Spór o anonimowość policji
24 lipca 2013To naprawdę dobry pomysł, bo pozwala zerwać z dotychczasową anonimowością niemieckich stróżów porządku publicznego, ale nie wszystkim się on podoba. Kiedy podobne rozwiązanie chciano wprowadzić w Nadrenii-Palatynacie, tamtejszy minister spraw wewnętrznych Roger Lewentz z SPD naraził się na ostrą krytykę, płynącą także z szeregów własnej partii. Dlaczego? Kto i z jakich powodów nie chce, aby obywatele byli z policjantami po nazwisku?
"Policja - Twój przyjaciel i pomocnik"
Mało kto wie, że to hasło, popularyzujące policję w społeczeństwie i często spotykane na policyjnych plakatach reklamowych w całych Niemczech, narodziło się jeszcze w Republice Weimarskiej. Wymyślił je pruski minister spraw wewnętrznych Albert Grzesinski, który użył go we wstępie do broszury o Berlińskiej Wystawie Policyjnej zorganizowanej w 1926 roku.
Przyjaciel nie powinien być jednak anonimowy, tymczasem tylko w Berlinie i Brandenburgii policjanci noszą dziś identyfikatory na mundurze. Gdzie indziej bywa różnie. Budzi to sprzeciw w społeczeństwie, bulwersowanym doniesieniami mass mediów o przypadkach brutalnego i niezgodnego z prawem zachowania się policjantów, których nie sposób potem zidentyfikować i oskarżyć o nadużywanie władzy.
Spór w Nadrenii-Palatynacie
Dało to o sobie znać z całą ostrością w Nadrenii-Palatynacie. W myśl planów partii SPD i Zielonych każdy policjant w tym kraju związkowym powinien nosić na mundurze identyfikator z numerem osobistym, a mówiąc ściślej: z trzema różnymi numerami, które pozwolą go w jednoznaczny sposób wyróżnić w razie potrzeby z grona kolegów. Nie zdecydowano się natomiast na wprowadzenie naszywek na mundur z nazwiskiem policjanta, uważając, że to przesada, która może narazić policjantów na niewybredne zaczepki, a w skrajnym przypadku na ataki ze strony osób pałających wobec nich żądzą odwetu za prawdziwe lub tylko wyimaginowane szkody.
Przeciwne planom oznakowania policjantów oakazały się zarówno partia CDU, argumentująca, że takie rozwiązania stawia całą policję pod zarzutem działania niezgodnego z prawem, jak również Związek Zawodowy Policjantów (GdP), argumentujący w podobny sposób. Faktem jest, że w Niemczech ponad 90 procent policjantów przynajmniej raz w całej karierze służbowej padło ofiarą ataków. GdP uważa, że nie należy ułatwiać życia napastnikom, a tak by się stało, gdyby znali oni z naszywki na mundurze nazwisko funkcjonariusza, który im się z jakichś względów nie spodobał.
Za i przeciw identyfikatorom
Tymczasem doświadczenia z "oznakowaniem" policjantów w Berlinie, których od roku 2011 obowiązuje nakaz noszenia naszywek z numerem lub nazwiskiem, nie potwierdziły obaw, że ich wprowadzenie zwiększy liczbę ataków na nich. Mimo to inne kraje związkowe nie kwapią się z wprowadzeniem takiego rozwiązania. W Hesji za zerwaniem z anonimowością policji opowiedziała się tamtejsza partia Zielonych. Wniosek zgłoszono, jest przedmiotem dyskusji. W Szlezwiku-Holsztynie od ubiegłego roku policjanci mają nosić identyfikatory, ale w praktyce dotyczy to tylko niektórych służb.
A w skali całych Niemiec? Rząd sprzeciwił się wprowadzeniu naszywek z numerem służbowym i nazwiskiem 30 tys. funkcjonariuszy Policji Federalnej. W uzasadnieniu stwierdzono, że także bez nich policja "cieszy się zaufaniem szerokich kręgów społeczeństwa". Od tego czasu, a cytowane wyżej uzasadnienie wyrażono w 2011 roku, nic się w tej sprawie nie zmieniło.
dpa / Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke