jako prezydent mógł wpływać na władzę wykonawczą, choćby poprzez możliwość przewodniczenia posiedzeniom rządu na co pozwala rumuńska konstytucja. Także w sprawie obecnych wydarzeń politycznych Johannis wybrał milczenie.

Ogólnie rzecz biorąc, wybory parlamentarne zapowiadają bardzo trudną sytuację polityczną dla Rumunii, ponieważ żadna partia nie ma szans na uzyskanie bezwzględnej większości. Ponieważ prawicowe partie ekstremistyczne są ze sobą skłócone, ich zwycięstwo doprowadziłby przede wszystkim do wewnętrznego chaosu politycznego. Jeśli postępowo-liberalna USR wygrałaby wybory, byłaby zależna od partnerów koalicyjnych – a w grę wchodzą tylko partie obecnego establishmentu lub rząd mniejszościowy. Rumunię czekają zatem bardzo niepewne czasy.

Dudek Bartosz Kommentarbild App
Bartosz Dudek Redaktor naczelny Sekcji Polskiej DW