YOUTH LIFE po raz XX we Frankfurcie nad Odrą
3 lipca 2008Ta największa młodzieżowa impreza w regionie, która co roku przyciąga do 20 tysięcy młodych ludzi z obydwu stron Odry. W tym roku odbyła się 10 jubileuszowa, edycja targów Wśród licznych spotkań, koncertów i warsztatów znalazły się bardzo oryginalne pomysły.
Premiera na targach – warsztaty językowe „Kląć i flirtować po polsku i po niemiecku”:
- Umiecie powiedzieć coś miłego?
- Po polsku, czy po niemiecku?
- Po polsku, ja przetłumaczę.
- Jesteś śliczny!
Rozkrzyczaną grupę trzymają w ryzach studenci Viadriny - Tomasz i Patryk, w jaskrawych, żółtych koszulkach z napisem „tłumacz – Dolmetscher”:
- Ja jestem z Niemiec a kolega?
- Ja jestem z Polski
- Jesteśmy koordynatorami właśnie tego warsztatu, no i próbujemy młodym ludziom przekazać niemiecki język, polski język i ...
Staramy się przełamać pewne bariery, bo jak wiemy, najgorszy jest pierwszy krok, pierwszy kontakt a później, kiedy się już przełamie jakąś tę sztuczną barierę, która właściwie nie istnieje, wtedy jest już naprawdę bardzo, bardzo prosto.
- Dobra, wir beginnen, zaczynamy. Karolina, Angelo, hop hop, schnell...
Kiedy niemiecka młodzież ma się wybrać do Polski, ma jeszcze opory
Tylko na te warsztaty wpłynęło ponad 160 zgłoszeń, niestety, bardzo mało z Niemiec, ubolewa prowadząca zajęcia Agnieszka Bohlmann:
- To mnie trochę martwi, bo w sumie Brandenburgia jako region graniczący bezpośrednio z Polską nie ma takiego takiego zacięcia, żeby się tego języka uczyć i dzisiaj np. cały dzień wyszukujemy przez naszych tumaczy, nasze „żółte koszulki” ochotników, bo nie ma nic gorszego, niż polsko-niemieckie warsztaty z uczestnikami tylko z jednej strony.
Problem, który zna bez mała każdy organizator polsko-niemieckich spotkań. Kiedy niemiecka młodzież ma się wybrać do Polski, ma opory. Po powrocie natomiast jest zachwycona. Tak samo było na warsztatach:
- Całkiem ciekawie, ale przekleństw niestety nie zapamiętałam.
- Podobało mi się, wszyscy byli mili i mogliśmy przeklinać!
Organizatorzy chcą pokazać młodzieży, że jest ważna dla regionu
Także zresztą wobec własnego podwórka młodzi Brandenburczycy są sceptyczni, stąd w ogóle pomysł „Young Life”, przyznaje dyrektor frankfurckich targów Daniel Sechert:
-Urząd ds. Młodzieży we Frankfurcie nad Odrą chciał zrobić coś szczególnego, pokazać młodzieży, że jest ważna dla regionu, że warto tu żyć. Chodziło o pokazanie młodym ludziom, jakie mają tu perspektywy zawodowe, jak mogą spędzać czas wolny, jak w końcu nawiązywać kontakty, też ponadgraniczne.
Pomysł przyjął się. Targi odbywają się co dwa lata, każdorazowo odwiedza je 15 do 20 tysięcy młodych ludzi.
-Postawienie czegoś takiego na nogi kosztuje rzeczywiście mnóstwo energii – chwali minister Brandenburgii ds. młodzieży Holger Rupprecht – Taki sukces motywuje a w tej chwilli dodatkowym plusem jest obecna, pozytywna sytuacja polityczna. Mamy wyjątkową, może nawet historyczną szansę polepszenia naszych sąsiedzkich stosunków. Zauważam to na wszystkich płaszczyznach a przykładem choćby przygotowania do polsko-niemieckiego podręcznika historii, czy właśnie zainteresowanie tymi targami. Mamy kontakty w regionie z dwoma partnerami, zwłaszcza Zachodniopomorskim i Lubuskim, i od końca ubiegłego roku wszędzie dostrzega się swoisty entuzjazm. Bardzo mnie to cieszy.